Cywilizacje nie są sobie równe. Polskę już raz zabiła wielokulturowość
piątek,
8 lutego 2019
W III RP odnowił się konflikt cywilizacji łacińskiej z cywilizacją bizantyńską jako „metodą ustroju życia zbiorowego” Unii Europejskiej (a zwłaszcza państw jej twardego jądra, czyli Niemiec i Francji). Władcy Europy – perorujący o prawach człowieka i społeczeństwie obywatelskim – co jakiś czas dają do zrozumienia, że nie jest ona własnością wszystkich Europejczyków.
Spór o uścisk ręki to nowe pole konfliktu czy może nawet wojny religijnej i kulturowej.
zobacz więcej
Jedną z naczelnych wartości współczesnej Europy jest wielokulturowość. Wynika to z rozpowszechnionego przekonania, że współistnienie różnych kultur wzbogaca ludzi. Kto temu publicznie zaprzecza, staje się dla elit Starego Kontynentu bluźniercą i obrazoburcą. Można się o tym przekonać zwłaszcza w dobie debat dotyczących polityki państw europejskich wobec imigrantów i uchodźców.
Nie miałby więc dziś łatwego życia Feliks Koneczny (10 lutego przypada 70. rocznica jego śmierci).
Siedem cywilizacji
Ten urodzony w 1862 roku krytyk teatralny, dziennikarz, bibliotekarz, a przede wszystkim historyk, wykładowca Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie zasłynął z oryginalnej koncepcji, w której sklasyfikował siedem – jego zdaniem, głównych – istniejących cywilizacji. Wśród nich są cztery sięgające starożytności: bramińska, chińska, turańska, żydowska, i trzy ukształtowane w średniowieczu: arabska, bizantyńska, łacińska.
Koneczny twierdził, że poszczególne cywilizacje nie są sobie równe. Uważał, że jedne górują nad innymi, a każda próba ich łączenia sprawia, że te stojące niżej w rozwoju degradują te, co stoją wyżej. Dwóch różnych systemów wartości nie da się bowiem ze sobą pogodzić.
W pracy „Polskie Logos a Ethos. Roztrząsanie o znaczeniu i celu Polski” Koneczny postawił tezę, że upadek I Rzeczypospolitej był spowodowany wielością kultur na jej rozległym terytorium – tyle że kultury te należały do odmiennych cywilizacji. W efekcie w XVII-wiecznej Polsce nastąpiło zmieszanie się cywilizacji łacińskiej ze stojącą od niej niżej, napierającą ze Wschodu, cywilizacją turańską.
Obecnie taka interpretacja dziejów nie tylko wywołałaby nad Wisłą oburzenie z powodu tego, że wielokulturowość I Rzeczypospolitej jest w polskim dyskursie publicznym bezmyślnie afirmowana, ale i w innych krajach mogłaby narazić Konecznego na zarzuty ksenofobii i rasizmu. Świadczą o tym gromy, które w roku 2007 spadły w Parlamencie Europejskim na polityka, biologa, publicystę, wówczas też eurodeputowanego Ligi Polskich Rodzin, Macieja Giertycha za to, że w broszurze „Wojna cywilizacji w Europie” promował idee historyka.
Z pewnością sympatyzujący z Narodową Demokracją Koneczny nie miał nic wspólnego z teoriami rasowymi, leżącymi u podłoża między innymi niemieckiego narodowego socjalizmu. Krytykował ostro zaś nie tylko nazizm, lecz i wszelkie autorytarne zjawiska międzywojennej Europy, z sanacją włącznie.
George Soros chce kupić Radio Zet. Ale działalność multimiliardera to więcej niż biznes.
zobacz więcej
Skądinąd oskarżycielom Konecznego warto uprzytomnić, co się stało z jego rodziną w czasie drugiej wojny światowej. Historyk miał trójkę dzieci: córkę i dwóch synów. I właśnie obydwaj jego synowie ponieśli w roku 1944 śmierć z rąk Niemców: jeden zginął w trakcie tłumienia Powstania Warszawskiego, drugiego zaś ścięto toporem za udział w konspiracji.
Zapomniany na Wschodzie, doceniony na Zachodzie
Tak czy inaczej w III RP przynajmniej można się o myśl Konecznego spierać. Gorzej było w PRL – komuniści usiłowali całkowicie wymazać pamięć o nim. Miał bowiem jak najgorsze zdanie o bolszewizmie – widział w nim żywioły turańskie i żydowskie, a co za tym idzie – śmiertelne zagrożenie dla Polski.
Tam jednak, gdzie po drugiej wojnie światowej cenzury nie było – a więc po zachodniej stronie żelaznej kurtyny – dorobek Konecznego spotkał się z uznaniem niektórych naukowców. Jednym z nich był jego dawny student, niemiecki badacz kultur Anton Hilckman. Z kolei przedmowę do angielskiego przekładu książki „O wielości cywilizacji” Konecznego napisał znany brytyjski historyk Arnold Toynbee.
Samego terminu „cywilizacja” Koneczny nie utożsamiał – w przeciwieństwie choćby do słynnego amerykańskiego politologa, Samuela Huntingtona – z religią. Owo pojęcie definiował jako „metodę ustroju życia zbiorowego”.
Zdaniem Konecznego, cywilizacje różnią się między sobą głównie tym, w jaki sposób w każdej z nich rozstrzyga się kwestie dotyczące etyki i prawa. Bądź co bądź normy moralne, obyczaje, ustawy mówią o sprawach tak podstawowych, jak relacje sacrum z profanum lub traktowanie społeczeństwa przez władzę polityczną.
Krzyżacy – jak wynika z koncepcji Konecznego – reprezentowali natomiast cywilizację bizantyńską, którą cechuje etatyzm i wynikająca z niego szczególna rola mechanizmów biurokratycznych w życiu społecznym. W przypadku tej cywilizacji mamy więc do czynienia z podporządkowaniem religii państwu (cezaropapizm), a nie – jak w cywilizacji łacińskiej – ich autonomią. Stąd nadzór władzy politycznej nad sumieniami poddanych.
Choć cywilizacja bizantyńska narodziła się – jak sama nazwa wskazuje – w Bizancjum, to jej wpływy sięgnęły środka Europy, zwłaszcza Niemiec. Koneczny głosił teorię, że kluczowym momentem tego oddziaływania było zawarte w X wieku małżeństwo księżniczki bizantyńskiej Teofano z rzymskim cesarzem narodu niemieckiego, Ottonem II.
Jeśli chodzi o przyczyny cywilizacyjnej bizantyńskości Niemiec wypada oczywiście z takim postawieniem sprawy polemizować, bo wydaje się ono pozbawioną naukowych przesłanek spekulacją. To zresztą jeden ze słabych punktów koncepcji Konecznego. Niemniej warto brać pod uwagę nie błędy i fantazje historyka, lecz jego słuszne spostrzeżenia, których nie brakowało i pozostają one wciąż cenne.
Polacy, którzy zachwycają się premierem Węgier, powinni pamiętać, że rechrystianizacja Europy nie wiedzie przez afirmację kulturowego dziedzictwa Wielkiego Stepu.
zobacz więcej
A do nich należy zwrócenie uwagi na trwale obecną w historii Niemiec tendencję antyrzymską. Koneczny wskazuje i boje cesarstwa z papiestwem, i reformację. To właśnie reformacja przyniosła wojny religijne, których zwieńczeniem był pokój w Augsburgu. Ta zawarta w roku 1555 przez cesarza Karola V z protestanckimi książętami Rzeszy ugoda ustanowiła zasadę: „Cuius regio, eius religio” („Czyj rząd, tego religia”), czyli de facto możliwość narzucania przez władców wiary swoim poddanym.
Napór cywilizacji turańskiej
To jednak nie w cywilizacji bizantyńskiej Koneczny upatrywał głównych nieszczęść I Rzeczypospolitej, lecz w cywilizacji turańskiej. Narodziła się ona wśród plemion Wielkiego Stepu i w rezultacie podbojów mongolskich skolonizowała wschodnie rubieże Europy. W kręgu cywilizacji turańskiej znaleźli się Rosjanie oraz zamieszkujący Dzikie Pola Kozacy.
W koncepcji Konecznego ważnym filarem cywilizacji turańskiej jest dyscyplina wojskowa, upodabniająca społeczeństwo do armii, na czele której stoi wódz. W ramach tej cywilizacji etyka, prawo i religia nie mają żadnego znaczenia.
Ekspansywne dążenia I Rzeczypospolitej w kierunku wschodnim oznaczały – w przekonaniu Konecznego – zderzenie, a nie współistnienie, dwóch cywilizacji. W rezultacie w XVII stuleciu cywilizacja łacińska zaczęła ustępować cywilizacji turańskiej. Nastąpiła orientalizacja Polski. Przejawem tego procesu była kultura sarmacka izolująca mentalnie Polaków od Europy Zachodniej. Rzym przestawał być duchową stolicą Polski.
W przeświadczeniu Konecznego wpływy cywilizacji turańskiej zdemoralizowały Polaków. Od XVII wieku zaczął się pogłębiający kryzys państwa polskiego, czego zwieńczeniem okazały się rozbiory I Rzeczypospolitej. Ale i potem turańszczyzna psuła dusze polskie. W XX wieku przejawem tego miał być choćby kult Józefa Piłsudskiego w II RP.
Piłsudskiego „lewicowość” i „prawicowość” w ogóle nie interesowały.
zobacz więcej
Podwójna etyka cywilizacji żydowskiej
Przypominając koncepcję Konecznego, nie można pominąć czwartej z obecnych na ziemiach polskich cywilizacji. Chodzi o cywilizacją żydowską. To właśnie rozważania historyka nad nią wywołują obecnie szczególne kontrowersje. Koneczny bowiem pisząc w Krakowie w roku 1943 książkę „Cywilizacja żydowska” nie szczędził uwag, które po Holokauście mogą się kojarzyć z narracjami torującymi drogę takim pomysłom, jak Endlosung (ostateczne rozwiązanie).
Co można między innymi przeczytać w tej publikacji? W cywilizacji żydowskiej całość życia społecznego podporządkowana jest prawu religijnemu, które wywodzi się z Tory i późniejszych komentarzy do niej (przede wszystkim Talmudu). Żydzi stosują dwojaką etykę – reguły obowiązujące w stosunkach wewnątrz ich zbiorowości są inne od reguł obowiązujących w stosunkach Żydów z gojami.
Takie ujęcie problemu nie jest rzecz jasna w XXI stuleciu politycznie poprawne. Wypomina bowiem cywilizacji żydowskiej, że stosuje ona ekskluzywizm, a skoro tak, to ktoś by mógł rzec, że to zalatuje antysemickimi aluzjami.
Z podobną reakcją mogłaby się spotkać zawarta w książce dość ograna teza o komunizmie jako wyrastającej z judaizmu świeckiej religii i wynikającej z tego faktu znaczącej nadreprezentacji Żydów w bolszewickim aparacie represji. Koneczny jednak w „Cywilizacji żydowskiej” posunął się znacznie dalej.
Chodzi o treści, które wyrażają słowa: „Hitler Żydów morduje, ale myśli i czuje po żydowsku”. To bulwersujące i szokujące zdanie było właśnie pokłosiem poglądu o tym, że naród żydowski stosując dwojaką etykę, czuje się kimś lepszym od gojów. Koneczny doszedł do wniosku, że dyktator III Rzeszy chcąc unicestwić Żydów, zarazem tę ich etykę zastosował a rebours, obsadzając Niemców w uprzywilejowanej roli.
Świat nigdy nie był spokojną Arkadią, gdzie wszyscy się kochali.
zobacz więcej
Obszerne fragmenty „Cywilizacji żydowskiej” grzeszą błędami i uproszczeniami, nie zniosły zatem próby czasu. Natomiast trzeba podkreślić, że w końcówce książki autor potępia antysemityzm jako postawę urągającą zarówno moralności, jak i rozumowi. Tak czy inaczej, warto „Cywilizację żydowską” przeczytać w całości i wyrobić sobie na jej temat własne zdanie. Z pewnością nie należy ulegać opiniotwórczym zapędom ludzi, którzy tak naprawdę mają cenzorskie aspiracje.
Zderzenie cywilizacji w Unii Europejskiej
Reasumując, pozostaje jeszcze się zastanowić, czy koncepcję Konecznego można odnieść do współczesności.
W 1945 roku Polska przesunęła się w kierunku zachodnim. Jest krajem jednolitym kulturowo. Na pierwszy rzut oka przestała więc być miejscem, w którym zderzają się cywilizacje.
Można przyjąć, że oddalone zostało oddziaływanie cywilizacji turańskiej. Co ciekawe, obecnie w Rosji nie brak głosów wskazujących, że kraj ten stanowi odrębną cywilizację – Eurazję – zawdzięczając swoją tożsamość najazdom mongolskim. Najbardziej znaną postacią, która lansuje taki pogląd, jest Aleksander Dugin. Określenie tego myśliciela mianem reprezentanta cywilizacji turańskiej mogłoby być przez niego odebrane jako komplement.