Sowieci u antykomunistów diagnozowali „schizofrenię bezobjawową”. Współcześni lewicowcy u konserwatystów dostrzegają fobie, paranoję, sadyzm i domagają się, aby poddawać ich terapii.
zobacz więcej
Natomiast w centrum uwagi Drehera jest to, jak idee oddziałują na społeczeństwa. A zatem podejmuje on dużo ważniejsze kwestie niż niesnaski towarzyskie.
Publicysta zgadza się z Applebaum, że we współczesnych liberalnych demokracjach dają o sobie znać tendencje autorytarne. I nawet przyznaje jej rację, że występują one wśród nowych politycznych elit w tych krajach, w których do władzy doszła prawica kontestująca liberalne status quo.
Tyle że – według Drehera – autorytaryzm jest także cechą lewicowych radykałów, którzy zdobywają dla siebie przyczółki w różnych instytucjach. To choćby ostatnio w USA ruchy uprawiające „cancel culture” („kulturę unieważniania”), czyli w imię równości dążące do wymazywania ze zbiorowej pamięci tych postaci, które oskarżają o rasizm i inne politycznie niepoprawne postawy.
Pojawia się tu też sprawa prześladowań za poglądy. Jako jeden z przykładów Dreher wskazuje przypadek Brendana Eicha. Ten twórca popularnego języka programowania JavaScript był do 2014 roku dyrektorem zarządzającym Fundacji Mozilla, którą sam współzakładał.
Co się stało, że stracił tę funkcję? Otóż upubliczniony został fakt, że Eich w roku 2008 wsparł niedużą kwotą inicjatywę stawiającą sobie za cel niedopuszczenie do tego, żeby stanowe ustawodawstwo Kalifornii zezwoliło na zawieranie „małżeństw” jednopłciowych.
Według Drehera, autorytarne zapędy wykazują też organy Unii Europejskiej, które w miękki sposób (a więc zgoła inaczej niż dawniej Związek Sowiecki) chcą Polakom odebrać suwerenność i ich kulturowo wykorzenić. Podnosząc tę kwestię amerykański publicysta powołuje się na wydaną po angielsku książkę Ryszarda Legutki „The Demon in Democracy” („Demon w demokracji”). Jak widać, i we współczesnej polskiej myśli konserwatywnej jest potencjał eksportowy. Prawica znad Wisły nie ma powodów do kompleksów.
Tytułem dygresji warto nadmienić, że wspomniana książka Legutki stała się w zeszłym roku pretekstem do odwołania jego wykładu w Middlebury College (stan Vermont). Tak bowiem zareagowały władze tej uczelni, gdy w internecie pojawiły się pod adresem polskiego filozofa epitety „homofob” i „seksista”.
Ale naprawdę ciężką artylerię przeciw wywodom Anne Applebaum wytacza Dreher pod koniec swojego tekstu. Przytacza bowiem argumenty człowieka, którego poglądy powinny być autorce „Twilight of Democracy” bliskie. Chodzi o Iwana Krastewa. W Polsce ten bułgarski politolog publikuje na łamach „Gazety Wyborczej”, a jego książki wydaje „Krytyka Polityczna”.
Krastew zrecenzował najnowszą pozycję Applebaum na łamach dwumiesięcznika „Foreign Policy”. Publicystce zarzucił, że zatrzymała się w czasie, że kieruje się ona wciąż zimnowojennymi schematami: patrzy na świat poprzez pryzmat – w jej mniemaniu nierozerwalnych – więzi łączących demokrację z kapitalizmem.