Czy kości świętego Izydora są świętym Izydorem? Dzięki niej się tego dowiedziałem
piątek,
14 lutego 2020
Była z jednej strony urzędnikiem państwowym mającym dopilnowywać terminów, a z drugiej rozumiała kim jest jej ulubiony autor. Robiła wszystko, by mu pomóc.
Andrzej Dobosz w 104. odcinku programu „Z pamięci” opowiada o tym, jak poznał Zofię Bartoszewską – cz. 1.
Główną postacią tych spotkań był Władysław Bartoszewski, karabin maszynowy, który mawiał o sobie: – Ja mówię dużo, ale ja mówię szybko.
zobacz więcej
We wczesnych latach 60. odprowadzałem Zbigniewa Raszewskiego do Państwowego Instytutu Wydawniczego na Foksal 17, gdzie złożył on wizytę pani Zofii Bartoszewskiej, wtedy jeszcze Bachurzewskiej (pierwsze małżeństwo, z lekarzem Januszem Bachurzewskim, zawarła w czasie studiów, ale związek rozpadł się; w 1967 r. wyszła za mąż po raz drugi za Władysława Bartoszewskiego – przyp. red.), będącej zastępcą redaktora naczelnego wydawnictwa. Sprawa ze strony Raszewskiego była kłopotliwa, bo miał on podpisaną umowę na monografię Wojciecha Bogusławskiego i oczywiście mu się rozrastała i nie zdążył jej skończyć na czas. A pani Bachurzewska była z jednej strony urzędnikiem państwowym mającym dopilnowywać terminów, a z drugiej strony rozumiała kim jest jej ulubiony autor. Robiła wszystko, by mu pomóc i po prostu poprosiła, żeby to, co było napisane, było już złożone. Natomiast w środek włożono jakiś inny, gruby maszynopis mówiąc, że rzecz już jest w opracowaniu.
Prace redakcyjne trwały długo, ale to była książka, która słusznie dostawała nagrody zarówno jako tekst, jak i przykład wyjątkowej urody edytorstwa. Te wielomiesięczne prace sprawiły, że redaktorka zaprzyjaźniła się z autorem i jego rodziną i w „Raptularzu” Raszewskiego jest mowa o przynajmniej dwudziestu wizytach, które obie rodziny nawzajem sobie składały.
Była przełożoną Jana Józefa Lipskiego. I też z jednej strony chroniła Lipskiego, który wybór felietonistów do „Warszawskich «pustelników» i «bywalskich»” też przeciągał w czasie i ona stosowała podobne zwyczaje, co z Raszewskim. Ponadto ja osobiście jej zawdzięczam, że w czasach gdy znalazłem się „pieszo w powietrzu” powierzała mi sporządzanie indeksów do ciekawych książek z zakresu historii kultury. Czego się musiałem uczyć i okazało się, że istnieje kilka gatunków indeksów. Wpadłem na to, bo w pewnej książce dotyczącej wieków średnich, tłumaczonej z angielskiego, była mowa o tym, że jakimś ojcom synodalnym kazano przysięgać na synodzie na kości świętego Izydora Oracza. Otóż czy kości świętego Izydora są świętym Izydorem? Rzecz polega na tym, że w indeksie nazwisk – nie, natomiast istnieją także indeksy nazw osobowym i wtedy kości świętego Izydora wchodzą do indeksu.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81. do 100.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 101. do 120.: