Walki, jakie wywiązały się w dn. 3 i częściowo jeszcze 4 września 1939 roku na ulicach Bydgoszczy, pociągnęły ze sobą ofiary w ludziach tak z jednej, jak i z drugiej strony. Wszyscy polscy badacze, którzy zajmowali się dotychczas okupacją hitlerowską na Pomorzu Gdańskim, są zgodni co do tego, że fakt zabicia kilkudziesięciu dywersantów bądź solidaryzujących się z nimi niemieckich mieszkańców miasta (liczbę tę ocenia się na ok. 150 osób) przez kontratakujących Polaków posłużył hitlerowcom, po wkroczeniu do Bydgoszczy, za pretekst do wzięcia srogiego odwetu na cywilnych jej obywatelach. W tym celu goebbelsowska propaganda stworzyła mit o rzekomym męczeństwie mniejszości niemieckiej w Bydgoszczy”.
To początek jednego z rozdziałów publikacji prof. Jastrzębowskiego z 1974 roku.
Jak to wyglądało od strony niemieckiej wyraziście obrazuje pisarz Günter Grass, niemiecki noblista w słynnej, wydanej w 2006 roku powieści autobiograficznej „Przy obieraniu cebuli” :
„Jako członek Hitler-Jugend byłem przecież młodym nazistą. Wierzącym do samego końca. Specjalnie nie wyróżniałem się fanatyzmem, lecz wzrok miałem odruchowo skierowany niezmiennie na flagę, o której mówiło się, że jest „»czymś większym niż śmierć«, pozostawałem w ordynku, wyćwiczony w maszerowaniu równym krokiem. Żadna wątpliwość nie brukała wiary, nie może mnie odciążyć nic nieprawomyślnego, choćby potajemne przekazywanie ulotek. Żaden dowcip o Göringu nie ściągnął na mnie podejrzeń. Bądź co bądź uważałem, że ojczyzna jest zagrożona, bo otoczona przez wrogów.
Od kiedy przeraziły mnie budzące grozę doniesienia o »bydgoskiej krwawej niedzieli« , które zaraz po rozpoczęciu wojny zapełniały strony »Danziger Vorposten« i ze wszystkich Polaków czyniły skrytobójców, wszelkie niemieckie działania odwetowe wydawały mi się usprawiedliwione”. ( str. 40 Günter Grass, „Przy obieraniu cebuli”, przekład Sławomir Błaut, Polnord Wydawnictwo Oskar 2007).
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Czy inny fragment potwierdzający to, o czym się wówczas pisało w gdańskich i rzecz jasna we wszystkich innych niemieckich gazetach:
„(…) – dorosły zbieracz szczegółów, zanim po raz wtóry przerażą go propagandowe okropności wieloszpaltowych relacji, w których strona po stronie roztrząsa się dokonaną przez »polskie potwory« masakrę z trzeciego września, »bydgoską krwawą niedzielę«, przygląda się samemu sobie (…)”.
Tak to wyglądało wszędzie. „Mit ów (…) poszedł w świat, służąc jesienią 1939 roku nie tylko do usprawiedliwienia agresji na Polskę, ale jeszcze w większym stopniu stanowić miał »moralne« usprawiedliwienie gwałtów dokonywanych na Polakach w pierwszych tygodniach i miesiącach okupacji” – pisze prof. Jastrzębowski.
Włodzimierz Jastrzębowski (w tamtym czasie ze stopniem naukowym doktora) informował, że w polskiej historiografii istnieją dwie sprzeczne ze sobą hipotezy dotyczące celu wywołania dywersji w Bydgoszczy. Pierwsza miała mieć charakter odgórnie zorganizowanej prowokacji, przygotowanej w porozumieniu z centralnymi władzami III Rzeszy. Według tej hipotezy prowokacja zakładała poświęcenie pewnej grupy miejscowych Niemców po to, by można było mówić o „Bromberg Blutsonntag” (krwawa bydgoska niedziela) i używać tych wypadków w najokropniejszym wymiarze propagandowym.