To on doprowadził do powstania Pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie
piątek,
26 lipca 2019
„Dla Kasztanki nie istniały rzeczy takie, jak wystawa malarstwa francuskiego, czy koncert jazzowy. Wyłącznie PRL, wszystkie jego niegodziwości, niesprawiedliwości, zbrodnie wojenne Sowietów” – Andrzej Dobosz wspomina Wojciecha Ziembińskiego w 50. odcinku programu „Z pamięci”.
Przekształcała rzeczywiste ptaki, w ptaki cokolwiek nierealne. Jej niezwykłość została rozpoznana.
zobacz więcej
Wojciecha Ziembińskiego, zwanego przez przyjaciół Kasztanka, poznałem koło roku 1955 w Klubie Krzywego Koła, gdzie bywał regularnie. Ten pseudonim to oczywiście było przywiązanie do postaci marszałka Józefa Piłsudskiego.
W 1964 roku zamieszkałem na Sadach Żoliborskich 3 i okazało się, że Kasztanka mieszka w sąsiednim, niskim domu pani architekt Haliny Skibniewskiej. I ilekroć wracałem do domu wieczorem, lecz przed północą, Kasztanka przechadzał się, z dodającą mu powagi laską. Spotkany, zawsze powtarzał wiadomości z „Faktów, wydarzeń, opinii” i dziennika Wolnej Europy oraz czwartej, wieczornej audycji BBC.
Ze wszystkich ludzi związanych mniej lub więcej z opozycją, Kasztanka był najbardziej jakby sprzężony z PRL-em, komunizmem i Związkiem Sowieckim. Dla Kasztanki nie istniały rzeczy takie, jak wystawa malarstwa francuskiego, czy koncert jazzowy. Wyłącznie PRL, wszystkie jego niegodziwości, niesprawiedliwości, zbrodnie wojenne Sowietów.
Studia prawa sprawiły, że jeśli myśmy emocjonalnie byli przeciwko PRL-owi, to on za każdym razem powoływał się na artykuły wszelkich możliwych kodeksów, przeprowadzał pełny wywód prawny, dlaczego coś jest nadużyciem, dlaczego jest cenzura, skoro nie ma ustawy o cenzurze. To był jedyny jego temat. Tak zawsze mówił o niesprawiedliwościach, że w 1965 roku – co było wyjątkowo łagodnym okresem PRL – przebywał cztery miesiące w więzieniu, bez żadnych śledztw czy aktu oskarżenia.
Przywiązywał wielką wagę do pamięci narodowej i to zarówno w głowach ludzi, którym dookoła powtarzał niezależnie od tego, czy mają wiedzę na ten temat czy nie, jak i do śladów materialnych. W latach 80. ufundował własnym kosztem marmurową tablicę w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach, poświęconą wywiezionym i zamordowanym na Wschodzie. Wreszcie doprowadził do powstania, po drodze ze Śródmieścia na Żoliborz, wielkiego Pomnika Poległym i Pomordowanym na Wschodzie. Umarł w roku 2001 mając ledwo 76 lat.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.: