W „Bracie” Daniła po odbyciu służby wojskowej przybywa do Petersburga, gdzie wplątuje się w porachunki mafiosów, ale ostatecznie ze złoczyńcami się rozprawia. Z kolei w „Bracie 2” – udaje się do USA. Tam odzyskuje pieniądze, zagarnięte wcześniej grającemu w NHL rosyjskiemu hokeiście przez amerykańskiego szemranego biznesmena, który się bogaci na robieniu brudnych interesów z rosyjskimi oligarchami.
Oba filmy Bałabanowa odniosły w Rosji wielki kasowy sukces. Ich główny bohater stał się idolem Rosjan. Daniła imponował im odwagą – tym, że nie miał żadnego respektu wobec możnych tego świata, którym wymierzał sprawiedliwość. A zarazem jego rodacy odkrywali w nim – jeśli chodzi o postrzeganie rzeczywistości i wywoływane przez nią emocje – samych siebie.
Bałabanowowi za oba – zrealizowane u zmierzchu epoki jelcynowskiej – filmy się dostało. Na reżysera posypały się zarzuty o promocję antysemityzmu, rasizmu, rosyjskiego nacjonalizmu. Skoro tak, to mogłyby one zostać skierowane także wobec olbrzymiej części Rosjan, którzy się tymi produkcjami zachwycali. Czy te oskarżenia są słuszne?
Daniła wyznaje, że „jakoś tak nie bardzo lubi Żydów”. I okazuje się, że w Nowym Jorku znajdzie ku temu powód – rosyjski Żyd oszuka go sprzedając mu trefny samochód.
Ponadto główna postać dylogii Bałabanowa nie kryje pogardy wobec śniadolicych przybyszy z Kaukazu, którzy jawią się jako obcy, wrogi element pasożytujący na społeczeństwie rosyjskim. A będąc w USA Daniła nic sobie nie robi z poprawności politycznej dziwiąc się, że czarnoskórych mieszkańców tego kraju nazywa się Afroamerykanami, skoro – jak twierdzi – w szkole się uczył, że to Murzyni.
Wreszcie płatnymi mordercami w Chicago są przedstawiciele tamtejszej diaspory ukraińskiej. Brat Daniły – Wiktor, zabijając jednego z nich, wypowiada – na półtorej dekady przed aneksją Krymu przez Rosję – przerażająco prorocze zdanie: „Jeszcze, gady, mi odpowiecie za Sewastopol”.
Znamienne, że Amerykę Daniła uważa za zepsuty kraj, który uwodzi Rosjan pozorami szczęścia – siłę w niej stanowią pieniądze, a nie prawda. W Nowym Jorku taksówkarzowi będącemu imigrantem rosyjskim prostodusznie oświadcza, że kocha swoją ojczyznę, na co w odpowiedzi słyszy szyderstwa: „A, patriota, rosyjska idea, Dostojewski, mocarstwo”.
Warto w tym kontekście przypomnieć poglądy słynnego pisarza. Fiodor Dostojewski krytykował XIX-wieczną Rosję z pozycji konserwatywnych. Elitom caratu wypominał kosmopolityzm i przeciwstawiał im prawosławie ludu rosyjskiego. Twierdził, że katolicyzm instytucjonalizując wiarę chrześcijańską zdradził ją (prozaik szczególnie atakował kazuistykę jezuitów). Odrzucał zarówno zachodni kapitalizm, jak i socjalistyczne mrzonki. Uważał, że jedno i drugie łączą cechy wspólne – takie jak materializm, obietnica fałszywej wolności, lekceważenie dla duchowego wymiaru człowieczeństwa.