„Przed ich sądem nie było obrońcy”. Oskarżyciel Edward Wende, przyjaciel księdza Popiełuszki
piątek,
9 sierpnia 2019
„Wspólnie spędzali wakacje w Dąbkach, obserwując też tych, którzy obserwowali księdza. Edward doznawał rozmaitych szykan. Po śmierci księdza został oskarżycielem posiłkowym z ramienia rodziny, wraz z mecenasem Janem Olszewskim zadawał kłopotliwe pytania podsądnym – mordercom księdza. I to było jego największe doświadczenie życiowe”. Andrzej Dobosz wspomina Edwarda Wendego, 55. odcinek programu „Z pamięci”.
Obaj dużo jeździli po Polsce prowincjonalnej. Ojciec naprowadził syna na ślady jego późniejszych reportaży.
zobacz więcej
W roku 1964 poznałem Edwarda Wendego, z okazji spotkania u mojej sąsiadki modelki. I tam też był Edward ze swoją żoną Ewą, z wykształcenia romanistką, osobą wielkiej urody i inteligencji. Natychmiast zacząłem się z nimi przyjaźnić i spotykać. Zresztą Ewa przyciągała ogromną ilość ludzi.
Spotykaliśmy się niemal codziennie, rozmawialiśmy, dzieliliśmy lektury, wspólnie słuchaliśmy muzyki – „Koncert potrójny” Ludwiga van Beethovena był ulubionym naszym utworem. Chodziliśmy na filmy. Kiedyś nie miałem karnetu, który jednak Edward cierpliwie wystał w nocnych godzinach kolejki, więc odprowadzałem ich do kina „Skarpa”. Tak się zagadaliśmy, że Ewa pokazała dwa karnety, a byliśmy tak pogrążeni w rozmowie, iż personel kina rozsunął się, robiąc nam przejście. I w ten sposób obejrzeliśmy „Rzym” Federico Felliniego.
Edward był natomiast synem adwokata i dla niego wybór tych studiów był rzeczą naturalną. Ponieważ nie czynił żadnych koncesji politycznych, długie lata nie mógł dostać się na aplikację.
Zaprzyjaźnili się z księdzem Jerzym Popiełuszką. Tak że wspólnie spędzali na przykład wakacje w Dąbkach, obserwując też tych, którzy obserwowali księdza. Edward doznawał rozmaitych szykan i przykrości, w rodzaju przekłuwania mu opon samochodu.
Po śmierci księdza został oskarżycielem posiłkowym z ramienia rodziny, wraz z mecenasem Janem Olszewskim zadawał kłopotliwe pytania podsądnym – mordercom księdza. I to było jego takie największe doświadczenie życiowe.
Edward Wende, przemawiając podczas procesu podkreślał: Przed ich sądem nie było jednak obrońcy. Nie dali księdzu tej szansy, z której teraz korzystają sami.
W wolnej Polsce został senatorem Obywatelskiego Komitetu Wyborczego. Później, po zakończeniu kadencji Senatu, jakoś się zmoralizował i pomyślał, że nie ma ochoty bronić oszustów i przestępców, wśród których teraz byli głównie podsądni, i został posłem zawodowym. Niestety, przedwcześnie umarł. Ogromny żal, że ludzie młodsi ode mnie odchodzą wcześniej i ja zostaję osamotniony.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.: