Specjalista od romantyzmu, który dawał schronienie niepokornym
piątek,
27 grudnia 2019
Został wicedyrektorem Instytutu Badań Literackich. Było to takie schronienie dla niepokornych, z niesłychanie sympatyczną atmosferą koleżeńską, którą dopiero komisarze w latach stanu wojennego starali się zamrozić i spacyfikować.
Andrzej Dobosz w 91. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Stefana Treugutta.
Pamiętam pracownię Rajmunda Ziemskiego – pokazał mi jakieś duże płótno mówiąc: „To szczególnie pochwaliła pani Joanna”.
zobacz więcej
W 1954 roku w redakcji „Przeglądu Kulturalnego” miałem szefa Stefana Tregutta. Redagował dział teatralny, ale od 1953 roku pisywał tam recenzje Jan Kott – „Jak wam się podoba?”.
Kott decydował, czy chce o jakiejś sztuce pisać. Natomiast o pozostałych rzeczach i przedstawieniach pozawarszawskich pisywał Treugutt. Potrafił przedstawić treść każdej sztuki, niezależnie od stopnia jej wewnętrznego skomplikowania, z absolutnym słuchem na literaturę. Po przedstawieniu czy przed czytałem zawsze jego tekst i niewiele już miałem uwag do dodania.
Treugutt także w „Przeglądzie Kulturalnym” miał taką rubrykę „Teatr – propozycje”, w której wymyślał nieistniejące sztuki i dające się wyobrazić sytuacje dramatyczne. Bardzo to były zajmujące ćwiczenia umysłowe.
Potem go jeszcze, po redakcji, spotykałem w Pałacu Staszica, bo prócz „Przeglądu…” pracował w Instytucie Badań Literackich. W końcu został wicedyrektorem Instytutu. I ten IBL było to takie jakby schronienie dla niepokornych. Z niesłychanie sympatyczną atmosferą koleżeńską, którą dopiero komisarze w latach stanu wojennego starali się zamrozić i spacyfikować.
Bardzo często odbywały się bądź sesje naukowe na jakieś wybrane tematy, bądź prelekcje, często prelekcje samego Treugutta, i z nich zapamiętałem go. To jedna z takich żywszych postaci, z którymi spotkałem się w czasie mojej młodości. I nie umiem powiedzieć, ale na pewno wywarł też na mnie jakiś wpływ.
Stefan Treugutt: – Słowacki w tym ostatnim okresie właściwie nie odróżniał, docelowo, poezji od twórczości intelektualnej, od poznawania świata, od filozofowania. Wszystkie te utwory to nie tylko poezja, ale fragmenty systemu. Wielkiego systemu, który on zapisywał i w „Listach do przyjaciół”, i w dramatach, w wielkiej epopei „Król duch” i w dalszych częściach „Beniowskiego”. To było wszystko jakby dawanie przykładów na coś, co się nazywało tą nauką genezyjską.
Był specjalistą od romantyzmu. Wydał kilka książek. Lubiłem czytywać zarówno książki dotyczące Juliusza Słowackiego, jak i eseje na tematy romantyczne. Są to nieliczne z lektur dotyczących literatury polskiej, do których wracałem wielokrotnie i które dzisiaj czytuję z równą przyjemnością, jak kiedyś.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81.: