Stanowiła ona wielokulturowe imperium w ramach cywilizacji łacińskiej. Polscy konserwatyści – pisze Kosmala – widzieli w tym podmiocie „katolicką i monarchiczną wspólnotę wielu narodów pod jednym berłem lub okcydentalną zaporę wobec ekspansji azjatyckiej Rosji, a nawet wzór współpracy narodów środkowej Europy, umiejących się oprzeć silnym sąsiadom z Zachodu i Wschodu”.
W okresie międzywojennym ważnym wydarzeniem dla polskich orędowników integracji europejskiej było powołanie w roku 1922 ruchu paneuropejskiego. Przedsięwzięcie to zainicjował austriacki arystokrata, dyplomata Richard Coudenhove-Kalergi.
Paneuropeiści dostrzegali słabości działającej od roku 1920 – a więc świeżo powołanej – Ligi Narodów. Nie chcieli dopuścić do powtórki koszmaru, jakim okazała się pierwsza wojna światowa. Jednocześnie zależało im na uchronieniu Starego Kontynentu przed agresywnymi zakusami Sowietów. Wskazywali też problem ekspansji amerykańskiego kapitalizmu – traktowali ją jako wyzwanie dla rynków europejskich. Wobec takiego stanu rzeczy postulowali utworzenie federacji europejskiej (jej członków łączyłaby między innymi unia monetarna).
Trzeba jednak postawić pytanie: jaka byłaby aksjologia tego nowego tworu? Odpowiedź na nie mogą stanowić poglądy Coudenhove’a-Kalergiego, a one bynajmniej nie były zbieżne z katolicyzmem polskich konserwatystów.<
Austriak był dzieckiem fin de siecle’u – epoki, w której królowała filozofia Fryderyka Nietzschego. Przyszłość ludzkości upatrywał w tym, co określał mianem „hiperetyki”. Postulował przewartościowanie chrześcijaństwa i powrót do natury. Głosił prymat piękna nad cnotą.
Nic zatem dziwnego, że paneuropeizm budził wątpliwości wśród polskich konserwatystów. Prawnik Władysław Leopold Jaworski – czytamy w publikacji Kosmali – „obserwował Europę podzieloną nie tylko pomiędzy państwa i narody, lecz także na dwa obozy: naprzeciw Europy racjonalistycznej stała przecież Europa religijna, która »widzi gdzie indziej swoją Ligę Narodów, nie w Genewie«”.