To rozczarowanie pchnęło Iljina ku pesymistycznemu konserwatyzmowi. Myśliciel przestał marzyć o naprawie swojej ojczyzny na modłę zachodnich rozwiązań politycznych. Stał się piewcą państwa jako nie targanej wewnętrznymi sporami organicznej wspólnoty, na czele której stoi wódz. Przeciwstawiał Rosję Europie. Tę pierwszą uważał za nosicielką cnót, tę drugą – za miejsce zepsucia. Występował zdecydowanie przeciw bolszewizmowi jako ideologii – według niego – importowanej z Zachodu.
W roku 1922 został wraz z wieloma innymi myślicielami wygnany z Rosji sowieckiej (był pasażerem słynnego „statku filozofów”, płynącego z Piotrogrodu do Szczecina). Zamieszkał w Niemczech. Stał się czołowym autorytetem białej emigracji. Miał epizodyczny flirt z niemieckimi narodowymi socjalistami. Podzielał ich wrogość wobec Sowietów i zarazem zachodniego liberalnego mieszczaństwa. Szermował antysemicką retoryką twierdząc, że Żydzi są odpowiedzialni zarówno za komunizm, jak i kapitalizm.
Gdy jednak dyktatorem Niemiec został Adolf Hitler, drogi Iljina i NSDAP zaczęły się rozchodzić. Filozof nabierał wobec narodowo-socjalistycznej polityki coraz większych podejrzeń, że jednak nic dobrego dla Rosji z niej nie wyniknie. Z kolei naziści nie mieli do niego zaufania. Stracił posadę uniwersytecką. W roku 1938 w obawie przed represjami ze strony gestapo udał się do Szwajcarii, gdzie zmarł 16 lat później, .
Po napaści III Rzeszy na ZSRR do Iljina docierały wieści o rzezi, jaką najeźdźcy zgotowali ludności Kraju Rad. Choć te straszliwe wydarzenia filozof nazwał „sądem nad bolszewizmem”, to jednocześnie piętnował nazizm za ludobójczą i totalitarną politykę. Niemniej do końca życia wzorowego modelu władzy upatrywał w systemach autorytarnych, cenił takich polityków jak Francisco Franco w Hiszpanii czy António de Oliveira Salazar w Portugalii.
Znamienne, że autorytaryzmy odróżniał od totalitaryzmów. W tekście „Od demokracji do totalitaryzmu” z roku 1949 (polski przekład – Michał Bohun) zwracał uwagę, że ustrój totalitarny w świecie pojawił się dopiero w XX stuleciu. „Do XIX wieku reżim taki nie mógł być konsekwentnie zaprowadzony ze względu na brak warunków technicznych (kolei, telegrafu, telefonu, radiofonii, awiacji) oraz wyrafinowanych środków administracyjnych (powszechny system wzajemnej zależności i donosicielstwa)”.
Zdaniem rosyjskiego filozofa, w totalitaryzmach chodzi o objęcie regulacją państwową całości społeczeństwa rzekomo dla dobra wszystkich obywateli (i zalążki takich niebezpiecznych tendencji myśliciel dostrzegał też w demokracjach), natomiast w autorytaryzmach – o niezależność silnej władzy od groźnych kaprysów ludu.
Z wiadomych powodów nazwisko Iljina mogło ponownie zaistnieć w rosyjskiej debacie publicznej dopiero po krachu sowieckiego komunizmu. Ale stało się coś znacznie więcej i o tym właśnie pisze Snyder. Na myśl rosyjskiego filozofa zaczął się powoływać sam Władimir Putin jako głowa państwa rosyjskiego. W roku 2005 zaś szczątki Iljina sprowadzono do Rosji, żeby je uroczyście pochować na Cmentarzu Dońskim w Moskwie.
A jednak oddawanie hołdu białemu emigrantowi przez byłego funkcjonariusza sowieckiej bezpieki, który nieraz wybielał postać Józefa Stalina, zakrawa na szyderstwo z ofiar rewolucji bolszewickiej i systemu komunistycznego. Zresztą tę kwestię podnosi Snyder. Na Cmentarzu Dońskim leżą szczątki tysięcy sowieckich obywateli zamordowanych przez NKWD w trakcie Wielkiego Terroru.