Zdrajcy ojczyzny, po co owijać w bawełnę, zebrali się w Grodnie i zwycięscy czekali na dyrektywy Katarzyny II. Gdy od Zachodu wkroczyły wojska pruskie, targowiczanie, którzy przejęli już kontrolę nad częścią wojsk Rzeczypospolitej próbowali je skierować przeciwko Prusakom. Fryderyk Wilhelm II to agresor, a Katarzyna II, to gwarantka wolności. Okazało się, że na ruchy wojsk polskich w ich własnym kraju potrzeba zgody rosyjskich dowódców. Co do całości ziem Rzeczypospolitej gwarantka miała własne plany i nastąpił drugi rozbiór Polski.
Zestaw praw wydanych po drugim rozbiorze (1773) zostawił z Konstytucji 3 Maja prawa polityczne dla mieszczan. Reszta była przywrócona z czasów przed Konstytucją. Co ciekawe, była tam gwarancja całości ziem okrojonej Rzeczypospolitej. Za dwa lata doszło do trzeciego rozbioru i Polska suwerenna zniknęła z map na 123 lata.
Czy targowiczanie tego chcieli? Oczywiście, że nie. Myśleli, że Katarzyna wyświadczy im grzeczność i zrobi porządek z zamachem na „złotą wolność” jakim, ich zdaniem, była Konstytucja 3 Maja. I będzie jak dawniej. Ambasador rosyjski będzie ważniejszy od króla i szarogęsząc się w Warszawie będzie zapobiegał skłonnościom Stanisława Augusta do „tyranii”. Do ich włości przecież nie zaglądał. Nierządna Rzeczpospolita była w interesie gwarantującej ten nierząd Rosji, co się zgadzało z interesami panów braci w dworach i pałacach. Targowiczanie innej Polski nie znali i nie chcieli znać. Skończyło się, że po trzech latach od podpisania aktu konfederacji w Petersburgu, a ogłoszenia w Targowicy żadnej Polski już nie było.
Szczęsny Potocki w liście do Seweryna Rzewuskiego, innego targowiczanina, napisał po trzecim rozbiorze „ja już jestem Rosjaninem na zawsze”. Wolał obcą autokrację od swojej monarchii konstytucyjnej. Inni znani z kart historii konfederacji targowickiej magnaci zajęli się pomnażaniem majątków i zabieganiem o ordery, przeważnie na dworze w Petersburgu. Byli też tacy, co wyemigrowali, bo to nie tak miało być – Rzeczpospolita (po pierwszym rozbiorze) miała pozostać cała i niepodzielna, a Katarzynie powinny wystarczyć strzeliste akty wiernopoddańczego lizusostwa, jakich jej Konfederacja nie skąpiła.
Właściwie gwarantka i protektorka ich zdradziła z Prusami i później także z Austrią. Gorzka pigułka do przełykania w Wiedniu a następnie już tylko w Dreźnie. A zapowiadało się tak dobrze, Katarzyna latami trzymała w szachu tego Ciołka, którego nie mogli szanować, bo to on był królem, a nie ja – myślał każdy z wielkich polskich panów. Ta mentalność przedstawiona przez Henryka Sienkiewicza w „Potopie” w zwierzeniach Bogusława Radziwiłła przed Kmicicem była psychologicznym produktem ustroju Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Dziś – ponoć – idzie o praworządność. Targowiczanie też walczyli o praworządność, czyli o nierządność w majestacie ówczesnego prawa. Konstytucja 3 Maja została wprowadzona rzeczywiście nie do końca praworządnie, choć potwierdzona na sejmikach prowincjonalnych, czyli w ówczesnym referendum.