Porozmawialiśmy o tym, jak powinna wyglądać przestrzeń miejska, no i o hip hopie. Bogna sprawiała wrażenie zadowolonej ze swojego dziedzictwa. Raczej nie tęskni za dawną działalnością. Zrobiła swoje i zajmuje się czymś innym. Zagadałem więc o prowadzenie fundacji, jej cele, a nade wszystko o sposoby zmagania się z codziennością. Podobno Bęc Zmiana jest miejscem innym niż wszystkie i funkcjonuje trochę na prawach cudu. Duży już jestem i w cuda nie bardzo wierzę.
Z Bogną łączy mnie miłość do pracy. Oboje, ona i ja, bez przerwy pracujemy. Praca, moim zdaniem, jest sensem życia i pozostaję jej wierny bez reszty.
Z radością więc zaobserwowałem, że Bogna tuż przed nagraniem zawzięcie tłucze w laptopa. Realizowała jakieś zadanie, które nie mogło czekać. Sam pracuję nawet w Wigilię i Sylwestra, więc doskonale ją rozumiem. Ale wszystko ma przecież swoją cenę. Praca odbywa się kosztem rodziny, odpoczynku, zdrowia i tym podobnych. Zapytałem Bognę o jej cenę. Odpowiedziała, ku mojemu zaskoczeniu.
Rzadko kiedy piszę wprost, co sądzę o kobiecie, z którą spotkałem się w moim programie. Wolę poprzestać na własnych odczuciach, albo przywołać jakąś anegdotę. Tym razem zrobię inaczej.
Nie wiem dlaczego, ale czekając na Bognę Świątkowską spodziewałem się osoby chłodnej, nawet oschłej i zasadniczej. Tymczasem poznałem bezpośrednią, ciepłą i mądrą kobietę, do tego w pełni świadomą siebie, swojej siły i ograniczeń. Rozmowa z kimś takim to czysta przyjemność.
–
Łukasz Orbitowski
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy