W poniedziałek, 21 czerwca, w Berlinie uroczyście otwarto Centrum Dokumentacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. Pierwsi zwiedzający pojawili się w środę, 23 czerwca, czyli na razie mało kto tam był i wystawę widział.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel w czasie otwarcia wygłosiła przemówienie, w którym położyła nacisk na to, by widzieć wypędzenia w kontekście historycznym i na pojednanie. Na konkrety trzeba jednak będzie jeszcze poczekać, bo pani kanclerz mówiła jak na przywódcę państwa przystało, czyli dość ogólnikowo.
Kto by skojarzył to nowe muzeum w centrum Berlina, niedaleko pomnika Holokaustu, z zapomnianą już nieco postacią Eriki Steinbach, miałby rację, ale nie do końca. To Erika Steinbach jako przewodnicząca Związku Wypędzonych dopominała się o takie muzeum już od końca lat 90. XX wieku. Ale od tego, które właśnie powstało, została odsunięta już w 2005 roku, kiedy to Bundestag powołał Fundację Ucieczka Wypędzenie Pojednanie, odbierając tym sposobem inicjatywę Związkowi Wypędzonych. Związek kładł nacisk na cierpienia niemieckie, bez wspominania o ich przyczynach, czyli – w największym skrócie – polityce III Rzeszy. Przeciw tak jednostronnemu potraktowaniu tematu podnosiły się głosy sprzeciwu nie tylko w Polsce, ale i w samych Niemczech.
Chociaż z okazji otwarcia Centrum znaleźli się dziennikarze liczący byłych nazistów w orbicie Fundacji, to jednak ton przemówienia pani kanclerz daje nadzieje, że albo ich tam dawno już nie ma, albo nie mieli na nic wpływu.
Kamizelka ratunkowa i miś z urwanym uchem
Centrum Dokumentacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie powstawało długo. Zmieniali się dyrektorzy, a z Rady Fundacji i Rady Naukowej odchodziły różne osobistości. Niełatwo zapewne pogodzić różne pamięci i emocje, a tych nie brakuje, gdy mówi się jednocześnie o ofiarach i sprawcach, mając na myśli jeden naród w tym samym czasie historycznym.
Z tego, co już wiadomo o wystawie stałej w Centrum przyczyny niemieckich cierpień po II wojnie światowej zostały ukazane zgodnie z następstwem faktów. Wystawa ma opowiadać o wypędzeniach w Europie w XX wieku i obecnie. Europeizować, a nawet uniwersalizować temat.
Wystawę umieszczono na dwóch piętrach. Na pierwszym – uniwersalizacja. Jej wyrazem ma być, między innymi, kamizelka ratunkowa uchodźców, którzy płyną do Europy przez Morze Śródziemne. Po obejrzeniu kamizelki i innych eksponatów, o których na razie nic nie wiemy, zwiedzający wchodzi na drugie piętro, gdzie jest już mowa o wypędzonych Niemcach.
Z zapowiedzi prasowych wynika, że ekspozycja chronologicznie ukazuje, iż przed wypędzeniami Niemców były niemieckie zbrodnie, a ten wspólny mianownik jednego i drugiego – podejrzewać można, że raczej drugiego, czyli wypędzeń Niemców – z resztą świata znajduje się na zwiedzonym już pierwszym piętrze.
Sęk w tym, że kamizelka z pierwszego piętra symbolizuje ludzi, którzy w większości znikąd nie uciekli (uciekają) i nikt ich znikąd nie wypędził. Ryzykują życie dla poprawienia sobie bytu. Ani oni, ani nikt w ich imieniu, nie wypędził też ponad miliona ludzi z Pomorza, Wielkopolski i Śląska do Generalnego Gubernatorstwa, a następnie z górą miliona Plaków nie zapędził do Niemiec na roboty przymusowe – żeby poczynania niemieckie wobec Polaków za okupacji sprowadzić tylko do samych wypędzeń.