Z kolei w obronie pisarza stanął Alain Finkielkraut, francuski myśliciel, dziecko polskich Żydów ocalonych z Holokaustu (jego ojciec był więźniem Auschwitz). Postanowił on opublikować tekst Ciorana, który nigdy wcześniej nie ujrzał światła dziennego. Chodzi o esej „Mój kraj” z roku 1949.
Czytamy w nim między innymi: „W tamtym czasie powstał pewien ruch – który chciał wszystko reformować, nawet przeszłość. Ale ruch ten był jedyną oznaką tego, że nasz kraj mógł być czymś innym niż fikcją. I był to ruch okrutny, mieszanka prehistorii i profecji, mistycyzmu, modlitwy i rewolweru, prześladowany przez władze i zabiegający o prześladowania. Albowiem popełnił niewybaczalny błąd wymyślenia przeszłości dla tego, co jej nie miało".
Według Ciorana „krwawi męczennicy” – w domyśle tacy, jak Codreanu – „odkupili grzechy ojczyzny swym obłędem”.
Na szczególną uwagę zasługuje wyznanie autora poczynione w końcówce tekstu: „stałem się ośrodkiem swojej nienawiści. Znienawidziłem kraj, wszystkich ludzi i wszechświat – pozostało mi jedno: ugodzić w siebie. Co też sięgając po rozpacz, uczyniłem”.
Ten uderzający swoją szczerością rozliczeniowy esej nie pozostawia wątpliwości co do tego, jak Cioran patrzył na swoje fascynacje skompromitowanymi ideami.
W tym kontekście można też zacytować fragment jego ostatniej książki napisanej po rumuńsku – „Brewiarza zwyciężonych” (powstawał w latach 1941-1944): „W pragnieniach strwoniliśmy rodzime siły. Czy gdzieś w świecie usłyszysz śpiew brzmiący boleśniejszą nutą niespełnienia w czasie?”.
Ale utrata złudzeń względem nacjonalistycznych marzeń o wielkiej Rumunii bynajmniej nie popchnęła Ciorana w kierunku oddawania czci bożkom wolnego świata: demokracji, równouprawnieniu, tolerancji.
Pisarz szydził z każdej religii i każdej politycznej doktryny. W „Ćwiczeniach z bezstronności” swoje stanowisko sformułował następująco: „Nie zakorzenić się, nie przynależeć do żadnej wspólnoty – taka była i jest moja dewiza”. W aforyzmach Zachód nazwał „uperfumowanym trupem”, a o postępie się wyraził, że to „niesprawiedliwość, którą każde pokolenie wyrządza poprzedniemu”.
Niemniej taka postawa Ciorana nie przeszkodziła temu, że jego twórczość spotkała się z aprobatą na liberalnych salonach. Zachwycano się błyskotliwym, pełnym sarkazmu i ironii, językiem pisarza.
A jednak w myśleniu Rumuna było coś, czemu pozostał wierny przez całe swoje życie. Chodzi o gnostycki stosunek do rzeczywistości.
Z perspektywy Ciorana stworzenie świata było katastrofą, skandalem wywołanym przez Boga Starego i Nowego Testamentu. Od tej chwili zaczął się upadek ludzkości w historię.