Nasza fotografia wylądowała w moich mediach społecznościowych. Nie minął kwadrans, jak kumple zaczęli pisać i dzwonić: „Ej, skąd ty znasz Ankę?”.
zobacz więcej
Pytałem serio, bo nie wiem. Ledwo potrafię być sobą. My, mężczyźni, jesteśmy kompletnie pogubieni. Kobiety, mam wrażenie, częściej wiedzą czego chcą.
Lubię docierać do ciekawostek o moich gościniach. Tym razem natrafiłem na informację, że Kasia Kwiatkowska uratowała amstaffa. Kolega miał takiego, nabitego mięśniami mordercę o wdzięcznym imieniu Urwis. Doprawdy, wydawać by się mogło, że to Kasię należało uratować przed amstaffem.
Zapytałem o tę historię. Było tak, że Kasia zobaczyła zagubionego amstaffa na ulicy. Zabrała ze sobą, chciała poszukać właściciela. Zaszli do sklepu mięsnego. Liczyła, że ktoś tam rozpozna psa, a przynajmniej dadzą mu jeść. Micha się znalazła, w niej skrawki mięsa i zabłąkany kawałek metalu. Kasia wyjęła go psu z żołądka. Przypominam, że był to amstaff, pies rasy bojowej, obcy i zagubiony. Włożyła mu rękę. Do gardła. Przypuszczalnie po łokieć. Tak opowiedziała.
Moim zdaniem, takie wydarzenia mówią nam prawdę o ludziach. Kim są, kim nigdy nie będą. Dzięki temu wiem już, kim jest Kasia Kwiatkowska. Jest dziewczyną, która wyjmuje stal z brzucha potwora.
– Łukasz Orbitowski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy