Miał szczęście, bo w czasie okupacji jego uczniem był Karol Wojtyła
piątek,
21 lutego 2020
Wydawał nam się znacznie ciekawszy od naszych warszawskich profesorów. Był zarazem pisarzem. On czytał strasznie wiele, zauważył na przykład debiut Zbigniewa Herberta, Mirona Białoszewskiego. I jego wrażliwość przekraczała zwykłe zainteresowania i skalę możliwości innych polonistów.
Andrzej Dobosz w 107. odcinku programu „Z pamięci” opowiada o Kazimierzu Wyce.
Na obserwatorium astronomicznym powieszono ogłoszenie: „Z powodu stanu wojennego pokazy nieba odwołane”.
zobacz więcej
Jeszcze przed studiami zaczętymi w 1952 roku czytałem wcześniejszą prasę literacką i najciekawszym powojennym pismem był miesięcznik „Twórczość”, redagowany w Krakowie przez Kazimierza Wykę. I nazwisko Wyki zapamiętałem.
Studia na warszawskiej polonistyce na pierwszych latach, dopóki nie pojawił się Jan Kott, były dość ponure i nudnawe, wyjąwszy logików. Krakowski Kazimierz Wyka wydawał nam się znacznie ciekawszy od naszych warszawskich profesorów.
Wyka, pisujący zarówno o romantyzmie, o „Panu Tadeuszu”, był profesorem i zarazem pisarzem. On czytał strasznie wiele, zauważył na przykład debiut Zbigniewa Herberta, Mirona Białoszewskiego. I jego wrażliwość przekraczała zwykłe zainteresowania i skalę możliwości innych polonistów.
Kazimierz Wyka: – Jedną z przyjemności krytyka literatury bieżącej jest to, jeżeli trafia na jakąś książkę, która może się nie podobać, która może odbiegać od wzoru, od normy, i stawia na nią. I stawia na nią. Z moich przygód jako krytyka literackiego ostatnich lat było to, że kiedy przeczytałem „Pamiętnik z powstania warszawskiego” Białoszewskiego powiedziałem sobie z miejsca: to jest jakieś arcydzieło nowej prozy.
W 1952 roku Wyka został dyrektorem Instytutu Badań Literackich w Warszawie. Instytut był żywszym miejscem niż uniwersytet i tam biegaliśmy na wszelkiego rodzaju sesje, dyskusje, spotkania. Wyka poza tekstami, których ogłaszał dużo i w różnych pismach, był też chętnie prelegentem, organizatorem dyskusji, na które zawsze chodziłem. A jak zabierałem w IBL-u na dyskusjach głos, raz czy dwa razy zwrócił mi uwagę, że czytał moje teksty, natomiast ja nie wypowiedziałem do niego ani jednego zdania. Ale czytywałem wszystko, co wypisywał, z upodobaniem.
Przede wszystkim w 1948 roku polonistykę krakowską skończyła „wielka czwórka”: Andrzej Kijowski, Ludwik Flaszen, Konstanty Puzyna byli wychowankami Kazimierza Wyki i cały czas związek ten ze swoim profesorem podkreślali. Jan Kott potem w jakimś wywiadzie powiedział, że Wyka miał szczęście, bo w czasie okupacji jego uczniem był Karol Wojtyła.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81. do 100.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 101. do 120.: