Ta wysoka, piękna pani była bardzo ceniona przez malarzy
piątek,
27 grudnia 2019
Pamiętam pracownię Rajmunda Ziemskiego – pokazał mi jakieś duże płótno mówiąc: „To szczególnie pochwaliła pani Joanna”. Miała słuch na zupełnie nowe malarstwo. Na Rajmunda Ziemskiego, na Tadeusza Dominika i jej wybory prowadziły mnie do szukania tych malarzy.
Andrzej Dobosz w 90. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Joannę Guze.
Wymyślał nieistniejące sztuki i sytuacje dramatyczne. Były to zajmujące ćwiczenia umysłowe.
zobacz więcej
Latem 1954 roku odbywałem letnią praktykę w redakcji „Przeglądu Kulturalnego”. Skierowano mnie do Stefana Treugutta, który redagował dział teatralny.
Jeśli „Nowa Kultura” zajmowała się literaturą i trochę teatrem, to „Przegląd Kulturalny” pozostałymi sztukami. Najbardziej był rozbudowany dział muzyczny, redagowany przez Stefana Jarocińskiego. Wtedy wydarzeniem było wybranie wolności przez Andrzeja Panufnika. I Jerzy Broszkiewicz wymyślił tytuł ostatniego utworu Panufnika: „Mała fuga na organy bezpieczeństwa”.
Osobą zajmującą w redakcji była pani Joanna Guze, która zdążyła przed wojną zacząć w rodzinnym Lwowie studia filozofii i historii sztuki. Pisywała o malarstwie, wydała kilka książek, m.in. o impresjonistach, o rozumieniu sztuki, pisywała wstępy do katalogów.
Ta wysoka, piękna wtedy pani była bardzo ceniona przez malarzy. Pamiętam pracownię Rajmunda Ziemskiego – pokazał mi jakieś duże płótno mówiąc: „To szczególnie pochwaliła pani Joanna”.
We wrześniu, zarobiwszy trochę pieniędzy, pojechałem do Kazimierza Dolnego na parę tygodni. Tam spotkałem panią Joannę, do której byłem zapraszany, gdzie też bywali malarze – Jacek Sempoliński, Marek Oberländer. I tam oni rozmawiali o wszystkim, ja byłem raczej słuchaczem, i kręciliśmy kogel model, do którego dosypywaliśmy kakao.
Na spotkaniach panowała atmosfera żartobliwa. Nie mówiono o nikim źle. Ona należała również do Związku Literatów i na pewne nazwiska reagowaliśmy po prostu grymasem twarzy, nie zajmując się nimi więcej. Powtarzaliśmy sobie oczywiście dowcipy pana Antoniego Słonimskiego czy Jerzego Broszkiewicza.
Ona, zajmując się impresjonistami, nauczyła się świetnie francuskiego. I tłumaczyła Alberta Camusa. Mieszkała na Krakowskim Przedmieściu, stołowała się u Literatów obok ruchomych schodów. Rozmowy z nią przy obiedzie, potem odprowadzając ją kilka domów dalej, zawsze były zajmujące.
Miała słuch na zupełnie nowe malarstwo. Na Rajmunda Ziemskiego, na Tadeusza Dominika i jej wybory prowadziły mnie do szukania tych malarzy. Właściwie nauczyła mnie patrzenia na nowe malarstwo polskie.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81.: