W 1982 roku wezwał go reżim Jaruzelskiego, żeby wrócił do kraju i wystąpił w telewizji
piątek,
7 czerwca 2019
Był już wtedy sławnym twórcą, przebywającym w świecie. Odmówił reżimowi, w związku z czym nie przedłużono mu paszportu. Został emigrantem w Stanach Zjednoczonych. A mimo wszystko do 1989 roku, do końca istnienia PZPR, był członkiem tej partii, w rozmowach będąc zdecydowanym antykomunistą. Jak to możliwe? Andrzej Dobosz wspomina Jerzego Grotowskiego w 39. odcinku programu „Z pamięci” – część 2.
Jerzy Grotowski wymknął się ze studiów w Moskwie, drażniła go nomenklatura, za to wciągały obserwacje.
zobacz więcej
Jerzy Grotowski: – To, że teatr istniał do tej pory, i że się rozwijał, i że żył, i że przez przypadek czy nie przez przypadek jest to moim zawodem – przynajmniej zawodem tym inicjalnym, pierwszym – to jeszcze nie jest wystarczający powód do tego, żeby uważać to za coś najważniejszego w świecie. Jest tych kilka spraw, które są ważniejsze w życiu .
W 1974 roku, zaraz po przyjeździe do Paryża, wybrałem się do kina na „Alice’s Restaurant” Arthura Penna, wyświetlany o północy. I tam w kolejce do kasy zobaczyłem Grotowskiego. Po uzyskaniu mojej deklaracji, że nie gadam w czasie seansu, siedliśmy razem. I o drugiej w nocy, po skończeniu filmu, zaczęliśmy długi spacer po Paryżu, rozmawiając o wszystkim, ale wkrótce i o Polsce.
On, będąc już od dawna poza krajem, jest doskonale zorientowany w sytuacji politycznej i zdaje sobie sprawę, że komunizm w Polsce prędzej czy później musi upaść. I teraz nagle dowiaduję się, że Jerzy w 1955 roku zapisał się do PZPR, co pewnie było związane z jego wyjazdem do Moskwy na studia reżyserskie. Przez cały czas był członkiem partii, w rozmowach będąc zdecydowanym antykomunistą.
Dopiero w 1982 roku, gdy był już sławnym twórcą przebywającym w świecie, reżim generała Jaruzelskiego wezwał go, żeby wrócił do kraju i wystąpił w telewizji. On odmówił, w związku z czym nie przedłużono mu paszportu. Został emigrantem w Stanach Zjednoczonych i mimo wszystko do 1989 roku, do końca istnienia PZPR, był członkiem tej partii. Nie bardzo wiem jak to możliwe, przecież w końcu po siedmiu latach należało go skreślić, choćby z powodu niepłacenia składek. Ale pewnie już panował taki bałagan, że przegapiono go.
Grotowski – poza pierwszymi, krakowskimi przedstawieniami, i potem nieszczęsnym „Apocalypsis cum figuris” (jego ostatnie przedstawienie, zrealizowane wedle własnego scenariusza, w trzech wersjach, zostało oprotestowane przez Kościół – mierzyło się z mitem Chrystusa poprzez transgresję – red. ) – przestał być czynnym reżyserem teatralnym. Natomiast cały czas prowadził studia aktorskie, wykładał w Collège de France antropologię teatru.
Jerzy, który wędrował po świecie, jakiś rok spędził w Indiach, oglądając miejscowych braminów i ich praktyki. Obserwował wszędzie zachowanie ludzi. Robił kolejne klasztorki dla swoich adeptów. To były zawsze małe grupy młodych ludzi z zamożnych rodzin, których on ugniatał, zmuszał ich do wielkiej sprawności fizycznej, długich godzin milczenia i medytacji.
Grotowski: – Ja jestem były inscenizator, były reżyser, teraz – nie wiem, jak to określić, niektórzy mówią, że naukowiec, ale może to nie bardzo naukowiec… jakiś taki człowiek przygody parateatralnej, prawda? Gdzieś tam ubocznie teatralnej.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.: