Dziesięć lat temu zapytałem go, dlaczego władze rosyjskie tak bardzo się wzbraniają przed napiętnowaniem na forum międzynarodowym stalinizmu jak nazizmu. Markow odpowiedział, że w takich sytuacjach dyskusje o stalinizmie nie dotyczą przeszłości, a są wyłącznie pretekstem do upokarzania Rosji i wywoływania rusofobicznych nastrojów.
Ten argument jednak można odwrócić: przecież w wywodach Putina na temat współpracy II Rzeczypospolitej z III Rzeszą nie chodzi o dociekanie, jak było, lecz o to, żeby uderzyć w wizerunek dzisiejszej Polski, zwłaszcza w oczach Żydów.
W petersburskim wystąpieniu prezydenta Rosji szczególnie bulwersująca była pewna wypowiedź. Putin powołał się na korespondencję ambasadora RP w Berlinie Józefa Lipskiego z szefem polskiej dyplomacji Józefem Beckiem z roku 1938. Lipski w liście do swojego przełożonego miał się rzekomo entuzjastycznie odnieść do pomysłu Adolfa Hitlera, żeby wysłać Żydów z Europy do Afryki, skazując ich tym samym na zagładę.
Kilka dni później na kolegium Ministerstwa Obrony Rosji gospodarz Kremla owo ciężkie oskarżenie powtórzył nazywając Lipskiego „łajdakiem i antysemicką świnią”. Tym samym dopuścił się ordynarnej manipulacji. Należy przypomnieć, że w pierwszych dekadach XX stulecia debata nad osadnictwem żydowskim w brytyjskich koloniach w Afryce toczyła się także w środowiskach syjonistycznych. Brane było pod uwagę choćby terytorium dzisiejszej Ugandy.
Masowa emigracja Żydów z Europy była w programie syjonistów. Chcieli oni po prostu dla narodu żydowskiego własnego państwa. I w latach 30. niemieccy naziści, jeszcze deklarowali poparcie dla takiego rozwiązania. Po drugiej wojnie światowej temat tej zbieżności celów podnosiła amerykańska filozof żydowskiego pochodzenia, Hannah Arendt. I za to spotkała ją ostra krytyka ze strony Żydów.
Wystąpienie Władimira Putina wpisuje się w szereg działań, które świadczą o tym, że na polu polityki historycznej Kreml liczy na wspólną grę z Izraelem i diasporą żydowską przeciw takim krajom, jak Polska. Ale jeśli tak, to przecież Federacja Rosyjska będąc spadkobiercą Związku Sowieckiego, nie ma czystego konta jeśli chodzi o politykę wobec Żydów.
Po drugiej wojnie światowej Józef Stalin tropił ślady „syjonistycznego spisku” wśród prominentnych lekarzy. Z kolei w roku 1967, gdy na Bliskim Wschodzie wybuchła wojna sześciodniowa, Kreml opowiedział się po stronie państw arabskich przeciw Izraelowi. Zerwane zostały – jak się okazało na ponad dwie dekady – sowiecko-izraelskie stosunki dyplomatyczne.