Wydawało się, że komuś takiemu jak Marilyn Manson nic nie jest w stanie zaszkodzić, aż przyszło #metoo i instagramowy wpis aktorki Evan Rachel Wood. Była partnerka oskarżyła muzyka o przemoc i molestowanie. Kilkanaście godzin później było po wszystkim. Ashley Walters, Sara McNeilly, Ashley Lindsay Morgan, Gabriella – kolejne gwiazdki i modelki opisywały muzyka w mediach społecznościowych jako swojego oprawcę.
W ciągu kilku godzin wytwórnia płytowa odmówiła dystrybucji nowej płyty Mansona, agencja koncertowa wypowiedziała mu umowę, podziękowano mu też za udział w dwóch projektach filmowych (w tym ekranizacji „Amerykańskich bogów” Neila Gaimana).
Nie można wykluczyć, że Manson naprawdę jest winien, że naprawdę krzywdził kobiety. Wypowiedzi jego dawnych współpracowników wskazują, że jest do tego zdolny. Narkotyki i problemy psychiczne to jego codzienność. Nie w tym jednak rzecz. Na tym przykładzie widać jak na dłoni hipokryzję show-biznesu.
Wszystko co wcześniej wyprawiał Brian Hugh Warner nikogo nie interesowało. Mimo że z pewnością nie mieści się w ramach ekspresji artystycznej, uznawanych za akceptowalne w naszej kulturze. Bluźnierstwo nie było problemem, bo przyzwolenie do obrażania chrześcijan istnieje od dawna. Inscenizowanie przemocy? To tylko konwencja. Usprawiedliwianie mordercy? Prowokacja artysty. Itd. Itp.
Dopiero oskarżenia o molestowanie, nie poparte dowodami, zakończyły jego karierę, bo naruszyły prawdziwe tabu współczesnego show-biznesu. Drugim jest homofobia. Artyści oskarżeni o to, są dziś skończeni, przynajmniej w Ameryce. Żadna korporacja nie będzie ryzykować współpracy z nimi.
Co się zmieniło? Oczywiście, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zwykle chodzi o pieniądze. Dziś bojkot firmy współpracującej z „oprawcami” i „drapieżnikami” oraz „homofobami” jest dla niej tak groźny, że nikt czegoś takiego nie zaryzykuje.
Warto przy okazji zwrócić uwagę, że, tak jak w przypadku Michaela Jacksona, sygnały o bardzo niepokojących zachowaniach muzyka pojawiały się dużo wcześniej. Ale wtedy miliony dolarów wpływały na konta, a współczesne polowanie na czarownice, czyli #metoo jeszcze się nie rozkręciło.