Ocalił przed Niemcami arrasy wawelskie, odzyskał ołtarz mariacki i „Damę z gronostajem”
piątek,
10 maja 2019
Stanisław Wyspiański był kolegą szkolnym jego ojca i razem uruchomili kiedyś dzwon Zygmunta na Wawelu. On z kolegami zrobił to samo. Po trzech uderzeniach dzwonu pojawił się ojciec i wymierzył synowi klapsa, mówiąc: „To nie dlatego, że jesteś na wagarach, tylko żebyś zapamiętał ten dzień, bo to jest 11 listopada roku 1918”. Andrzej Dobosz w 32. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Karola Estreichera.
Zabrała je II wojna światowa? Może, ale nie zostały zrabowane ani spalone.
zobacz więcej
Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Karol Estreicher urodził się w roku 1906. Stanowi ogniwo wielkiej krakowskiej dynastii profesorów.
We Wrześniu 1939 – podchorąży, po klęsce jego oddziału przez Węgry dostał się do Paryża, gdzie był sekretarzem premiera RP na uchodźstwie gen. Władysława Sikorskiego. Następnie, z polecenia generała, odwiózł do Kanady ocalone przed Niemcami arrasy wawelskie.
Po wojnie, w 1946 roku, wrócił do Polski. Następnie został wysłany do Niemiec, skąd wrócił z Ołtarzem mariackim (wcześniej odzyskał wiele innych dzieł, m.in. obraz Leonarda da Vinci „Dama z gronostajem” – red.). Wydał też kilka książek, m.in. „Małą historię sztuki” w PWN, która miała dotąd przynajmniej dziesięć wydań, „Kraków. Przewodnik dla zwiedzających miasto i jego okolice” oraz kilkanaście prac z dziedziny historii sztuki.
Szczególna pozycja Estreicherów w Krakowie była taka, że w okresie, kiedy na ogół nie wypuszczano inteligentów za granicę, Estreicher wyjeżdżał bez żadnego trudu. Bowiem wiadomo było, że miejsce Estreicherów jest w Krakowie i że z pewnością wszyscy tam się znajdą.
„Nie od razu Kraków zbudowano” są to wspomnienia z lat 1912-1918.
Karol Estreicher: Nie pamiętam Stanisława Wyspiańskiego, bo urodziłem się na rok przed jego śmiercią, ale wychowałem się – można powiedzieć – w jego kulcie, we wspomnieniach o nim. I bardzo wiele o Wyspiańskim słyszałem. Był kolegą szkolnym mojego ojca do lat młodości. Ojciec opowiadał mi bardzo wiele o nim – anegdot, historii, przygód, jakie rozmaitych zaznali i zawsze odniosłem wrażenie, że to po prostu w czasach młodości był taki sam chłopiec, jak wszyscy inni, który bawił się, figlował.
Ostatni rozdział opowiada o dzwonie Zygmuncie. Otóż w pewnej chwili trzej szkolni koledzy – Stasiu Estreicher, Staś Wyspiański i Józek Mehoffer – wdarli się do katedry na Wawelu i zamarzyli, że zadzwonią dzwonem Zygmunt. Poruszenie dzwonu przez tą trójkę okazało się trudne, ale w końcu się udało. I gdy dzwon zaczął dzwonić, pojawili się świątnicy, żeby chłopców wygonić.
Po latach Karol z kolegami postanawia znowu skorzystać z dzwonu Zygmunta, co mu się z dużym trudem udaje. Po trzech pierwszych uderzeniach dzwonu pojawia się ojciec, Stanisław, i wymierza synowi klapsa. Mówi: „Ach, to nie dlatego, że jesteś na wagarach, tylko żebyś zapamiętał ten dzień – bo to jest 11 listopada roku 1918”.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.: