Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
piątek,
29 grudnia 2023
W ośmiobocznej wieży centralnej znajdowało się olbrzymie akwarium z setkami kolorowych ryb. Jego dno było jednocześnie sufitem sali balowej. Pałacowe stajnie, na 300 koni, były wyposażone w marmurowe żłoby, a na ścianach wisiały olbrzymie lustra. Mało kto wie, że Krzyżtopór był największym zespołem pałacowym w Europie do czasu wybudowania Wersalu.
„To przez niego, nie wiemy, jak wyglądały zamki w Polsce w drugiej połowie XVII wieku.” „To dzięki niemu wiemy, jak mogły wyglądać te zamki”. Te dwa stwierdzenia dotyczą jednej osoby i tylko z pozoru są ze sobą sprzeczne.
Erik Dahlbergh był szwedzkim inżynierem wojskowym i rysownikiem. Gdy w 1655 roku król Karol X Gustaw najechał Polskę, mianował go naczelnym dowódcą szwedzkich jednostek fortyfikacyjnych, które weszły do Polski.
Początkowo do obowiązków Dahlbergha należało dokonanie generalnego przeglądu twierdz, warowni, fortec i zamków. Miał je dokładnie zbadać i ocenić ich wartość militarną.
Król szwedzki maszerując w głąb Rzeczypospolitej i natrafiając na coraz większy opór, postanowił jednak zastosować politykę terroru. Zaczęto więc niszczyć wszystko, co zagrażało pozycji wojsk szwedzkich. A zadanie to król zlecił właśnie pułkownikowi Erikowi Dahlberghowi.
Dahlbergh jako znakomity rysownik architektury chcąc sławić triumfy Karola X Gustawa, już wcześniej wykonywał szkice wysadzanych w powietrze i palonych twierdz, zamków i kościołów. Na swoich rysunkach utrwalił także bardzo szczegółowe panoramy i mapy miast, sceny bitewne, a także wydarzenia historyczne. Nad rysunkami pracował bezpośrednio po wydarzeniach, w chwilach wolnych od obowiązków służbowych.
Dziś rysunki te zadziwiają dbałością o szczegóły. Są w nich stroje, broń, wygląd i rasy koni. Ich autor uwzględnił nawet odmienny od szwedzkiego sposób prowadzenia walki.
Pierwsza wieża
Erik Dalhbergh przyszedł na świat w Sztokholmie w roku 1625 w rodzinie drobnych właścicieli ziemskich. Po przedwczesnej śmierci obojga rodziców trafił pod opiekę wuja. Ten zadbał o jego wykształcenie, najpierw buchalteryjne, a później także w dziedzinie matematyki, wojskowości, kartografii i architektury.
Młodzieniec szybko pnie się po szczeblach urzędniczej kariery. W wieku lat 20 dostaje nominację na oficera. Dużo podróżuje, zdobywa wiedzę i nowe umiejętności w zakresie budowy fortyfikacji oraz opracowania planów miejscowości, twierdz i umocnień.
W roku 1648 – to tylko hipoteza, ale oparta na źródłach – przechodzi swoistą inicjację i po raz pierwszy doświadcza tego, co później tak bardzo mu się spodoba. W trakcie studiów nad fortyfikacjami udaje się do pozostałości po zamku książąt pomorskich w Demmin i wysadza w powietrze wieżę.
Na razie jednak tworzenie bierze górę i Dalhbergh w dalszym ciągu pogłębia wiedzę, m. in. z rysunków i kartografii.
W czasie wypełniania zadań związanych ze służbą państwową, we Frankfurcie poznaje wybitnych miedziorytników, rysowników i wydawców map – Merianów, ojca i syna. To wszystko powoduje, że Erik Dalhbergh sam staje się znakomitym specjalistą w dziedzinie rysunku, kartografii i sporządzania planów fortyfikacji.
W roku 1654 porzuca służbę państwową i udaje się w podróż do Włoch, aby tam oddać się studiom artystycznym. Odwiedza Wenecję, Rzym i Neapol. Zachwyca się architekturą i sztuką, chłonie wiedzę i przede wszystkim wykonuje mnóstwo szkiców i rysunków.
Piękny zamek
W roku 1656 przez króla Karola X Gustawa zostaje wezwany do Polski. Od roku trwa szwedzki potop. Zadaniem Dahlbergha jest nadzorowanie zdobytych zamków i twierdz. Decyduje on też, czy budowla warta jest rozbudowy lub czy trzeba ją wysadzić. W obu przypadkach Dahlbergh najpierw sporządza bardzo dokładne szkice i rysunki.
Obok wartości użytkowej mają one bez wątpienia dużą wartość artystyczną. Dzisiaj stanowią też bardzo ważną, wręcz niezastąpioną dokumentację historyczną i ikonograficzną dziejów polskich z połowy XVII wieku.
Skalę zniszczeń dokonanych wtedy przez Szwedów można dostrzec, przeglądając współczesne przewodniki turystyczne. Niemal przy każdej malowniczej ruinie z dawnych wieków znajdziemy dopisek: „zniszczony podczas potopu szwedzkiego". Zagłębiając się w dzieje polskich miast, również łatwo zauważymy wyraźną cezurę – większość z nich podupadła po najazdach szwedzkich w połowie XVII i na początku XVIII wieku.
Dahlbergh wykonał ponad 100 sztychów przedstawiających wyjątkowo dokładny i szczegółowy obraz polskich miast z połowy XVII. Można na nich zobaczyć nieistniejące już zamki, mury obronne, kościoły, świeckie budowle i mosty. Narysowane z ogromną dokładnością są świadectwem tego, jak te miejscowości niegdyś naprawdę wyglądały. Nie tylko Warszawa, Gdańsk czy Toruń, ale także mniejsze miejscowości jak Łowicz, Brzeg, Wiśnicz, czy Janowiec. Na swoich rysunkach Dahlbergh utrwalił także sceny bitewne i wydarzenia historyczne: poselstwo polskie u Karola Gustawa pod Kołem, spotkanie króla szwedzkiego z księciem siedmiogrodzkim Jerzym Rakoczym w pobliżu Ćmielowa czy przysięga składana przez magnatów polskich Karolowi na przedpolach Krakowa.
Karol X Gustaw chciał z Bałtyku zrobić wewnętrzne morze szwedzkie. Polskim królem miał być książę Siedmiogrodu Jerzy II Rakoczy.
zobacz więcej
Panorama Warszawy narysowana przez Dahlbergha posłużyła polskim architektom i historykom sztuki do odbudowy miasta po II wojnie. Przy jej pomocy odtwarzano wygląd poszczególnych warszawskich budowli. M. in. na rysunku Dahlbergha został precyzyjnie utrwalony ówczesny wygląd Zamku Królewskiego razem z nieistniejącymi już ogrodami i pałacem księcia Karola Ferdynanda Wazy.
Odręczny szkic zamku Krzyżtopór, przechowywany w sztokholmskiej bibliotece, Dahlbergh opatrzył komentarzem: „Das schoene Schloss” (piękny zamek), natomiast miedzioryt wykonany na podstawie jego rysunku ma łacińską wersję komplementu: ELEGANTISSIMA IET BENE MUNITA ARX (Najpiękniejsza i dobrze obwarowana twierdza).
Zamek Krzyżtopór, a właściwie pałac o silnych cechach obronnych, otoczony był potężnymi umocnieniami, czyli tzw. palazzo in fortezza.
Według niektórych źródeł w ośmiobocznej wieży centralnej znajdowało się olbrzymie akwarium z setkami kolorowych ryb. Jego dno było jednocześnie sufitem sali balowej. Pałacowe stajnie, na 300 koni, były wyposażone w marmurowe żłoby, a na ścianach wisiały olbrzymie lustra. Mało kto wie, że rezydencja Krzysztofa Ossolińskiego była największym zespołem pałacowym w Europie do czasu wybudowania słynnego Wersalu.
„Kazałem podpalić”
Zamek w Kruszwicy – potężny z dwiema wieżami, otoczony murem obronnym o wysokości 11 metrów i fosą. Do dziś przetrwała jedynie Mysia Wieża, wiązana z legendą o Popielu.
„O północy kazałem zamek podpalić. Była tam wieża, w której, jak piszą, myszy zjadły jakiegoś polskiego króla” – wspomina Dahlbergh w swoim pamiętniku.
Zamek w Sandomierzu Szwedzi zajęli 13 października 1655 roku. 27 marca 1656 miasto zostało odbite przez oddziały koronne pod dowództwem Stanisława Witowskiego. Dahlbergh uwiecznił bitwę na swojej rycinie. W związku z atakami wojsk Stefana Czarnieckiego szwedzka załoga zamku otrzymała od przebywającego w pobliżu króla Karola X Gustawa rozkaz ewakuacji i wysadzenia zamku w powietrze. Zniszczenie zamku przygotował Gabriel Anastasius, który zgromadził trzysta cetnarów prochu. Zginęło wówczas, według ostrożnych wyliczeń, około 500 osób, co stawia to wydarzenie jako jedno z najbardziej śmiercionośnych na świecie w okresie nowożytnym.
Wydarzenie zostało zobrazowane przez Henryka Sienkiewicza w III tomie jego powieści historycznej „Potop”: „Nagle zatrzęsła się im ziemia pod nogami, grzmot straszny i huk targnęły powietrzem, olbrzymi słup ognia strzelił do góry, wyrzucając w powietrze ziemię, mury, dachy, cały zamek i przeszło pięćset ciał tych, którzy się cofnąć nie zdołali”.
Z tym wydarzeniem związana jest również pewna legenda o rycerzu zwanym Bobolą, który przeżył wybuch. Motyw ten wykorzystał Sienkiewicz, bowiem jeden z jego bohaterów – pan Zagłoba mówi:
„A nas będzie Najświętsza Panna sekundowała, jako pana Bobolę w Sandomierzu, którego prochy na drugą stronę Wisły razem z koniem przerzuciły, a dlatego mu nic. Obejrzał się, gdzie jest, i zaraz na obiad do księdza trafił.”