– Powód do kajania się jest jeden: onanizm. Innych grzechów jakby nie było – mówi moskiewski teolog i diakon Andriej Kurajew o rosyjskim prawosławiu, które „upaja się władzą i unika rozliczeń”.
zobacz więcej
O mozaikach Niestierienki, protodiakon Kurajew mówił z oburzeniem. Odniósł się między innymi do argumentu protojereja Kalinina o tym, że nie powinno się wykreślać żadnych kart z rosyjskiej przeszłości – zauważył, iż w Świątyni Zmartwychwstania Chrystusa pewne epizody zostały przedstawione (zwycięstwo w wielkiej wojnie ojczyźnianej, zajęcie Krymu), a inne – nie. Tym samym zasugerował, że dokonano selekcji zgodnie z wytycznymi kremlowskiej polityki historycznej.
Następnie, komentując plastyczny wystrój wnętrza cerkwi w Kubince, potępił obecną tam narrację o ukazywaniu się Matki Bożej żołnierzom w Stalingradzie, Królewcu i innych miejscach, gdzie walczyła Armia Czerwona podczas drugiej wojny światowej. Według teologa, to niedopuszczalne rozpowszechnianie religijnych „fake'ów”, ponieważ takich objawień nie było.
Wreszcie Kurajew zwrócił uwagę, że przyłączenie Krymu do Rosji w Świątyni Zmartwychwstania Chrystusa zostało przedstawione jako operacja wojskowa państwa rosyjskiego, a nie – wbrew temu, co całemu światu próbuje wmówić rosyjska dyplomacja – dobrowolna decyzja mieszkańców ukraińskiego półwyspu.
I tak po raz kolejny dają o sobie znać tożsamościowe kłopoty rosyjskiego prawosławia. Wydaje się, że ich korzenie tkwią w epoce komunizmu, kiedy bolszewikom udało się brutalnie podporządkować sobie patriarchat moskiewski. Jego struktury, także wierchuszka, naćkane zostały tajnymi współpracownikami sowieckich służb specjalnych. A po upadku komunizmu i rozpadzie Kraju Rad nie doszło do rozliczenia przeszłości.
Problem leży jednak głębiej.
Chodzi o szczególnie czołobitny stosunek duchowieństwa do władzy politycznej, który ukształtował się jeszcze w Bizancjum, gdzie cesarz był „równy apostołom” i miał istotny wpływ na rozstrzyganie kwestii religijnych. Trudno to rzeczy pojąć na gruncie cywilizacji łacińskiej, respektującej autonomię zarówno tronu, jak i ołtarza.
To jednak nie wszystko. Na komunizm oraz bizantyński rodowód prawosławia nakłada się jeszcze sięgające średniowiecza specyficzne rosyjskie doświadczenie historyczne. Chodzi o dwa stulecia jarzma Złotej Ordy. Mongolski podbój Rusi był dla jej mieszkańców traumą, a jednocześnie okazał się czynnikiem istotnie oddziałującym na kulturę polityczną Wielkiego Księstwa Moskiewskiego i w konsekwencji Rosji.