Partyjny nadzorca literatury, który urzędował w kawiarni
piątek,
12 kwietnia 2019
„Stolik Ireny od poniedziałku do piątku był taką wielką instytucją kulturalną. Z tym, że poza Antonim Słonimskim doszło nowe pokolenie i takim jej wielkim faworytem był Tadeusz Konwicki, którego wszystkie książki wydawała. Władze zwróciły na nią uwagę i postanowiono ją przenieść na emeryturę. Ale Irena potrafiła się zaprzyjaźniać ze wszystkimi i ówczesny partyjny wiceminister kultury spowodował, że przeszła na emeryturę dopiero mając lat 55. I nadal bywała w kawiarni”. Andrzej Dobosz w 25. odcinku programu „Z pamięci” opowiada o Irenie Szymańskiej – część 2.
Z gońca szybko awansowała na redaktor naczelną.
zobacz więcej
W roku 1954 przeniesiono ją z „Czytelnika” do Państwowego Instytutu Wydawniczego, gdzie została redaktorem naczelnym. I jednym z ludzi z jej personelu był młody Jan Józef Lipski. Otóż Irena była partyjnym nadzorcą literatury, a równocześnie Lipski, który nie ukrywał swoich poglądów, rozmawiał z nią na temat pisarzy i od Lipskiego ona dowiedziała się o istnieniu Mirona Białoszewskiego – i właśnie w PIW-ie wyszły „Obroty rzeczy”.
Osoba, która miała być partyjnym nadzorcą literatury, stała się właściwie opiekunką chroniącą pisarzy. Starającą się poszerzać możliwości, ciągle będąc członkiem partii. W roku 1958, gdy nie doszło do wydawania miesięcznika „Europa” i zaprzyjaźnieni z nią pisarze opuścili szeregi partii, ona też postanowiła iść ich śladem. Ale oni jej wytłumaczyli, że ona powinna zostać i starać się prowadzić ich interesy. I ona rzeczywiście została nadal w partii, działając po przeciwnej stronie.
I tak, jak przedtem schodziła na dół do „Czytelnika, to dwie – trzy godziny swej pracy biurowej spędzała na dole w kawiarni PIW-u. W końcu władze zwróciły uwagę, pod wpływem donosów ubeckich, na jej zaprzyjaźnienie z tymi pisarzami i przeniesiono ją z PIW-u do „Czytelnika”, tyle że na stanowisko o jeden stopień niższe. Ale tam też jakoś szybko zaprzyjaźniła się ze swoim szefem i jakkolwiek miała zajmować się literaturą przekładową zagraniczną, to nadal spędzała czas w kawiarni przy stoliku i opiekowała się pisarzami polskimi. Z tym, że poza Antonim Słonimskim doszło nowe pokolenie i takim jej wielkim faworytem był Tadeusz Konwicki, którego wszystkie książki wydawała.
Stolik Ireny od poniedziałku do piątku był taką wielką instytucją kulturalną. Ja ją poznałem przez Jana Kotta i ona jakoś zatroszczyła się, co ja piszę, czy mam gdzie drukować. Dostawałem wszystkie książki, które ona wydawała.
Władze zwróciły na nią uwagę i postanowiono ją przenieść na emeryturę. Ale Irena potrafiła się zaprzyjaźniać ze wszystkimi i ówczesny partyjny wiceminister kultury spowodował, że przeszła na emeryturę dopiero mając lat 55. I nadal bywała w kawiarni.
Po wyrzuceniu Leszka Kołakowskiego z partii, szereg pisarzy zaczęło protestować i też ich wyrzucano. Ona urządziła w swoim domu taki na dwadzieścia kilka osób Bal Powieszonych.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.: