Był doskonały we wszystkim
piątek,
3 stycznia 2020
Ze środka sali, gdzie się kryłem, przesiadłem się do pierwszego rzędu i nie spuszczałem wzroku z wykładowcy. Był wysoki, to, jak mówi, tonacja głosu, mówił rzeczy interesujące, jego sposób ubrania, ruchy, gestykulacja – wszystko wydawało mi się wzorowe.
Andrzej Dobosz w 93. odcinku programu „Z pamięci” wspomina Witolda Doroszewskiego.
Wcześniej sama fryzura mogła narazić młodego człowieka na ulicy na brutalną interwencję Milicji Obywatelskiej.
zobacz więcej
Witold Doroszewski: – Powinniśmy pamiętać o tym, że język nie jest jakąś napowietrzną wyspą, która wisi ponad nami wszystkimi. Że język polski nie jest między nami, ale że jest w każdym z nas. Oczywiście nie w całym bogactwie form i wyrazów.
W rozpoczętych jesienią 1952 roku studiach na warszawskiej polonistyce znajdowałem przyjemność i dawałem sobie radę na zajęciach dotyczących literatury. Natomiast wiele innych przedmiotów było dla mnie udręką. Wykłady nudziły mnie niezmiernie, usypiałem gdzieś w środku sali. A jak widzę indeks, z najwyższym trudem zdawałem na oceny dostateczne gramatykę opisową języka polskiego, gramatykę języka staro-cerkiewno-słowiańskiego.
Dopiero na III roku studiów wykłady z historii języka polskiego Witolda Doroszewskiego zajęły mnie. Ze środka sali, gdzie się kryłem, przesiadłem się do pierwszego rzędu i nie spuszczałem wzroku z wykładowcy. Doroszewski, wysoki, wydawał mi się doskonały we wszystkim. W tym, jak mówi, w tonacji głosu, mówił rzeczy interesujące, jego sposób ubrania, ruchy, gestykulacja – wszystko wydawało mi się wzorowe.
Witold Doroszewski: – Przecież szerzenie dobra jest znacznie ważniejsze od tępienia zła.
Wpatrywałem się w niego i po pierwszym semestrze podszedłem z indeksem, z prośbą o zaliczenie obecności. I wtedy Doroszewski, uśmiechając się powiedział mi, że ćwierć wieku temu jako młody docent zaczął w tej samej sali wykłady. Miał studenta, który też siedział też w pierwszym rzędzie, nie odrywając od niego wzroku. Podał mu indeks i wtedy zobaczył, że w rubryce jest wpisane nazwisko Gustawa Przychodzkiego. A Gustaw Przychodzki był to pułkownik kawalerii, który w sąsiedniej sali miał wykład z historii literatury rzymskiej.
Doroszewski w tym czasie zaczynał pracę nad jedenastotomowym słownikiem języka polskiego, wydanym przez Państwowy Instytut Wydawniczy. Przekonał nas, że kulturalny Polak powinien mieć słuch językowy, a nie stosować się do reguł. Otóż szafa stoi na podłodze, natomiast powszechne wtedy określenia „na szkole”, „na fabryce” są po prostu okropne i powinno się je wycofać z użycia.
Profesor Doroszewski był niesłychanie aktywnym człowiekiem. Redagował poradnik językowy, gdzie odpowiadał na listy czytelników i wyjaśniał formy poprawne i niepoprawne. Miał pogadanki radiowe. Poza redakcją poradnika językowego wydał szereg książek, złożonych głównie z artykułów i esejów. I to jedyne prace gramatyczne, które czyta się ze zrozumieniem i pożytkiem.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81. do 100.: