Mamona urodziła się do ról czarnych charakterów i widziałbym ją jako motor napędowy jakiegoś thrillera czy też horroru wampirycznego. Brakuje u nas takich filmów. Piszę całkiem poważnie i szczerze.
Tak więc jeśli ktoś zastanawia się nad obsadą polskiego odpowiednika „Stranger things”, służę stosownym namiarem. Prócz talentu do budowania upiornych postaci, Maria Mamona dysponuje poczuciem humoru. Uśmiechnęła się, kiedy zapytałem ją o stosunek do pieniędzy.
Rozmowa, niestety, nie była wesoła. Staram się, aby „One” były luźnym i sympatycznym programem. Niech wpisze się w przyjemne, sobotnie popołudnie. Robię w rozrywce i dobrze mi z tym. Czasem jednak, niestety, poważniejszych tematów nie sposób uniknąć.
W czerwcu tego roku zmarł Ryszard Bugajski, reżyser „Zaćmy” i mąż Marii Mamony. Wiedziałem o tym, ale pokojarzyłem fakty dopiero podczas przygotowań do odcinka. No i masz.
Czytałem wywiady przeprowadzone z Mamoną jeszcze za życia jej męża. Były przesycone spokojną, mądrą miłością. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić i co tu kryć, bardzo obawiałem się tej rozmowy.
Wyszło jednak, że aktorka również się obawia. I tak siedzieliśmy bezradni wobec siebie i nieodwracalnej straty. Ja z trudem formułowałem kolejne pytania.
Maria Mamona udzielała spokojnych, wyważonych odpowiedzi. W jednej z nich dała do zrozumienia, że wszystko w życiu posiada jakiś cel i sens. Kto wie, może miała rację?
– Łukasz Orbitowski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy