Czasem – paradoksalnie – konieczność zamknięcia się w czterech ścianach owocowała twórczością ciekawą, a nawet intrygującą.
zobacz więcej
Swoją wersję utworu nagrali zarówno wykonawcy disco polo tacy jak Top One czy Boys, jak i Tymon Tymański na potrzeby filmu Wojciecha Smarzowskiego „Wesele”. Tę sytuację można porównać np. do historii z „Czerwonymi koralami” Brathanków. To dziennikarze odkryli podobieństwo melodii do utworu węgierskiego kompozytora Ferenca Sebo, sami muzycy byli przekonani, że to melodia ludowa.
I tu wracamy do sprawy piosenki zespołu Bayer Full. Na usprawiedliwienie Sławomira Świerzyńskiego można dodać, że po prostu mógł sądzić, że wziął motyw z utworu tradycyjnego. Autor tego artykułu jako aktywny harcerz w latach 80., śpiewając przy ognisku tekst Mariusza Gabrycha, też uważał, że to jakaś pieśń sprzed wielu dziesięcioleci. Tymczasem dziś okazuje się, że wiadomo kto, gdzie i kiedy ten utwór napisał (rzecz działa się w roku 1971 na obozie pod Jastrzębią Górą).
Jako że twórca utworu przez 20 lat w ogóle się nie zgłosił do wydawcy płyt Bayer Full, mogło się wydawać, że jego nazwisko po prostu nie jest znane. Oczywiście producenta płyt zespołu to nie usprawiedliwia. Tym bardziej, że nie jest to pierwsze takie oskarżenie pod adresem Bayer Full. Proces z nim wygrał już Grzegorz Bukała z Wałów Jagiellońskich. Poszło o szantę „Tawerna Pod Pijaną Zgrają”.
Jednak kwestia plagiatów i plagiatorów jest naprawdę skomplikowana. Dziś zewsząd atakują nas dźwięki, utworu tworzy się często przy pomocy sampli (czyli fragmentów cudzych nagrań), a inspiracja może być zupełnie nieświadoma. Jeśli Świerzyński przegra kolejny proces, będzie w bardzo dobrym towarzystwie. Zarzuty stawiano już największym.
Całkiem niedawno rozstrzygnięto proces o jeden z najbardziej znanych utworów w historii rocka „Stairway to Heaven” Led Zeppelin, który powstał w roku 1971! Gdyby Jimmy Page przegrał ze spadkobiercami lidera zespołu Spirit mogłoby go to kosztować (szacunkowo) jakieś 20 milionów dolarów.
W największym bodaj polskim klasyku, utworze Czesława Niemena „Dziwny jest ten świat”, słychać echa utworu „This is the Man’s World” Jamesa Browna. Bez wątpienia piosenki coś łączy, nawet ich przesłanie jest bliskie, nikt jednak nigdy nie udowodnił, że mamy do czynienia z plagiatem. Podobnie jest z utworem Varius Manx „Orła cień”, który przypomina „Lost for Words” Pink Floyd.
A przecież istnieją jeszcze formy pośrednie między plagiatem, a nie-plagiatem. Ot, choćby historia największych spośród gigantów muzyki rozrywkowej, czyli The Beatles. Fachowcy dopatrzyli się w ich (w istocie napisanym przez Johna Lennona) wielkim hicie „Come Together” zbyt daleko idących zapożyczeń z jednego z utworów Chucka Berry’ego. I duet Lennon/McCartney uczciwie podzielił się tantiemami.