Straszne chwile nastąpiły za wczesnego Gierka
piątek,
6 lipca 2018
„Grupa moich studentów liczyła 23 osoby, z tego połowa była z Warszawy i żadne z nich w życiu tam nie było”. Andrzej Dobosz w 14. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Ogród Botaniczny Uniwersytetu Warszawskiego.
Od 48 roku, miałem wtedy 13 lat, w każdą niedzielę mój ojciec zabierał mnie albo do Muzeum Narodowego, albo do Ogrodu Botanicznego. Po paru latach, już jako student, odkryłem, że w dni powszednie w Ogrodzie jest znacznie mniej publiczności. I mając czas wolny, zacząłem spędzać tu godziny na lekturze. Na zajęcia na studiach, ale potem czytałem na przykład panią Marię Ossowską o „Moralności mieszczańskiej”. Nie odbywałem tu lektur angielskich, bo przy nich używałem słownika, także to byłyby już zbyt duże ciężary.
Dochodziłem do ramienia Świątyni Opatrzności, ale tam najczęściej zatrzymywali się przechodnie. Także ja po prostu gdzieś, gdzie nie było nikogo, sobie siadywałem. Po godzinie lektury zmieniałem miejsce.
W semestrze wiosennym roku 1969 wypadło mi prowadzić zajęcia z filozofii na polonistyce i wtedy, kiedy była ładna pogoda, urządzałem je w Ogrodzie. Grupa moich studentów liczyła 23 osoby, z tego połowa była z Warszawy i żadne z nich, przed tym moim kursem, nie było w życiu w Ogrodzie.
Jesienią ’69, w opóźnionej konsekwencji Marca, wyrzucono mnie z Uniwersytetu. Zostałem pieszo w powietrzu i bilet do Ogrodu mimo wszystko był dla mnie zbyt dużym wydatkiem. Wtedy pożyczałem od młodszego Janusza Głowackiego banknot stuzłotowy i stawałem przed kasą. Okazywało się, że nigdy pani kasjerka nie miała reszty ze stu złotych. Smutnieliśmy oboje i ona prosiła, żebym wszedł nie płacąc. A ja po pobycie w Ogrodzie oddawałem banknot Januszowi. Po paru dniach, ubrany już inaczej, powtarzałem tą operację i znowu wchodziłem gratis do Ogrodu.
Straszne chwile nastąpiły za wczesnego Gierka, w okresie budowy Trasy Łazienkowskiej. Ogród stał się nie do odwiedzania. Po pierwsze – hałas, po drugie – kurz i głównie osty, osiągające rozmiar dwóch metrów wysokości. Także było to jakieś półtora roku wyłączenia Ogrodu z mojego życia.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.: