Nie do końca wierzyłam własnym oczom, więc przeczytałam jeszcze raz. I jeszcze raz, bo choć to już czwarty kryminał tej autorskiej pary, to jednak wydawnictwo zdecydowało się na zupełnie nową jej prezentację. Chodzi o Marylę Szymiczkową powołaną do życia przez – i tu już spisuję z okładki – „małżeństwo literatów”, jakie tworzą Jacek Dehnel i Piotr Tarczyński.
Ich książki, tak zwane retrokryminały erudycyjnie osadzone w Krakowie sprzed stu lat, wydaje Instytut Wydawniczy ZNAK w jednej ze swoich spółek wydawniczych.
W wyszczególnionym sformułowaniu zasadnicze znaczenie mają znaki interpunkcyjne: nie chodzi o „małżeństwo” literatów i nie chodzi o „literackie małżeństwo”. Chodzi o małżeństwo, o którego definicję trwa od pewnego czasu już nie walka, ale bitwa, a nawet wojna. I to właśnie wojna światów, wojna cywilizacji.
W Konstytucji RP mamy wprawdzie art. 18., który stanowi, że „małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Tyle że pojawiły się już interpretacje, według których artykuł ów określa „tylko”, iż jedynie małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny ma prawo do opieki i ochrony państwa, nie określa natomiast, kto ma prawo do zawarcia takiego związku. Zostawię jednak na boku rozważania prawne, bo zajmują się nimi prawnicy i mają z tym sporo pracy. Mnie frapuje co innego.