Co znaczy, że miałem włosy idealne na „siekankę numer sześć”?
piątek,
20 marca 2020
Poza aktorami czy aktorkami, miałem dobre relacje z teatralnym krawcem, a zarazem sekretarzem organizacji partyjnej, o którym Leopold Tyrmand mówił, że do drobnych przeróbek bywa użyteczny. Albo z fryzjerem, starszym panem, który spytał mnie kiedyś, czy może dotknąć mojej głowy.
Andrzej Dobosz opowiada o Teatrze Ateneum w 115. odcinku programu „Z pamięci”.
Jeżeli coś się proponuje innym, należy samemu umieć to nosić i ponosić tego konsekwencje – mówi Grażyna Hase.
zobacz więcej
W sezonie 1955 – 1956 byłem sekretarzem literackim Teatru Ateneum. Miałem taki mały gabinecik z książkami, gdzie czytywałem i na ogół dyrektor teatru, pan Janusz Warmiński dzwonił do mnie, bo to było na piętrze, i schodziłem do niego na dół i mówiłem, jakie sztuki można ewentualnie zagrać, albo czego nie da się zagrać. Kiedyś pan Warmiński zamiast wezwać mnie do siebie, zszedł do mnie, i nagle wziął do ręki książkę Oysteina Ore „Wstęp do teorii grafów”. I wykrzyknął: – Ależ panie Andrzeju, pan tu nie ma nic o teatrze, co pan czyta w pracy?!
Pan Władysław Hrycek był teatralnym krawcem Ateneum, a zarazem sekretarzem organizacji partyjnej. Kiedyś na spacerze z Leopoldem Tyrmandem spotkaliśmy pana Władzia i okazało się, że panowie się znają. Tyrmand uważał, że do jakichś drobnych przeróbek pan Władzio bywa użyteczny.
W moich spacerach po Pradze odkryłem sklepik mały na ul. Ząbkowskiej z resztkami tkanin z Mody Polskiej. Tam znalazłem ładną, brązową wełnę z dodatkiem kaszmiru. Kupiłem metr osiemdziesiąt i zaniosłem do pana Władzia, żeby uszył mi marynarkę. Powiedział: – Wiecznie pan, panie Dobosz, takie chuchro nie będziesz. I uszył coś takiego, że jak wstawałem, to pod pachę mogłem włożyć duży tom sześciusetstronicowy, pod warunkiem, że pod drugą pachę włożę podobny, i to nie zmieniało mi sylwetki.
On był doskonały. To znaczy zarówno szył do sztuk współczesnych, jak i kostiumowych. Uszycie XVIII-wiecznego fraczka nie sprawiało mu żadnego problemu.
Poza aktorami czy aktorkami, miałem na przykład dobre relacje z fryzjerem teatralnym, starszym panem, który spytał mnie kiedyś, czy może dotknąć mojej głowy. – Ależ proszę! I on zaproponował mi, że jeśli kiedyś uznam, że mam za długie włosy, żebym nie strzygł się na mieście, tylko u niego, bo moje włosy są idealne na „siekankę numer sześć”. „Siekanka numer sześć” to jest taki zarost dla królów szekspirowskich, trzymanych w ciemnicy.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81. do 100.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 101. do 120.: