Felietony

Chiny walczą z zarazą, ale próbują z nią też… współpracować

Jeszcze zanim wybuchła pandemia COVID-19 Chińczycy, Koreańczycy czy Japończycy, jeśli sami mieli objawy przeziębienia, zakładali maseczki ochronne w miejscach publicznych - w trosce o to, żeby nikogo niczym nie zarazić.

Od początku pandemii COVID-19 pod adresem Chińskiej Republiki Ludowej wysuwane są oskarżenia o wypuszczenie – celowe lub przypadkowe – w świat zarazy. Niedawno padły one z ust Donalda Trumpa na forum ONZ. Gospodarz Białego Domu oznajmił też, że w USA z powodu koronawirusa SARS-CoV-2 przeprowadzono „największą mobilizację od czasów drugiej wojny światowej”.

Z wystąpienia prezydenta Ameryki można byłoby wysnuć wniosek, że obecna pandemia jest dla społeczeństw, które się z nią zmagają, czymś tak dramatycznym, jak globalny krwawy konflikt zbrojny. W pierwszej chwili takie porównania wydają się absurdalne. Czy bowiem wypada stawiać znak równości między stanem pokoju a straszliwą rzezią? Oczywiście nie. Tyle że walka poszczególnych państw z koronawirusem okazuje się dla nich olbrzymim sprawdzianem jeśli chodzi o gotowość do stawiania czoła największym zagrożeniom.

Skądinąd wysuwane przez Trumpa zarzuty wobec Pekinu korespondują z rozmaitymi spiskowymi teoriami głoszącymi, że SARS-CoV-2 nie pochodzi z targu w Wuhan, lecz z jakiegoś chińskiego laboratorium, w którym pracowano nad bronią biologiczną. W tej kwestii można wyłącznie spekulować.
Antykowidowe ogródki restauracyjne w Nowym Jorku we wrześniu 2020. Fot. Tayfun Coskun/Anadolu Agency via Getty Images
Na razie trzeba przyjąć założenie, że koronawirus ma pochodzenie naturalne. Ale to bynajmniej nie oznacza, że należy wykluczyć fakt wykorzystywania przez ChRL pandemii przeciw USA i ich sojusznikom. Żeby użyć SARS-CoV-2 w celach politycznych, Pekin nie musiał go laboratoryjnie produkować. Wystarczyło samo to, że taki pasożyt w przyrodzie się pojawił. A okazja czyni mistrza. I może stanowić okoliczność sprzyjającą wywołaniu tak zwanej wojny hybrydowej.

Odkąd Donald Trump jest prezydentem, relacje amerykańsko-chińskie są coraz bardziej napięte. Przywódca USA postanowił rzucić wyzwanie ChRL, choćby nakładając cła na chińskie towary. Azjatyckie mocarstwo od długiego czasu aspiruje do roli globalnego hegemona. Trump jednak postanowił rozrost chińskiej potęgi zastopować. Naraził się tym samym wielkim korporacjom, którym Chiny stworzyły u siebie cieplarniane warunki dla rozwoju biznesów.

Tymczasem pandemia COVID-19 całkowicie zresetowała globalną sytuację. O tym, kto wygrywa, a kto przegrywa w międzynarodowej rywalizacji, świadczy to, jak dane państwo radzi sobie z zarazą. Statystyki okazują się bezwzględne.

W Europie i USA – inaczej niż na Dalekim Wschodzie – mamy poważne wzrosty zakażeń SARS-CoV-2. Decydenci zastanawiają się nad wprowadzaniem kolejnych lockdownów. A – jak pokazała tegoroczna wiosna – takie rozwiązania są olbrzymim ciosem dla społeczeństw i gospodarek nawet najbogatszych krajów świata.

Stany Zjednoczone wciąż zajmują pierwsze miejsce na niechlubnej liście odnotowanych zakażeń. A Chiny? Jak podaje 2 października serwis Worldometer, są już w piątej dziesiątce (za Polską!). Kiedy w liczącej 330 mln mieszkańców Ameryce jest ponad 14 tys. respiratorów zajętych przez chorych na COVID-19, to w półtoramiliardowej ChRL – zaledwie dwa takie urządzenia.

Oczywiście zasadne są podejrzenia, że władze komunistycznego imperium – państwa, w którym nie ma wolności słowa – mogą fałszować dane. Ale jeśli nawet tak postępują, to przecież brak dowodów na to, że w Chinach jest znacznie gorzej niż to wynika z oficjalnych przekazów Pekinu.

Poza tym warto wziąć pod uwagę również sytuację w innych krajach Dalekiego Wschodu – tych, które nie są komunistycznymi dyktaturami i uchodzą za sprzymierzeńców Ameryki. Takie państwa jak Korea Południowa czy Tajwan skutecznie stawiły czoła zarazie.

W trakcie już trwania pandemii wielu ekspertów na świecie wskazywało kulturowe atuty społeczeństw azjatyckich. Chodzi tu zwłaszcza o charakterystyczny dla mentalności Dalekiego Wschodu, a obcy zwłaszcza narodom południa Europy, indywidualny odruch podporządkowywania się ogółowi i samodyscypliny. Ale w ChRL cechę tę dodatkowo wzmacnia zamordyzm partii komunistycznej.

Dlaczego Chińczycy jedzą zupę z nietoperzy, duszone węże i smażone łaskuny? Wirus na talerzu

Jedzenie rzadkich dzikich zwierząt jest dziś symbolem zamożności, szpanem obliczonym na zaimponowanie biesiadnikom.

zobacz więcej
Oczywiście chińscy komuniści już dawno odstąpili od dogmatów ideologicznych, które przyświecały twórcy ich państwa – Mao Zedongowi. Zachowali jednak totalitarne praktyki rządzenia. Są one udoskonalane przy pomocy zaawansowanych technologii, w dziedzinie których ChRL to globalny lider. Do tego dochodzi pakt z wielkimi korporacjami. W zamyśle pekińskich elit politycznych, społeczeństwo chińskie ma być zbiorowością z jednej strony zadowolonych konsumentów, z drugiej zaś – jednostek poddanych państwowej kontroli.

Daleko posunięta, powszechna inwigilacja jest w ChRL na porządku dziennym. W kontekście pandemii COVID-19 kluczowe znaczenie ma to, że państwo gromadzi najbardziej wrażliwe informacje dotyczące zdrowia obywateli.

Można tu wymienić aplikację, którą władze ChRL zaczęły stopniowo wprowadzać jako jedno z narzędzi walki z koronawirusem (więcej o tym pisaliśmy w Tygodniku TVP w tekście „Wuhan odmrożony”). Owo oprogramowanie zawiera Alipay Health Code. To zainstalowany na smartfonie kod QR, który wskazuje w jakiej kondycji jest użytkownik urządzenia. Aplikacja połączona jest z bazami geolokalizacyjnymi oraz bazą danych dotyczących odnotowanych zakażeń SARS-CoV-2.

Jeśli użytkownik smartfona jest zdrowy, wówczas Alipay Health Code wyświetla się na zielono. Oznacza to, że komuś takiemu wolno pracować, swobodnie poruszać się po mieście, robić zakupy. Kod QR może się jednak wyświetlić na żółto lub na czerwono. Pierwszy z kolorów to „prośba” o pozostanie w domu przez siedem dni, natomiast drugi – polecenie czternastodniowej kwarantanny.

Teoretycznie zainstalowanie aplikacji na smartfonie jest dobrowolne. Tyle że w Chinach rozrasta się sieć punktów, w których Alipay Health Code jest sprawdzany. Na przykład może się zdarzyć, że bez kodu QR wyświetlonego na zielono człowiek nie wejdzie do pojazdu transportu publicznego.

Takie metody nadzoru są dla ludzi szeroko pojętego Zachodu bulwersujące. Cenią oni sobie bowiem indywidualizm i wolność, a przejawem tego też w jakimś stopniu są ruchy kontestujące zarządzane administracyjnie ograniczenia antypandemiczne.

Mamy zatem do czynienia z dwiema różnymi mentalnościami i przykłady tego można mnożyć. Do niedawna, kiedy Europejczyk widział jadącego metrem mieszkańca Dalekiego Wschodu w maseczce ochronnej, myślał, że ów człowiek chroni siebie przed zarażeniem się jakimś wirusem. Tymczasem jeszcze zanim wybuchła pandemia COVID-19, Chińczycy, Koreańczycy czy Japończycy, jeśli sami mieli objawy przeziębienia, zakładali maseczki ochronne w miejscach publicznych w trosce o to, żeby nikogo niczym nie zarazić.

Podejmując kwestię różnic mentalnościowych nie można abstrahować też od tego, co przez wiele wieków duchowo kształtowało poszczególne społeczeństwa.

Na Zachodzie było to chrześcijaństwo. Głosi ono, że człowiek jako korona stworzenia ma czynić sobie ziemię poddaną, a każda jednostka jest osobą, której przysługuje podmiotowość i niezbywalna godność.
Chińczycy szybko i skutecznie zareagowali na pandemię COVID-19. Zdjęcie ze stacji kolejowej w Pekinie z 23 stycznia 2020. Fot. Kevin Frayer/Getty Images
W Chinach są zaś dwa ważne systemy filozoficzno-religijne: konfucjanizm i taoizm. W konfucjanizmie występuje kult przodków, którzy przebywają w Niebie. Zadaniem człowieka zaś jest wywiązywanie się ze swoich powinności zgodnie z miejscem zajmowanym przez siebie w hierarchii społecznej. Natomiast w taoizmie nacisk położony jest na respekt dla natury. Człowiek jako pozbawiona podmiotowości jej część ma za nią podążać.

Dziedzictwo konfucjanizmu i taoizmu nie zostało wyrugowane z Chin przez Mao Zedonga i jego towarzyszy. W ChRL jest ono obecne – niezależnie od tego, że oficjalną doktryną tego państwa pozostaje komunizm. Można nawet założyć, że mamy do czynienia z nieoficjalną symbiozą konfucjanizmu, taoizmu i komunistycznej ideologii.

Tak więc Chińczycy karnie podporządkowali się antypandemicznym restrykcjom nakładanym na nich przez totalitarny reżim. Natomiast Amerykanie by się na coś takiego nie zgodzili. Za bardzo cenią sobie godność osoby i wolność.

W tym kontekście etiologia SARS-CoV-2 jest bez znaczenia. Wszystko jedno, czy Pekin z premedytacją pozwolił koronawirusowi opuścić granice ChRL czy sytuacja wymknęła się Chińczykom spod kontroli. Bardziej istotne jest to, że pandemia pokazała, iż dostosowują się oni do trudnych warunków sprawniej niż ludzie Zachodu. I z tego czerpią nad nimi swoją przewagę. Chińczycy walcząc z zarazą, próbują z nią jednocześnie… współpracować. Gdy w wielu krajach zaczęło brakować maseczek ochronnych, to oni, a nie Amerykanie, zarzucili nimi świat.

Bardzo istotną rolę – może dużo ważniejszą niż sam COVID-19 – w obecnej sytuacji odgrywa czynnik psychologiczny: rozlegająca się w świecie kakofonia informacyjna dotycząca pandemii. W debacie publicznej na Zachodzie ścierają się sprzeczne opinie – wyolbrzymianie niebezpieczeństwa miesza się z bagatelizacją zagrożenia. Wywołuje to wśród społeczeństw zachodnich z jednej strony panikę, z drugiej – dezorientację.

Pekin zaś panuje nad komunikatami, które docierają do obywateli ChRL. Nie ma mowy o chaosie w Państwie Środka.

Czy przyszłość zatem należy do Dalekiego Wschodu?

Stawiając to pytanie, można się po raz kolejny zastanowić nad tym, w czym pomylił się ponad 30 lat temu słynny amerykański politolog Francis Fukuyama. Obwieścił on wtedy, że wraz z klęską w zimnej wojnie Związku Sowieckiego i jego satelitów, dzieje świata dobiegły kresu przyznając ostateczną rację modelowi zachodniej liberalnej demokracji.

Fukuyamę inspirowały teorie francuskiego filozofa, Alexandre’a Kojève’a (więcej o nim pisaliśmy w Tygodniku TVP w tekście „Zainspirował Fukuyamę do napisania o końcu historii”). Twierdził on, że odkąd w ludzkich umysłach zadomowiła się idea powszechnego uznania, ludzie nie mają już o co walczyć. Jego zdaniem, egzystencję historyczną i heroiczną wypiera egzystencja biologiczna i konsumpcyjna.

Prawie 40 milionów bezrobotnych. Jak tsunami COVID-19 zmiata gospodarkę USA

Już niemal 27 milionów Amerykanów, w tym 6 mln dzieci, straciło ubezpieczenie zdrowotne. Największe światowe supermocarstwo cofnęło się do lat 30. XX wieku, gdy Wielki Kryzys pożarł 25 proc. miejsc pracy w USA.

zobacz więcej
Znamienne, że Kojève zafascynowany był kulturami Dalekiego Wschodu. Być może dlatego, że to one dostarczają wzorów człowieczeństwa na miarę tego, jak wyobrażał on sobie koniec dziejów.

Reasumując, elity polityczne państw europejskich i USA powinny zatem wziąć pod uwagę, że być może mamy do czynienia z wojną hybrydową ChRL z Ameryką i jej sojusznikami. Pandemia COVID-19 okazuje się w tym konflikcie orężem Państwa Środka. To kierujące się autorytarną kulturą polityczną narody azjatyckie wyznaczają standardy „nowej normalności” (czy – mówiąc językiem Kojève’a i Fukuyamy – końca historii).

ChRL jest tu na czele peletonu. W oparciu o przymierze totalitarnego państwa z wielkimi korporacjami kształtuje bezwolne społeczeństwo konsumpcyjne. A zatem Donald Trump trafnie wskazuje zagrożenie, przed którym stoi świat. I nie chodzi tu tylko o kwestie bezpieczeństwa międzynarodowego, ale i pokusy, przed jakimi stają politycy zachodnich liberalnych demokracji patrząc na Chiny.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: W szczytowym momencie epidemii w Europie Chiny wysłały do Włoch swoich ekspertów z transportem medykamentów. Na zdjęciu samolot odlatujący z 12 marca 2020 Fot. TPG/Getty Images
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?