Prywatna historia Grzegorza Przemyka i jego matki może szokować. Oglądamy rodzinę swobodną jak na tamte czasy. Matkę romansującą z kolegą syna i mało odpowiedzialną.
zobacz więcej
„Psy” nie zakłamywały jednak tego, czym była Służba Bezpieczeństwa. W filmie tym widzimy, jak jej funkcjonariusze stają się bezwzględnymi mafiosami. Okrucieństwo, z jakim działa grupa przestępcza dowodzona przez „Siwego” Grossa – byłego majora SB (w tej roli Janusz Gajos) nie pozostawia złudzeń. Pozostający po stronie sprawiedliwości „Franz” jest raczej wyjątkiem niż regułą.
W tym kontekście „Psy” stanowią – czy w zamierzeniu reżysera, to inna sprawa – akt oskarżenia wobec „republiki okrągłego stołu”, którą zresztą zaserwowali Polakom również postsolidarnościowi politycy. Są oni niezdarni – wykazują się bezradnością wobec drwiących z nich, pozbawionych jakichkolwiek skrupułów ludzi komunistycznego systemu.
Tymczasem w „Psach 3” są takie wątki, z których można wywnioskować, że reżyser to jakiś infantylny małolat nie mający pojęcia o tym, czym była Służba Bezpieczeństwa.
Przełożeni „Franza” z czasów PRL to mili starsi panowie, dożywający swoich dni. Kiedy z kolei jest mowa o piwnicy będącej niegdyś esbecką katownią, w której torturowano w okresie komunistycznym księży, to wyczuwa się w tym raczej wygłup niż powagę. Tak jakby rzecz nie dotyczyła drastycznych politycznych prześladowań. Wreszcie grany przez Jana Frycza były tajny współpracownik SB „Panicz” jawi się nie jako ktoś, kto w swoim życiu zhańbił się donosicielstwem, lecz jako poczciwy pomagier „Franza” w walce ze złem.
I takie podejście do komunistycznej przeszłości jest istotnym odium ciążącym na „Psach 3”. Ale może film ten jest również, jak dwie poprzednie części, świadectwem epoki. Tej, w której PRL w oczach wielu Polaków jest już bajką o żelaznym wilku. A odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą też ci, którzy u progu III RP chcieli cynizm przekuć w mądrość.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy