Felietony

Czy Putin jest rosyjskim Pinochetem?

Niewykluczone, że Gorbaczow urządził spektakl. Przed 30 laty pozwolił się aresztować, by „wolny świat” ujął się za nim w przeświadczeniu, że jeśli tego człowieka zabraknie, to władza nad Związkiem Sowieckim może się znaleźć w rękach najbardziej mrocznych sił.

Wokół wydarzeń, które się rozegrały od 18 do 22 sierpnia 1991 roku w ZSRR, narosła legenda o zwycięstwie Dobra nad Złem. W tej narracji „demokraci” i „reformatorzy” zderzyli się z „konserwatystami” i „twardogłowymi”, a to, że była to konfrontacja różnych grup w ramach sowieckiego establishmentu okazuje się bez znaczenia.

Ktoś, kto wówczas w Polsce śledził na ekranach telewizyjnych relacje z tego, co się działo w Moskwie, mógł pomyśleć, że oto lud pod przywództwem prezydenta Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej Borysa Jelcyna stawił opór komunistycznej „juncie”, która chciała zawrócić bieg dziejów. Taki wtedy właśnie przekaz serwowały media „wolnego świata”.

Nie o próbę powrotu do pryncypiów ideologii komunistycznej jednak chodziło ludziom, którzy powołali Państwowy Komitet Stanu Wyjątkowego z wiceprezydentem Związku Sowieckiego Giennadijem Janajewem na czele. Ich cele znakomicie odsłonił film fabularny, który powstał... przed puczem moskiewskim i do pewnego stopnia się okazał proroctwem.

A na takie miano zasługuje „Niewozwraszczeniec”(w wolnym przekładzie z języka rosyjskiego tytuł ten oznacza człowieka z biletem w jedną stronę) w reżyserii Siergieja Snieżkina. Dodatkowego smaczku całej sprawie dodaje fakt, że ów obraz z roku 1991 miał swoją premierę na leningradzkim lokalnym kanale telewizji państwowej w dniach puczu.

Fabuła to political fiction. Oto znany dziennikarz wpada na trop spisku organizowanego przez wysokich rangą oficerów Armii Radzieckiej. O planowanym zamachu stanu dowiaduje się z tajemniczej teczki, którą ktoś mu podrzuca. W dramatycznych okolicznościach udaje mu się z jednym z buntowników nawiązać kontakt. Ten wyznaje mu, że od kilkudziesięciu lat... ma dosyć komunistów, gdyż – jak twierdzi – to oni pociągnęli ZSRR w dół.

Spiskowcy zatem – jak można wnioskować – odrzucają ideologiczny projekt partii rządzącej Krajem Rad. Zależy im wyłącznie na ratowaniu Związku Sowieckiego jako państwa o mocarstwowej przeszłości. Jego teraźniejszość zaś wygląda tak, że społeczeństwo sowieckie, zżerane przez ubóstwo i demoralizację, pogrąża się w chaosie.

Ilustruje to choćby scena w domu dziecka. Pęka on w szwach, bo jego podopiecznych gwałtownie przybywa. Zjawisko porzucania przez rodziców potomstwa stało się czymś powszechnym. Placówka zostaje obdarowana sprzętem VHS. Zgromadzone w sali dzieci mają obejrzeć jakąś bajkę. Przez pomyłkę zostaje jednak włączona kaseta z pornografią.

Dużo mówi też scena, w której o swoich perypetiach opowiada szwagier głównej postaci. To Rosjanin mający za sobą ucieczkę z jakiegoś muzułmańskiego regionu ZSRR. Opuścił on wraz z rodziną tamto miejsce, ponieważ nie działają w nim już świeckie instytucje państwa sowieckiego. Lokalni kacykowie przepychają szariat. W efekcie „niewierni” są brutalnie prześladowani: tubylcy dopuszczają się zbiorowych gwałtów na rosyjskich kobietach.
Borys Jelcyn i Michaił Gorbaczow w prezydium Zjazdu Deputowanych Ludowych ZSRR w grudniu 1990, 8 miesięcy przed puczem Giennadija Janajewa. Fot. Лизунов Юрий, Чумичев Александр / TASS / Forum
Wracając do dziennikarza i jego przygód z teczką: zaczynają się nim interesować funkcjonariusze KGB, którzy chcą ją mu zabrać. Rozmaite środowiska toczą między sobą walkę o władzę nad rozlatującym się imperium. Głównego bohatera nawiedzają koszmary senne: wizje stanu wyjątkowego.

Poza granicami Związku Sowieckiego „Niewozwraszczeniec” został szybko doceniony. W roku 1991 na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w San Sebastian zdobył nagrodę główną – Złotą Muszlę, oraz Nagrodę Specjalną Jury.

O ile film ten przytłaczał pesymizmem, o tyle rzeczywistość – z perspektywy osób z nadzieją oczekujących takich zmian w Związku Sowieckim, jakie dwa lata wcześniej przeorały Europę Środkową – przyniosła jednak happy end. Puczyści bowiem przegrali. Historia nabrała tempa. Partia komunistyczna w ZSRR została zdelegalizowana, a państwo to wkrótce przestało istnieć.

Czy jednak mogło być inaczej? W świat poszła wieść, że Państwowy Komitet Stanu Wyjątkowego powołany został przeciw prezydentowi Związku Sowieckiego Michaiłowi Gorbaczowowi. Polityk ten cieszył się prestiżem na Zachodzie jako inicjator pierestrojki. W samym ZSRR uruchomił on jednak procesy, które nie przysporzyły mu uznania obywateli tego państwa. Szczególnie naraził się wielu Rosjanom. W ich oczach stał się grabarzem potęgi, z której byli dumni.

Przed puczem Gorbaczow zamierzał zawrzeć nową umowę związkową z przywódcami dziewięciu republik sowieckich. Miała ona zastąpić traktat związkowy z roku 1922. Chodziło o to, żeby powstrzymać dezintegrację imperium poprzez nadanie republikom autonomii. Ale nie zdążył. Zaczął się pucz i prezydent Związku Sowieckiego został zamknięty w areszcie domowym w Foros na Krymie – tam, gdzie akurat wówczas spędzał urlop.

Czy Gorbaczow był ofiarą zamachu stanu? Nikt go nie chciał zabijać, bo nikomu by się to nie opłacało. Miał już zbyt słabą pozycję, żeby zrobić coś istotnego. Puczyści zaś żądali od niego wyłącznie tego, żeby się im podporządkował.

Skoro pierestrojka nie ocaliła ZSRR, to Gorbaczow chciał po prostu zachować twarz. Zależało mu na tym, żeby przylgnął do niego wizerunek kogoś, kto miał jak najlepsze intencje, lecz któremu w realizacji jego planów przeszkodzili źli ludzie.

20 lat po tym, co się stało w roku 1991, oznajmił publicznie, że wiedział o planach Janajewa i spółki. Nie brakuje zatem przypuszczeń, że urządził spektakl: pozwolił się aresztować, by cały „wolny świat” się za nim ujął w przeświadczeniu, że jeśli tego człowieka zabraknie, wówczas władza nad Związkiem Sowieckim może się znaleźć w rękach najbardziej mrocznych sił. Istotne jest jednak też to, że poparcie dla Gorbaczowa zademonstrował Jelcyn, wcześniej występujący jako jego oponent, który zarzucał mu prowadzenie zbyt zachowawczej polityki.

Czy ZSRR faworyzował Ukraińców kosztem Rosjan? Tak twierdzi Putin

Gospodarz Kremla usiłuje udowodnić mieszkańcom Ukrainy, że są ubogimi krewnymi Rosjan, którym powinni dziękować za swój stan posiadania.

zobacz więcej
Tymczasem puczyści skazani byli na porażkę. Stanowili oni anachroniczny element w systemie sowieckim. Podległe im jednostki wojskowe, które miały do wykonania ważne zadania (w tym zdobycie Białego Domu, czyli gmachu parlamentu Rosyjskiej FSRR), w ciągu paru dni wypowiedziały im posłuszeństwo przechodząc na stronę Gorbaczowa i Jelcyna. Skądinąd przebieg starcia – zwłaszcza to, jak szybko się ono skończyło – wskazuje, że konflikt ten nie był zacięty. Oficjalnie zginęły w nim trzy osoby.

Uwolniony z aresztu domowego Gorbaczow wrócił do Moskwy. Politycznie stracił na znaczeniu, lecz wizerunkowo zyskał. Dopiął więc tego, czego chciał. „Wolny świat” go dalej podziwiał. Traktowany był nie tylko jako autorytet moralny (bądź co bądź w roku 1990 został laureatem pokojowej Nagrody Nobla za wkład w zakończenie zimnej wojny), ale i celebryta. Zaczął bowiem występować w reklamach produktów zachodnich koncernów.

Reputacji Gorbaczowa więc nie zaszkodziło to, co ewidentnie położyło się cieniem na jego politycznym dorobku. A przecież przełom lat 80. i 90. jest okresem, który stanowi wstydliwą czy wręcz haniebną kartę w życiorysie tego polityka. W ZSRR wtedy doszło do wzrostu nastrojów secesjonistycznych. Tam, gdzie Kreml tracił panowanie nad sytuacją (między innymi w Gruzji czy na Litwie), wysyłał czołgi. Krwawo rozprawiał się z cywilami. Nie można też zapomnieć, że w roku 2014 Gorbaczow opowiedział się za aneksją Krymu przez Rosję.

Natomiast grupy, które poparły pucz, zdawały sobie sprawę z tego, że nie ma powrotu do realnego socjalizmu. Marzyła im się jakaś, dostosowana do warunków późnosowieckich, rosyjska wersja dyktatury Augusta Pinocheta. Wyczekiwali kogoś, kto stałby się akuszerem nowego imperium bez balastu marksistowsko-leninowskiej doktryny państwowej.

Nic z tego rzecz jasna nie wyszło. Niemniej znamienne jest to, w jakim kierunku po krachu Związku Sowieckiego potoczyły się dzieje Federacji Rosyjskiej. To z kręgów komunistycznych i nacjonalistycznych rzucane były w latach 90. pod adresem Jelcyna oskarżenia – chyba niebezpodstawne – o to, że jako prezydent Rosji tłamsił on opozycję i tym samym prowadził działania antydemokratyczne. Ale dużo dalej niż ten polityk w przykręcaniu śruby poszedł jego następca – Władimir Putin.

Jeśli chodzi o opozycję wobec niego, to zazwyczaj kojarzona ona jest ze środowiskami liberalnymi i prozachodnimi. Tymczasem istotny nurt przeciwników obecnego prezydenta Rosji, odkąd w roku 2000 zasiadł on na Kremlu, stanowią „wielkomocarstwowi patrioci”. Sławią oni ZSRR nie jako państwo komunistyczne, lecz jako rosyjskie imperium. Dla nich Putin to grabieżca ojczyzny i pachołek Zachodu, choć agresja Rosji na Ukrainę w 2014 roku, spotkała się z ich entuzjazmem.

W czasach sowieckich obecny przywódca Rosji był, jak powszechnie wiadomo, funkcjonariuszem KGB. Ale 30 lat temu przyłączył się nie do puczystów, lecz do „demokratów”. Został zastępcą mera Petersburga, Anatolija Sobczaka, odpowiadając w urzędzie tego miasta za kontakty zagraniczne i inwestycje międzynarodowe. Do administracji Jelcyna trafił w roku 1996.
Były prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow z żoną Raisą podczas wizyty w Petersburgu w roku 1994. Z tyłu Władimir Putin, wówczas zastępca mera i przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych w magistracie. Fot. PhotoXpress / Zuma Press / Forum
Na marginesie należy poczynić pewną istotną uwagę: KGB było tą służbą, w łonie której wyłaniały się pomysły otwierania Związku Sowieckiego na świat wobec coraz większej ekonomicznej niewydolności realnego socjalizmu. Rozważano odejście, w zakresie doktryny państwa, od ideologii komunistycznej, ewolucyjne przechodzenie, w sferze gospodarki, na kapitalizm, kreowanie, w sposób reglamentowany, pluralizmu politycznego polegające na selektywnym koncesjonowaniu sił dysydenckich, wyjście wojsk sowieckich z Europy Środkowej w zamian za jej neutralność. Było to poszukiwanie rozwiązań mających pomóc warstwie rządzącej Krajem Rad wyjść z kryzysu obronną ręką i zachować swój stan posiadania.

Na Youtubie można znaleźć pochodzące z roku 1991 wideo, w którym Putin pytany o swój stosunek do Włodzimierza Lenina stwierdza, że przyczyny tragedii, jaką – jego zdaniem – jest rozpad ZSRR, tkwią w rewolucji październikowej. Według niego, w roku 1917 Rosja została unicestwiona, a na jej gruzach utworzono mnóstwo „księstw” (chodzi o republiki sowieckie), które nigdy nie istniały. Ich jedność utrzymywana była otaczającym je drutem kolczastym. Gdy zaś tego drutu zabrakło, wszystko legło w gruzach. Trzeba też odnotować, że mówiąc o tym wszystkim Putin negatywnie ocenił również zniszczenie przez bolszewików rodzącego się w Rosji kapitalizmu.


Swoją drogą te jego przemyślenia korespondują z niedawno opublikowanym przez niego tekstem poświęconym relacjom rosyjsko-ukraińskim, o którym także pisaliśmy w Tygodniku TVP.

Z dzisiejszej perspektywy widać, że długodystansowa strategia Putina okazała się dużo bardziej skuteczna niż awanturnictwo puczystów i innych „wielkomocarstwowych patriotów”. Postawił on na „demokratów”, bo jako człowiek tajnych służb zdawał sobie sprawę z tego, że to oni są na fali. Potraktował więc ich jako wehikuł. Kiedy jednak pojazd ten dowiózł go do prezydentury Rosji, przestał być mu potrzebny.

Kolejnym etapem zaś się okazało rozwinięcie na wielką skalę tego, co się stopniowo zaczynało już w epoce Jelcyna – odbudowy imperium i wprowadzania, za fasadą formalnej demokracji, mechanizmów autorytarnych. Tyle że nie chodziło tu o dobro narodu rosyjskiego, lecz o realizację interesów kleptokratycznej elity. W tym sensie Putin rosyjskim Pinochetem się nie stał.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Pucz Janajewwa w sierpniu 1991, czołgi na ulicach Moskwy. Fot. PAP/ ITAR-TASS / Vladimir Musaelyan and Eduard Pesov
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?