Pozostawię te pytania bez odpowiedzi i przywołam inne świadectwo. Otóż we wspomnianym wyżej zlocie uczestniczyła także pisarka i publicystka Kinga Dunin. Można o tym przeczytać w jej tekście „Mądralińskie baby, czyli przechadzka feministyczna dla czytelników płci obojga”, który ukazał się na łamach czasopisma „Teksty Drugie” w roku 1993. Dunin wspomina tam o „wyciu do Księżyca w Noc Walpurgii”, co sprawiło, że uznała ona konferencję za „rozkoszną”.
Związki feminizmu z neopogaństwem, z szeregiem zjawisk określanych terminem „New Age”, nie są czymś nadzwyczajnym. Tak jest choćby w przypadku ruchu Wicca. Narodził się on w połowie XX wieku. Wiccanki oddają najwyższą cześć tak zwanej Wielkiej Bogini – którą utożsamiają z Księżycem, Ziemią, Wenus lub Izis – i praktykują czary, magię. Chrześcijaństwo uważają za religię patriarchalną, swoimi nakazami i zakazami krępującą żywioły przyrody i tkwiący w nich pierwiastek kobiecy.
Być może Magdalena Środa i Kinga Dunin potraktowały praktyki Wicca alegorycznie, jako pewną niewinną igraszkę kodami kulturowymi czy coś w rodzaju psychoterapii. Niemniej ewidentnie widać, że idea postępu – pojętego jako zwycięski pochód rozumu strącającego w niebyt przesądy – te panie zawiodła. Łakną one czegoś, czego „mędrca szkiełkiem i okiem” poznać nie sposób. Odczarowanie świata, wypędzenie duchów z lasów i pól się nie powiodło.
Swoją drogą Magdalena Środa i Kinga Dunin przypominają pod pewnym względem wczesnych endeków z przełomu XIX i XX wieku. Oni będąc światopoglądowo pozytywistami – jak Roman Dmowski – traktowali katolicyzm instrumentalnie – jako narzędzie umacniania polskości. Niewykluczone, że Środa i Dunin tak właśnie potraktowały Wicca – instrumentalnie – tyle że jako narzędzie walki z polskim patriarchatem, z władzą Polaków katolików.
Bóg jednak nie da się instrumentalizować ludziom. Dmowski pod koniec życia szczerze nawrócił się na katolicyzm. Młode pokolenie endeków lat 30. afirmowało już nie pozytywizm, ale żywą wiarę chrześcijańską.
Czy analogiczny mechanizm – tylko że w przeciwnym kierunku (demony też nie dadzą się instrumentalizować ludziom) – nie zadziała w przypadku współczesnych polskich feministek, które mają się za światłe Europejki, ale próbują uczynić kulturowy, nie religijny, użytek z Wicca? Jeśli tak, to nawet nie zauważą, jak staną się szczerymi wiccankami i zaczną uprawiać czary.