W czasach koronawirusa wróciło pytanie, czy dobro społeczeństwa jest warte więcej niż życie pojedynczego człowieka.
zobacz więcej
I z dydaktycznym zacięciem wyjaśnia, że istnieje współpraca odgórna: od państwa ku ludowi, oraz oddolna: od instytucji ludu ku szczytom władzy. – I to właśnie jest realizacją zasady pomocniczości – powtarza – bo każdy musi mieć możliwość podjęcia swej odpowiedzialności w procesach uzdrawiania społeczeństwa, do którego należy. Kiedy uruchamiany jest jakiś projekt, który bezpośrednio lub pośrednio dotyczy pewnych grup społecznych, nie można pominąć ich udziału.
– Nie ma solidarności bez pomocniczości – mówił dalej papież. – Droga solidarności potrzebuje pomocniczości. Nie ma prawdziwej solidarności bez zaangażowania społecznego, bez wkładu instytucji pośredniczących: bez wkładu rodzin, bez wkładu stowarzyszeń, bez wkładu spółdzielni, małych przedsiębiorstw, instytucji społeczeństwa obywatelskiego. Wszyscy winni wnieść swój wkład, wszyscy. Takie uczestnictwo pomaga korygować i zapobiegać pewnym negatywnym aspektom globalizacji i działań państw, jak ma to miejsce również w przypadku troski o ludzi dotkniętych pandemią – podkreślał Franciszek.
Ks. Piotr Mazurkiewicz, komentując to przesłanie, wskazuje na decyzje antykryzysowe poszczególnych państw i UE, na „tarcze antycovidowe” i inne pomysły. I chwali polski rząd, który pomoc ograniczył do firm, które nie zwalniały ludzi. – Do tego stopnia okazało się to ważne – podkreśla ks. Mazurkiewicz – że firmy przywracały zwolnionych, aby jednak móc otrzymać wsparcie. Żeby wychodzić z pandemii, musi być poczucie wspólnoty.
Sytuacje opisane w wystąpieniu papieża nie są skierowane szczególnie do Polaków czy Włochów i reszty mieszkańców Europy. Na świecie wciąż jeszcze jest wiele milionów katolików – w 2018 roku było ich miliard 329 mln (Rocznik Papieski 2020 i Rocznik Statystyczny Kościoła 2018).
Do zasady pomocniczości i bogactwa jej perspektyw dla życia społecznego odwoływałam się w swoich tekstach publicystycznych często. Opiera się na niej zarówno działalność parafii i różnych wspólnot w niej aktywnych, jak i cała zasada samorządu, nie mówiąc o podstawach Unii Europejskiej, wszak budowanych pierwotnie w oparciu o katolicką naukę społeczną.
Trudno jednak nie zauważyć, że z poszanowaniem zasady pomocniczości – inaczej: subsydiarności – rzeczywiście nie jest dobrze. Prof. Jacek Czaputowicz, były już minister spraw zagranicznych, kilka lat temu w rozprawie „Suwerenność” pokazywał, że zasada subsydiarności ma istotne znaczenie dla „łagodzenia deficytu demokracji”, z jakim mamy do czynienia w Unii Europejskiej.
Przywołam raz jeszcze KKK, w punkcie 1885: „zasada pomocniczości jest przeciwna wszelkim fromom kolektywizmu. Wyznacza ona granicę interwencji państwa. Zmierza do zharmonizowania relacji między jednostkami i społecznościami. Dąży do ustanowienia prawdziwego porządku międzynarodowego”.