1200 Amerykanów ginie rocznie w wyniku interwencji policji. Wśród nich jest 250 czarnoskórych, w tym tylko 17 nieuzbrojonych.
zobacz więcej
Ktoś podpalił samochód TVN. Cierpliwi mogli odszukać w internecie szerokie ujęcie płonącego samochodu, uciekających podpalaczy i stojący nieruchomo kilka metrów od pożaru szereg kilkunastu policjantów. Spalony wóz poszedł medialnie na konto Marszu Niepodległości. Co do spalonej budki strażniczej przed ambasadą Rosji, to sprawę wyjaśnił swego czasu wysoki urzędnik ówczesnej władzy w podsłuchanej rozmowie.
Od 2015 roku, kiedy zmienił się dysponent polityczny policji, Marsze Niepodległości nie przynoszą już nośnych medialnie incydentów. Poza jednym, chyba zeszłorocznym, gdzie rozdmuchano do absurdu przemarsz kilkunastu osobników z krzyżem celtyckim i napisem „Biała siła” na transparencie. Organizatorzy nie dopilnowali.
Sięgnięto po tradycje
Po 2015 roku ustały prowokacje tajniaków, ale do Marszu i przed i po tej dacie przyłączają się różne „baranki” najczęściej o proweniencji kibicowskiej. Przez ostanie pięć Marszy organizatorom udało się utrzymać ich w ryzach.
Przykłady aktywności policyjnej jako kontrast do bierności wobec zdenerwowanych „kobiet” zakończyć można słynną akcją „Widelec”, która miała miejsce w tych samych czasach, co wspomniane Marsze do 2015 roku.
W 2008 roku w Warszawie na stadion „Polonii” szła grupa kibiców „Legii” na mecz pomiędzy tymi klubami. Policja otoczyła i zatrzymała bardzo sprawnie 752 kibiców Legii jeszcze przed stadionem. Rozumieć należy, że to była prewencja, bo gdyby legioniści weszli na stadion „Polonii”, to by się dopiero działo.
Dla sądu przemieszczanie się ulicą to jednak za mało na wyrok, więc trzeba było na komisariatach wymuszać biciem jakieś obciążające zeznania. Sięgnięto po tradycje Urzędu Bezpieczeństwa – bicie w pięty, ściskanie jąder, upokorzenia, przysiady nago, sadzanie na pałkach na sztorc. Procesy, które nastąpiły po tych „śledztwach” przyniosły lawinę uniewinnień i odszkodowań. Jak na demokratyczne państwo prawa, gigantyczny skandal, ale bez znanych opinii publicznej konsekwencji.
Od „Widelca” do tworzenia tła dla oszalałej anarchistycznej rebelii, to slalom pomiędzy skrajnościami. Że też zdenerwowane „kobiety” nie robią sobie jeszcze selfie na ściankach z policyjnych tarcz? Policja nie budzi zaufania. Nie chodzi o to, żeby nie było wolno krytykować rządzących, a nawet ich „dymisjonować” w powodowanych frustracją komunikatach i na transparentach. Nie wiadomo kto i w jakiej sytuacji musi przestrzegać prawa, a kto nie musi. Komu jeszcze „kobiety” nie dadzą spać w nocy, przed jakim urzędem się położą i jakie obszary państwa ulegną anarchizacji, a jakie tylko trudnościom.
Przyjdzie wiosna
Jeżeli po analizie wypadków na ostatnim Marszu Niepodległości organizatorzy, czyli środowiska narodowe, okażą się skompromitowane, to obrona kościołów – ledwie zainicjowana – może się skończyć. Sami księża stanowczo podziękują, już przed Marszem Episkopat zdawał się być zakłopotany niespodziewanym sojusznikiem.