Tam były domy gorsze od postawionych na ich miejsce wieżowców
piątek,
28 grudnia 2018
To opowieść o osobliwej dzielnicy, z domami już nieistniejącymi, z ubóstwem trudnym do wyobrażenia w naszych czasach. Proza oparta na wielkiej znajomości życia opisywanej warstwy. Trudno jednak uznać, w jakiej mierze autobiograficzna. Andrzej Dobosz w 41. odcinku programu „Spis treści” o nigdy nieukończonej powieści Zbigniewa Uniłowskiego.
Alkoholizmy, plotki, przesypywanie czasu na niczym...
zobacz więcej
W 1937 roku ukazała się powieść „Dwadzieścia lat życia”. Ten tytuł jest na wyrost.
Uniłowski, który – jako doskonale zapowiadający się pisarz – ożenił się z zamożną osobą, prowadził jednak życie ekstrawaganckie. Kiedyś rozebrany, zimą, wybiegł na ulicę z restauracji. Przeziębił się i zmarł na zapalenie mózgu w roku 1937 (mając 28 lat). Z „Dwudziestu lat życia” jest więc tylko pierwszy tom, opowiadający o znacznie krótszym okresie życia bohatera – Kamila Kuranta.
Zaczyna się rzecz w roku 1918 w Warszawie. Bohater ma wówczas 8 lat. Żyje na Powiślu, na ulicy Leszczyńskiej, w takiej bardzo ubogiej kamienicy.
Na każdym piętrze było źle. Były mieszkania niskie, wilgotne, zaciekające. Odbywały się ciągłe awantury dotyczące klucza od strychu. Bo w tych domach na Powiślu bieliznę wieszano na strychach, z których też specjalny rodzaj przestępców zwanych pajęczarzami kradł tą bieliznę.
Jest tam ogromna bieda. I w całej prozie Uniłowskiego są to wspólne pokoje. Bohater, 8-letni Kamil Kurant, mieszka w takim pokoiku z matką, dwoma ciotkami oraz mężem ciotki, fryzjerem, który wpada w konflikt z żoną i ją zostawia. Ale i tak żyje tam sześć osób w jednym pokoiku.
Kamil Kurant ma ojca, postać osobliwą, który jest dużym, wysokim i świetnie ubranym panem i co jakiś czas ląduje w więzieniu. Po wyjściu odwiedza syna, kupuje mu ubranie, buty, jakieś jedzenie. Po czym po paru dniach, najwyżej paru tygodniach, znów ląduje w więzieniu.
Rychło w czas, tatuś już w kryminale. Stąd go zabrali, tego opryszczka, z mego domu, a myślałem, że już wyporządniał. Wracaj do matki i powiedz, że dwóch policjantów go stąd wyprowadziło. Okrył hańbą dom nieskazitelnego urzędnika. Trudno, powiedz sobie: „nie mam już ojca”, czy tam tatusia, i koniec.
Z „Życia Kamila Kuranta” (1982), reż. Grzegorz Warchoł
Jest to proza oparta na wielkiej znajomości życia opisywanej warstwy. Trudno jednak uznać, w jakiej mierze autobiograficzna.
To opowieść o osobliwej dzielnicy, z domami już nieistniejącymi i chyba nawet gorszymi od tych wystawionych na ich miejsce wieżowców. Z ubóstwem trudnym do wyobrażenia w naszych czasach. A przy czym bohaterowie budzą sympatię i zaciekawienie.
Zobacz też pozostałe odcinki programu „Spis treści”. Numery 1-20:
„Spisy treści” od odcinka 21. do 40.:
„Spisy treści” od odcinka 41.: