Gdy kogoś poznawał, mówił: „Bardzo mi przykro”. Lumpenproletariusz, kamieniarz – gawędziarz urzeczony Hłaską
piątek,
22 marca 2019
Dużo chodził. Znał Warszawę, znał przedmieścia, znał ludzi z różnych środowisk. Był to ciekawy człowiek, dobrze opowiadający – Andrzej Dobosz w 18. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Jana Himilsbacha.
Był pod Monte Cassino, ale ważniejsze są reportaże o przemianach lat 30., o tworzeniu Polski po rozbiorach.
zobacz więcej
Jesienią 1952 roku mój kolega z roku Ernest Bryll wziął mnie ze sobą do Koła Młodych przy Związku Literatów i tam poznałem Jana Himilsbacha.
Himilsbach miał pozycję szczególną, bo był jedynym robotnikiem. Miał za sobą taką prawdziwą przeszłość i odpowiedni wygląd. I dlatego był niesłychanie ceniony i pozwalano mu na więcej niż innym.
Urodzony w 1931 roku w Mińsku, w środowisku lumpenproletariackim, zaraz po wojnie znalazł się w komunistycznym Związku Walki Młodych. Był kolporterem „Głosu Ludu”, pisma PPR-owskiego. Jednak bardzo szybko popadł w jakiś konflikt z prawem i znalazł się w więzieniu. Po dwóch latach więzienia wrócił i zaczął praktykę kamieniarską. To była jego rzeczywista specjalność zawodowa. Jego opowiadania na ten temat są najlepsze.
Ja miałem bardzo dobre stosunki z Jankiem. Mimo swego ironicznego trybu życia, traktował mnie zawsze bardzo dobrze. On był zupełnie urzeczony Markiem Hłasko, a ponieważ wiedział o naszej przyjaźni, to z tej racji traktował mnie bardzo dobrze.
– Wydarzeniem było opublikowanie w „Sztandarze Młodych” „Bazy Sokołowskiej”. I od tego się zaczęła jego droga. Później to było w „Almanachu literackim”, w 1954 chyba roku. Był taki Kuźma u mnie w pracy, powiedział: No, Himilsbach, tak powinno się pisać – wspominał, nawiązując do twórczości Hłaski.
Himilsbach miał poczucie humoru. W „Rejsie”, kiedy ktoś porywa kromkę chleba na wędkę, Zdzisław Maklakiewicz mówi: „Bardzo mi przykro”. Himilsbach wpadł na pomysł i od tego czasu w sytuacjach towarzyskich, jako grzecznościowe powitanie, jak kogoś poznawał, mówił: „Bardzo mi przykro”. Co było świadomym pomysłem, a nie naiwnością.
Dużo chodził. Znał Warszawę, znał przedmieścia, znał ludzi z różnych środowisk. Był to ciekawy człowiek, dobrze opowiadający.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.: