Warszawska sytuacja jest poniekąd symboliczna dla całego Kościoła: w diecezji San Francisco na przykład metropolita abp Salvatore Cordileone poparł dalsze sprawowanie tradycyjnej mszy św. łacińskiej, gdyż – jak zaznaczył – „odpowiada ona na uzasadnione potrzeby i pragnienia wiernych”. Jedni tak, drudzy inaczej, choć zrozumienie dla decyzji papieża jest oczywiste.
Jest przy tym sprawą niezwykle ciekawą, ilu tak naprawdę osób rzecz dotyczy. Wprawdzie na łamach „Christianitas” dr Paweł Milcarek cieszył się niedawno, ze przybywa w Polsce miejsc, gdzie sprawowana jest zarówno msza święta tradycyjna, jak i inne obrzędy, ale przecież większości zwyczajnych, codziennych wiernych to zupełnie nie obchodzi. Odbyłam w tych dniach wiele rozmów ze znajomymi, przyjaciółmi i wychowankami – wszyscy praktykujący katolicy – i nie znalazłam wśród nich ani wiedzy, ani zrozumienia dla tych wielkich emocji, które pojawiły się po
motu proprio.
Zaryzykowałabym nawet tezę, że wśród tysięcy polskich katolików, którzy każdego dnia idą na mszę świętą do swego kościoła – parafialnego, wakacyjnego czy takiego „po drodze” do pracy – tylko znikomy procent wie, o co chodzi. I nie są to letni katolicy! Nie można im odmówić wiary, szacunku do tradycji, czci dla sacrum – nawet, jeśli nie potrafią z marszu odpowiedzieć na pytanie, w którym roku był Sobór Watykański II i co się tam wydarzyło.
Jeśli więc celem
motu proprio, jak chcą komentatorzy, było zwrócenie uwagi na problem „odrzucenia (przez tradycjonalistów) nie tylko reform liturgicznych, ale też całego nauczania Vaticanum II”, to byłoby dobrze, aby i katolicy „zwyczajnego rytu” zainteresowali się dorobkiem Soboru Watykańskiego II. Na łamach „Christianitas” systematycznie publikowane są dokumenty i analizy soborowe, ale kto po nie sięga?
W ten czas rozbuchanych emocji, zamętu i niepokoju po słowa otuchy, rozwagi i nadziei zwróciłam się do znanego dominikanina ojca Jacka Salija, który od lat podnosi mnie na duchu w trudnych chwilach życia zawodowego. Jest jak kompas: kierunek, jaki wskazuje, nigdy nie wiódł mnie na manowce, zawsze wskazywał drogi wyjścia i tę decyzję Ojca świętego przyjął ze sporym zrozumieniem.
– W momencie, kiedy katolicy liberalni (nie tylko w Niemczech) coraz wyraźniej odklejają się od świętego Kościoła katolickiego, Ojciec Święty chce nie dopuścić do schizmy ze strony przeciwnej, ze strony tych radykałów, którzy zwątpili w to, że Duch Święty czuwał nad Kościołem również po śmierci Piusa XII i wciąż nad nim czuwa (…) jest to zdecydowane upomnienie się o szacunek dla ostatniego soboru, który, podobnie jak pozostałych 20 soborów, był prawdziwym soborem Kościoła katolickiego – uważa o. Salij.
– Barbara Sułek Kowalska