Jego gołąbek pokoju płakał po wydarzeniach węgierskiej jesieni ’56
piątek,
3 maja 2019
„Kolekcjonował stare portrety, siedemnastowieczne trumienne, stare szable, szpady, zegary. Potrafił konserwować meble. Zegary rozbierać i składać na powrót. Miał taki warsztacik. Mieszkał skromnie, w baraczku na Powiślu. Jego nostalgiczna pasja zbierania przedmiotów była jakby chęcią ocalenia tego, co się da, z dawnego świata". Andrzej Dobosz w 30. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Franciszka Starowieyskiego – część 1.
Byłby znakomitym pisarzem, tyle tylko, że gdy brał ołówek do ręki, natychmiast zaczynał rysować. Franciszek Starowieyski – część 2.
zobacz więcej
Urodzony w roku 1930, Franciszek Starowieyjski przeżył wrzesień, po pierwszym nalocie niemieckim ojciec odwiózł ich do majątku dziadków Siedliska w Kieleckiem. Okupację spędził obserwując świat, dwór, z tym że pamiętał szafy biblioteczne, które dało się przesunąć i za tymi szafami były parometrowe schowki na bele materiału, ubrania i buty, rzeczy, które najpewniej padłyby ofiarą napastników.
W 1945 roku zostali oni wyrzuceni, oczywiście, z dworu. Potem on nie mógł przebywać nie tylko w majątku, ale nawet w całym powiecie, w którym był ten majątek.
W 1952 roku zacząłem studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Po dwóch latach, jak już opanowałem technikę radzenia sobie z egzaminami i lekturami, więcej czasu spędzałem naprzeciwko – w Akademii Sztuk Pięknych. W tym towarzystwie akademii wyróżniał się Franciszek Starowieyjski. Wysoki, niesłychanie silny. Postać zabawowa. On na przykład brał mnie i podnosił jedną ręką, wysoko nad ziemią.
Traktowałem więc Franka jako taką postać towarzyską przede wszystkim. Dopiero w 1956 roku jesienią, gdy na mieście pokazał się jego pierwszy plakat przedstawiający picassowskiego gołąbka pokoju – z tym, że w wersji Franciszka ten gołąbek płakał po wydarzeniach węgierskiej jesieni ’56 – od tego czasu zwróciłem uwagę na niego jako artystę.
Zajmowały mnie jego rysunki. Natomiast kiedyś spotkał mnie w desie na rynku Starego Miasta i od tego czasu przychodziłem do niego do pracowni, oglądałem rysunki, ale on mnie zabierał na wędrówki po antykwariatach, po desach. Na wędrówki po „pchłach”. Traktował mnie jako słuchacza i byłem oszołomiony jego nieprawdopodobną znajomością stylów przedmiotów.
Kolekcjonował niemal wszystko, co wydawało mu się godne uwagi. Stare portrety, siedemnastowieczne trumienne – przy czym wiek XVII był ulubionym okresem kolekcjonera. Wiek XIX istniał jeszcze tylko ze względu na paru zegarmistrzów i nowe rodzaje broni, bo on zbierał stare szable, szpady, zegary. Znał się na przedmiotach. Meble potrafił konserwować, naprawiać. Miał taki warsztacik. Stare zegary umiał rozbierać i składać na powrót.
Mieszkał skromnie w takim baraczku na Powiślu. Ta nostalgiczna pasja zbierania przedmiotów była jakby chęcią ocalenia tego, co się da, z dawnego świata.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.: