Egalitaryzm rewolucji francuskiej szedł w parze z nacjonalizmem. Można było nienawidzić Kościoła katolickiego i porządku feudalnego, a zarazem być antysemitą i rasistą.
zobacz więcej
Stosunek Maurrasa do Kościoła katolickiego był skomplikowany. Upatrując w tej instytucji życiodajnej siły, która jest Francuzom niezbędna, pisarz sam osobiście długi czas, niemal do swojej śmierci, pozostawał człowiekiem niewierzącym. Z Panem Bogiem pojednał się dopiero tuż przed swoim odejściem z tego świata.
Taka jego postawa sprzyjała atakom na Akcję Francuską ze strony tych środowisk katolickich, które zarzucały organizacji instrumentalne traktowanie Kościoła na rzecz francuskiego egoizmu narodowego. W roku 1926 papież Pius XI nawet nałożył na Maurrasa ekskomunikę, która została zdjęta 13 lat później za pontyfikatu papieża Piusa XII. Według pisarza, do wymierzenia tej kary przyczyniło się lobby niemieckie w Kościele.
I tu trzeba podkreślić, że jednym z rysów myśli Maurrasa jest antyniemieckość. W swojej wizji Europy pisarz przeciwstawiał południe północy, a rzymskość germańskości. Dlatego Niemcy w jego oczach stanowiły cywilizacyjne niebezpieczeństwo dla Francji.
W tym kontekście należy odnotować, że Maurras mimo swoich antysemickich idiosynkrazji (znane są słowa pisarza o tym, że jego ojczyzna jest w szponach „czterech skonfederowanych stanów”: Żydów, masonów, protestantów i niezasymilowanych cudzoziemców) odrzucał nazistowski rasizm biologiczny.
Negatywnie odnosił się też do pomysłu, żeby powołać francuskie jednostki wojskowe, które miałyby walczyć po stronie III Rzeczy przeciw Związkowi Sowieckiemu. Popierał rząd Vichy dlatego, że był przekonany, iż chroni on francuską substancję narodową przed brutalną polityką prowadzoną przez Niemcy w innych krajach Europy.
Do czarnej legendy, która narosła wokół postaci Maurrasa odniósł się jego uczeń, francuski publicysta Jean Madiran w eseju „Dwie demokracje” z roku 1977 (
fragment ukazał się w Tygodniku TVP). Wskazał on istotną okoliczność towarzyszącą skazaniu pisarza na dożywocie. Otóż nazizm i faszyzm zostały przez państwa mieniące się demokratycznymi surowo rozliczone, natomiast komunizm – nie. A przecież konto reżimu sowieckiego, tak jak konto III Rzeszy, obciążone jest ludobójstwem (Madiran nawet dodaje, że pod względem liczb komuniści mają więcej ofiar na swoim sumieniu niż naziści).
Publicysta stawia zatem szokującą tezę, że o potępieniu nazizmu i faszyzmu nie zadecydowały okrucieństwa, których masowo dopuszczali się zwolennicy tych ideologii, lecz wyrażana przez nich wrogość wobec tego, wszystkiego, co w liberalnej demokracji uchodzi za święte.
Naziści i faszyści bowiem gloryfikowali naród, rasę, osobliwie interpretowaną tradycję, a występowali przeciw projektom postulującym emancypację jednostki i równość wszystkich ludzi. Madiran celnie zauważa, że efektem asymetrycznej oceny ideologii, które legły u podstaw systemów totalitarnych jest to, że w odróżnieniu od terminu „socjalizm z ludzką twarzą”, termin „faszyzm z ludzką twarzą” nie występuje.