Profesor zapadł na tajemniczą chorobę. Nie rozpoznali jej nawet we Francji
piątek,
13 września 2019
„Ich prace zaczynały się od szczegółowego ustalenia, co znaczy jakie słowo. Co jest opisem, a co jest opowiadaniem o faktach. Co jest relacją, co jest wyprowadzeniem wniosków. Co znaczy dobry, co znaczy zły”. Andrzej Dobosz w 65. odcinku programu „Z pamięci” opowiada o Marii i Stanisławie Ossowskich – cz. 2.
A ponieważ marksiści traktują teksty Marksa jak religijne, i on, i żona zostali odsunięci od nauczania.
zobacz więcej
Była to taka wyjątkowa para profesorska. Nawet Tadeusz i Janina Kotarbińscy, mieszkający w Śródmieściu, byli jakby bardziej oddaleni od siebie niż oni. Wiele ich tekstów na temat metodologii nauk było pisanych wspólnie. A te, które były ich indywidualnym dziełem, każde z nich czytało pracę drugiego i dzieliło się uwagami.
Państwo Ossowscy oboje wyjeżdżali na kongresy, z tym że w latach 60. pani Maria została zawiadomiona przez ministerstwo, że nie dostanie paszportu na kongres odbywający się w Stanach Zjednoczonych. I wtedy w kwietniu wysłała list do organizatorów kongresu, że niestety między 19 a 24 lipca będzie chorowała.
Mieli krąg zajmujących uczniów. Do starszego pokolenia należał Klemens Szaniawski, najmłodszym uczniem był Jakub Karpiński. Tak jakoś organizowali swoje zajęcia, że razem wyruszali z Żoliborza autobusem 116. Ponieważ nauczyłem się już kiedy oni jeżdżą, starałem się jeździć w tych samych porach i słuchanie ich rozmów było ważnym uzupełnieniem studiów.
Uczęszczałem na ich zajęcia. Spotykałem ich najpierw oboje, a potem samą panią Marię na wszelkich dobrych koncertach.
Oni przede wszystkim mieli za sobą doskonałą szkołę logiczną i ich prace zaczynały się od szczegółowego ustalenia, co znaczy jakie słowo. Co jest opisem, a co jest opowiadaniem o faktach. Co jest relacją, co jest wyprowadzeniem wniosków. Co znaczy dobry, co znaczy zły.
W roku 1963 profesor Ossowski zapadł na tajemniczą, nieznaną chorobę. Leczono go w klinice neurologicznej warszawskiej Akademii Lekarskiej. Nie umiano rozpoznać choroby. Został wysłany do Francji, tam też nie poradzono sobie. Spędzał czas na południu Francji, gdzie dobre powietrze czyniło na nim łagodną poprawę.
W listopadzie 1963 roku dowieziono go na uniwersytet i niemal leżąc w fotelu wygłosił do wszystkich swoich współpracowników i uczniów jakby ostatni wykład, przerywając zdania, w którym opowiedział, czym się jeszcze zamierzał zająć i jakie badania warto podjąć w przyszłości.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61.: