W kopalni w Donbasie zachorował na żółtaczkę, więc podjął pracę w prosektorium
piątek,
19 kwietnia 2019
Oświadczył, że redaguje trzy działy: dział satyry – „to zobaczymy”, dział radziecki – „to nie dla pana” i dział teatralny. I zabierał mnie do teatru, radząc, że powinienem pisać teksty możliwie krótkie. Tak, jakbym jechał taksówką, a licznik bił. I wtedy młody autor ma większe szanse na szybki druk. Andrzej Dobosz w 26. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Jerzego Pomianowskiego – cz. 1.
Mimo to groźny agent NKWD nałożył na niego embargo za fioletową marynarkę.
zobacz więcej
Jesienią roku 1952 rozpocząłem studia na warszawskiej polonistyce. Podczas nudnych wykładów ze wstępu do językoznawstwa zająłem się napisaniem omówienia nieistniejącej książki norweskiego socjologa o życiu codziennym w Polsce, opracowanej na podstawie ówczesnych socjalistycznych, nagradzanych powieści. I zaniosłem ten tekst do głównego tygodnika literackiego – „Nowej Kultury”.
Po paru dniach dostałem zaproszenie do redakcji. Przyjął mnie sam Jerzy Putrament, redaktor naczelny. Zamknął się ze mną w gabinecie, mówiąc, że mój tekst nie może się ukazać, bowiem ja wyśmiewam schematy, a teraz „głównym niebezpieczeństwem jest recydywa burżuazyjnego estetyzmu”. Ale że powinienem pisać do „Nowej Kultury”. I oddał mnie w ręce Jerzego Pomianowskiego.
Pomianowski oświadczył, że redaguje trzy działy: dział satyry – „to zobaczymy”, dział radziecki – „to nie dla pana” i dział teatralny. I tego samego wieczora wziął mnie do teatru na premierę.
Po spektaklu dłużej niż inni oklaskiwał artystów dramatycznych. Natomiast potem, idąc do szatni, mówił: „Przepraszam państwa, ja tylko po palto”. I w ten sposób właściwie niemal pierwsi opuściliśmy gmach teatru. I przed teatrem, stojąc, mówił mi kto jest kto wśród wychodzących.
I tak mnie zabierał do teatru, radząc mi, że jeśli zacznę kiedyś pisać, to powinienem pisać teksty możliwie krótkie. Tak, jakbym jechał taksówką, a licznik bił. I wtedy młody autor ma większe szanse na szybki druk.
Zwróciło moją uwagę, że jest to człowiek ubrany jakby w połowie zachodnich krajów europejskich. W niesłychanie wymyślnych strojach.
Urodzony w roku 1821 w Łodzi, po maturze, w sezonie 1938 – 1939 studiował filozofię. W 1939 roku zmobilizowany, został ranny i w szpitalu w Łucku wpadł w ręce Rosjan, którzy wywieźli go. Po wyleczeniu pracował na dole, w kopalni węgla w Donbasie. Tam szczęśliwie zachorował na żółtaczkę. Znalazł się w szpitalu. Szybko go wyleczono. Zaprzyjaźnił się z personelem szpitala i zaczął pracować w prosektorium, skąd prowadziła prosta droga na medycynę, ze specjalnością psychiatrii.
Był to człowiek, który potem nigdy nie praktykował jako lekarz zawodowy. Natomiast jego wiedza medyczna sprawiła, że przeżył lat 95 sam i był doradcą wszystkich znajomych w sprawach medycznych.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.: