Felietony

Czy w Polsce mógł się narodzić chrześcijański socjalizm?

Bohdan Cywiński w latach 70. chciał pozyskać niekomunistyczną lewicę dla Kościoła i Polski. Nie udało mu się. W III RP lewą stronę zdominowali postkomuniści, zblatowani z układami oligarchicznymi – spadkiem po PRL. Co autor „Rodowodów niepokornych”, który 19 lipca kończy 80 lat, z goryczą skonstatował we wstępie do nowego wydania swojej książki.

Szeroko pojęta lewica jako nurt polityczny nie miała w PRL łatwo. Komuniści udowodnili bowiem, że dążenie do lewicowych ideałów prędzej czy później kończy się porażką ludzi, którzy marzenia o egalitarnym i sprawiedliwym społeczeństwie biorą serio.

Socjalizm niepodległościowy został wyeliminowany z polskiej polityki jeszcze w okresie stalinowskim. A „Solidarność” – mimo lewicowości wielu postulatów, które zgłaszała – przybrała postać „apolitycznego” związku zawodowego, żeby nie dać się zdławić w zarodku przez system monopartyjny. W efekcie u progu III RP lewica niezależna od komunistów dla większości Polaków była abstrakcją.


Oczywiście należy jeszcze zauważyć, że w latach 60. XX wieku pojawili się w Polsce zwolennicy „socjalizmu z ludzką twarzą”. Starsi z nich byli dysydentami w PZPR, młodsi zaś – zbuntowanymi przeciw totalitarnej rzeczywistości dziećmi prominentnych działaczy partyjnych i państwowych, których rywalizująca z nimi frakcja władzy odstawiła na boczny tor. Znaczna część tych ludzi ewoluowała jednak ku liberalnej wizji świata, odrzucając lewicowe utopie i opowiadając się w roku 1989 za kapitalistyczną transformacją.

Tymczasem Bohdan Cywiński, publikując w roku 1971 swoją głośną książkę „Rodowody niepokornych”, chciał pokazać żywotność polskiej niekomunistycznej lewicy. Kluczem do zgłębienia fenomenu, jaki stanowiła ta formacja ideowa, było jej narodowe zakorzenienie.

Co łączyło endecję z PPS?

Skądinąd dzieło Cywińskiego nie traktowało tylko i wyłącznie o lewicy sensu stricto. Niemało miejsca autor poświęcił choćby Narodowej Demokracji. Można więc sobie zadać pytanie: co łączyło endecję z PPS – obozy polityczne tak różne, wydawałoby się z dzisiejszej perspektywy, jak ogień i woda?
Bohdan Cywiński podczas konferencji „150. rocznica Powstania Styczniowego”, organizowanej w Sejmie przez Społeczny Komitet Obchodów, 26 stycznia 2013 r. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Odpowiedź jest prosta: w obu przypadkach były to kierujące się poczuciem misji środowiska inteligenckie, dla których ważnymi celami były z jednej strony wyciągnięcie ludu polskiego z nędzy, z drugiej zaś – zaniesienie mu kaganka oświaty.

W drugiej połowie XIX stulecia na ziemiach polskich, zwłaszcza w zaborze rosyjskim, kształtowało się bowiem nowe społeczeństwo. Było ono wytworem gwałtownych zmian cywilizacyjnych, będących pokłosiem rozkładu feudalizmu i procesów industrializacyjnych. Etos szlachecki odchodził do przeszłości, a coraz większą rolę odgrywała warstwa kapitalistów.

Roman Dmowski, ideolog polskiej lewicy. Z jego opiniami zgadzał się nawet Adam Michnik

Przeciwnicy prawicy straszą Polaków widmem endecji. A równocześnie sami formułują myśli bliźniaczo podobne do poglądów lidera Narodowej Demokracji.

zobacz więcej
Endecy widzieli problem w słabości polskiego mieszczaństwa i uzależnieniu polskiej gospodarki od żydowskich i niemieckich pieniędzy. Dlatego stawiali na ideologię nacjonalistyczną.

Z kolei socjaliści, którym Cywiński poświęca znacznie więcej miejsca, byli podzieleni. Część z nich znalazła się pod wpływem rosyjskich narodników i nie przywiązywała wagi do polskich aspiracji niepodległościowych – chodziło głównie o radykalną zmianę stosunków społeczno-ekonomicznych. Inna jednak część ruchu socjalistycznego próbowała dokonać syntezy marksizmu z dążeniem do odzyskania przez Polaków niepodległego państwa.

Tym, co budzi w książce Cywińskiego istotne kontrowersje, jest jej motyw przewodni, dotyczący miejsca Kościoła katolickiego na mapie sporów ideowych drugiej połowy wieku XIX i pierwszej połowy XX.

Kościół z lewicą, czyli jak runął mur

Historyk słusznie zwrócił uwagę, że polska inteligencja w tamtym czasie była pod wpływem pozytywizmu i scjentyzmu. To nie chrześcijaństwo determinowało jej myślenie o świecie, lecz nauki przyrodnicze. Kościół zaś po powstaniu styczniowym popadł w intelektualny uwiąd – dla artystów czy naukowców nie miał żadnej propozycji.

Zdaniem Cywińskiego, dopiero rozczarowanie pozytywizmem i scjentyzmem wśród lewicowej inteligencji i jednocześnie pojawienie się nowego pokolenia duchownych w Kościele, zmieniło ten stan rzeczy. Po pierwszej wojnie światowej, już w II RP, doszło do spotkania środowisk, które wcześniej dzielił mur.

Jako znamienny tego przykład Cywiński podaje działalność księdza Władysława Korniłowicza. To wokół niego zgromadziły się osoby zaangażowane w dzieło Lasek. W podwarszawskiej wsi siostry franciszkanki prowadziły Zakład dla Niewidomych. Ksiądz Korniłowicz uczynił z tego miejsca coś znacznie więcej – ośrodek duchowości i kultury. Ważnym narzędziem ewangelizacji elit intelektualnych miało być czasopismo „Verbum”.

Teza Cywińskiego jest następująca: istotnym polem wspólnym Kościoła i niekomunistycznej lewicy była określona postawa moralna – chęć naprawy świata, wyrażająca się w oporze wobec wszelkiego politycznego ucisku i w realnym niesieniu pomocy ludziom prześladowanym, ubogim, upośledzonym. To miało być sedno postawy „niepokornych”. Tym samym historyk wskazywał, że katolicy i socjaliści kierowali się wspólną etyką, która – według niego – była ważniejsza niż dzielące ich różnice światopoglądowe.
02.07.2017
Warto jednak zauważyć, że książka Cywińskiego ukazała się w istotnym momencie dziejów PRL (i to w pierwszym obiegu, nakładem wydawnictwa „Znak”). W latach 70. doszło do przełamywania lodów między opozycyjną „lewicą laicką” (wspomnianymi wcześniej zwolennikami „socjalizmu z ludzką twarzą”) a Kościołem. W tym kontekście „Rodowody niepokornych” stanowiły pewnego rodzaju drogowskaz dla rozmaitych środowisk, które kontestowały władzę ludową.

Złe skutki dobrych intencji

Ale przecież z historii wiadomo, że ów sojusz „lewicy laickiej” z Kościołem przeciw komunistycznej dyktaturze okazał się nietrwały. W III RP wrażliwość społeczna stała się bowiem domeną prawicy, która krytykowała brutalność kapitalistycznych reform, wprowadzanych przez pookrągłostołowy establishment.

Natomiast lewą stronę politycznego spektrum zdominowali – co zresztą z goryczą skonstatował Cywiński we wstępie do nowego wydania swojej książki, z roku 2010 – postkomuniści (autor „Rodowodów niepokornych” nie szczędził im mocnych słów). Ci zaś zblatowani byli i pozostają z układami oligarchicznymi, które są spadkiem po PRL.

Być może w III RP historyczna polaryzacja „lewica – prawica” straciła na znaczeniu. W kraju, który wychodził z realnego socjalizmu musiały się wytworzyć linie podziałów nieznane w zachodnich, liberalnych demokracjach.

Trzeba też odnotować, że w „Rodowodach niepokornych” nie ma mowy o aktywności świętego Maksymiliana Kolbego. Tymczasem franciszkanin miał w planach stworzenie ewangelizacyjnego imperium medialnego. Na przeszkodzie temu przedsięwzięciu stanęła druga wojna światowa (pisał o tym na łamach Tygodnika TVP Tomasz P. Terlikowski w tekście pod wymownym tytułem „Katolickie kina, katolickie radio, a na niebie samoloty Milicji Niepokalanej. Marzenia ojca Kolbego”).

Katolickie kina, katolickie radio, a na niebie samoloty Milicji Niepokalanej. Marzenia ojca Kolbego

Jak polski święty stworzył medialne imperium. Alleluja i do przodu?

zobacz więcej
W książce Cywińskiego pominięta także została ewolucja Narodowej Demokracji. A przecież w międzywojniu młode pokolenie endeków – choćby publicyści tygodnika „Prosto z Mostu” – również wyrażało rozczarowanie pozytywizmem i scjentyzmem. Ludzie ci odrzucali koncepcję biologicznie pojętego egoizmu narodowego. Termin „naród” oznaczał dla nich wspólnotę kulturową. Za priorytet zaś uważali odrodzenie katolicyzmu w Europie przeoranej przez laicyzację. Po prawej stronie barykady też dochodziło do realnych nawróceń.

Nie wypada jednak z powodu tych czy podobnych braków formułować wobec książki zarzuty. Poważnym ograniczeniem dla niej była bądź co bądź PRL-owska cenzura.

Można się z Cywińskim zgodzić, że wrażliwość społeczna i wysokie wymagania moralne pchały wielu Polaków od XIX stulecia w stronę tego wszystkiego, co łączy lewicę z chrześcijaństwem. Tyle że w tym przypadku autor „Rodowodów niepokornych” położył nacisk na intencje. A liczą się też praktyczne skutki. Te zaś świadczą o tym, że lewicy z Kościołem na dłuższą metę jest nie po drodze.

Istotę chrześcijaństwa stanowi bowiem nie etyka, lecz wiara w Boga. Poza tym są obszary, w których socjalizm koliduje z katolicką nauką społeczną – jak choćby stosunek do drobnej własności prywatnej, którą Kościół uważa za istotną wartość.

Nie zmienia to faktu, że lektura „Rodowodów niepokornych” w latach 70. musiała być inna niż w III RP. Książka zawierała narrację historyczną, która mogła być pomocna ówczesnej opozycji. Autor chciał odzyskać czy pozyskać niekomunistyczną lewicę dla Kościoła i Polski. I w tamtych warunkach ten zamiar był do obrony. A rola Bohdana Cywińskiego jako autorytetu w środowiskach, które stawiły czoła komunistycznej władzy (KOR, „Solidarność”), pozostaje nie do przecenienia.

W latach 70. dla PZPR coraz mniej liczyła się ideologia. Ustępowała ona na rzecz cynizmu. Tymczasem „Rodowody niepokornych” przypominały o tym, że także polityka powinna być polem realizacji cnót moralnych w świecie, w którym są one wyszydzane i wyśmiewane.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: 2011 rok. Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski – w PRL działacz PZPR i minister, w 1990 r. założyciel Socjaldemokracji RP – z Janem Kulczykiem podczas otwarcia autostrady A-2, zbudowanej i zarządzanej przez spółkę, którą zainicjował ten przedsiębiorca. Nieżyjący już Jan Kulczyk rozpoczął interesy w latach 80. od firmy polonijnej, jednocześnie kierował organem kontrolującym takie spółki i współpracował z ministrem handlu zagranicznego. W III RP był klasyfikowany jako najbogatszy Polak. Fot. PAP/Lech Muszyński
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?