W 1968 roku wyjechał z Polski i spuścił zasłonę niepamięci na komunizm
piątek,
3 kwietnia 2020
Miał znakomity słuch muzyczny i właściwie bywając u niego zacząłem słuchać Mozarta. Miał wspaniałą bibliotekę, i filozoficzną, i literacką. Godzinami czytał. A gdy zamieszkał w Kopenhadze, gdzie dość szybko nauczył się tak skomplikowanego języka, jak duński, i przekłady drukował u pana Jerzego Gierdoycia – zarówno w „Kulturze”, jak i w „Zeszytach Historycznych”.
Andrzej Dobosz opowiada o Krzysztofie Gruszczyńskim w 119. odcinku programu „Z pamięci”.
Budziła zaciekawienie paryskiej elity z jej lewicowymi złudzeniami. Dotarła też do Pabla Picassa i w imieniu ambasady mogła go zaprosić do Polski.
zobacz więcej
Krzysztof Gruszczyński był autorem scenariuszy filmowych. Był człowiekiem żywiołowo towarzyskim, to znaczy idąc ulicą był gotów wdać się w rozmowę z kolejnym przechodniem, który zwrócił jego uwagę. W związku z tym usposobieniem jako scenarzysta nie ograniczał się do tekstu sprzedanego, ale brał udział w rozmowach z filmowcami na planie i to go interesowało. Zmieniał kwestie w ostatniej chwili.
W 1950 roku debiutował swoją pierwszą sztuką „Dobry człowiek”, wystawioną w Teatrze Kameralnym w reżyserii samego Leona Schillera. I dostał za nią Nagrodę Państwową II stopnia.
W 1951 roku w Ateneum wystawiona została jego druga sztuka „Pociąg do Marsylii”, o francuskiej komunistce, która przykuła się do torów kolejowych po to, żeby uniemożliwić przejazd pociągu z amerykańską amunicją. Antoni Słonimski, który obejrzał tą sztukę, powiedział: – Ja w tym pociągu miałem przedział sypialny.
Będąc członkiem Koła Młodych i bywając w siedzibie Związku Literatów poznałem go, ponieważ Gruszczyński mieszkał w domu na Krakowskim Przedmieściu, na drugim piętrze, i spędzał tam część życia. Przekonałem się, że ten bardzo inteligentny człowiek zdał sobie sprawę w jakim świecie żyje i jest właściwie antykomunistą. Natomiast żyje w jakimś letargu. To znaczy to, co myśli naprawdę, mówi w mieszkaniu i w rozmowach z paroma przyjaciółmi, natomiast jest nadal członkiem partii.
Miał znakomity słuch muzyczny i właściwie bywając u niego w domu zacząłem słuchać Mozarta. Też miał wspaniała bibliotekę, i filozoficzną, i literacką. Godzinami czytał. Był to z moich znajomych człowiek o wyjątkowej kulturze literackiej.
W 1968 roku opuścił Polskę i zamieszkał w Kopenhadze, gdzie dość szybko nauczył się tak skomplikowanego języka, jak duński, i przekłady drukował u pana Jerzego Gierdoycia – zarówno w „Kulturze”, jak i w „Zeszytach Historycznych”. Zerwawszy z komunizmem, nie napisał żadnych takich tekstów wspomnieniowych czy rozrachunkowych. Po prostu spuścił zasłonę niepamięci na ten okres swego życia.
Zobacz też pozostałe odcinki „Z pamięci”. Numery 1-20:
Odcinki programu „Z pamięci” od 21. do 40.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 41. do 60.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 61. do 80.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 81. do 100.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 101. do 120.:
Odcinki programu „Z pamięci” od 121.: