Walczył pod Monte Cassino. Chłodno podziwiał Anglików, natomiast kochał Włochy
piątek,
13 grudnia 2019
Kiedyś minęła czwarta – ojca nie ma. Dochodzi piąta – ojca nie ma. W domu było jego zdjęcie z 2 Korpusu ze święta pułkowego, gdzie przy stole jest trzeci na lewo od generała Władysława Andersa. Wpadliśmy w popłoch, bo gdyby okazało się, że ojciec jest aresztowany, to zdjęcie byłoby dowodem przeciwko niemu. A równocześnie, gdyby je zniszczyć, nigdy by nam tego nie darował…
Andrzej Dobosz w 86. odcinku programu „Z pamięci” opowiada o swoim Ojcu – cz. 3.
W połowie wojny przyszła do nas paczka daktyli z Turcji. Zrozumieliśmy, że to sygnał: ojciec żyje i o nas pamięta. Znalazł się w Ziemi Świętej, potem brał udział w inwazji na Włochy.
zobacz więcej
W armii Andersa ojciec był w 15 Pułku Ułanów Zmotoryzowanych. Ułani zmotoryzowani po prostu używali samochodów pancernych. Ojciec był kwatermistrzem swego pułku.
Po Monte Cassino jeszcze uczestniczył w zdobyciu i zajęciu Bolonii. Zaprzyjaźnił się natychmiast z Włochami i poduczył się szybko włoskiego. Potem wrócił do Anglii i zachował chłodny podziw dla Anglików, natomiast bardzo kochał Włochów i ich język.
Ojciec wrócił w roku 1947 w maju, na pokładzie angielskiego statku „Medina Victory”. Przez cztery dni byli we Wrzeszczu w obozie, za drutami. Po czterech dniach ich wypuszczono. Jak zostałem z ojcem sam na sam, na ucho spytałem go, czy ma ze sobą broń. I gdy okazało się, że nie ma, byłem głęboko rozczarowany.
Ojciec mój, pracujący na Nowym Świecie, był człowiekiem prowadzącym regularny tryb życia. Wstawał wcześnie, jechał do pracy i zawsze wracał koło czwartej, po pracy, do domu na obiad. Kiedyś minęła czwarta – ojca nie ma. Dochodzi piąta – ojca nie ma.
W domu było zdjęcie ojca z 2 Korpusu ze święta pułkowego, gdzie przy stole jest trzeci na lewo od generała Władysława Andersa. Wpadliśmy w popłoch, bo gdyby okazało się, że ojciec jest aresztowany, to zdjęcie byłoby dowodem przeciwko niemu. A równocześnie, gdyby zniszczyć to zdjęcie, ojciec by nigdy nam tego nie darował. Mama rozpruła więc moje paltko, wszyła zdjęcie między podszewkę a materiał i wszyliśmy z domu patrząc, czy ktoś nas nie śledzi. Zawieźliśmy to do jednej z kuzynek, gdzie zostawiliśmy zdjęcie.
Potem okazało się, że ojciec po prostu spotkał kolegę ze studiów, niewidzianego przez wiele lat i poszedł z nim na herbatę do jakiejś kawiarni. No ale zdjęcie zostało ocalone.
W 1951 roku wyrzucono go z monopolu i w ogóle z pracy, co przede mną ukrywano. Przez parę miesięcy szukał pracy. Znalazł zajęcie dyspozytora sprzętu na dalekim Żeraniu przemysłowym. Kiedyś ojciec zachorował i ja miałem pojechać tam, odebrać jego pensję. To ta podróż z Żoliborza na Żerań przemysłowy, z kolejnymi przesiadkami trwała półtorej godziny. Ostatnia przesiadka była zresztą ciekawa, bo pasażerowie wychodzili, zapraszali pana motorniczego na piwo i spędzali kwadrans przy budce z piwem.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81. do 100.: