Przy czym trzeba rozwiać istotną wątpliwość – Mann w „Rozważaniach…” patrzy na swoich rodaków krytycznym okiem. Wskazuje duchowy kryzys, w którym się pogrążyli. Piętnując zjawisko
Zivilisationsliterat ma na myśli między innymi takie osoby, jak wspomniany już wyżej, jego brat.
Jeśli jednak potem pisarz zajął pozycję liberalną, to czy w takim razie od „Rozważań…” się odciął? Mann twierdził, że przełom światopoglądowy, który rzekomo stał się jego udziałem, to bzdurny wymysł. Podkreślał, iż proces twórczy ma charakter dynamiczny. Argumentował, że kończąc swój esej był już mentalnie w innym miejscu niż to, w którym się znajdował, gdy owo dzieło zaczynał.
Natomiast epilog do „Rozważań…” dopisało życie. Rzecz jasna w okresie międzywojennym Niemcy nie dali się Zachodowi ucywilizować. III Rzesza to świadectwo tego, że stało się wręcz odwrotnie.
Kiedy jednak państwo to poniosło w drugiej wojnie światowej klęskę, a reżim Hitlera został rozbity, zaczęła się reedukacja duszy niemieckiej. Tyle że podjęli się tego zadania nie Francuzi, lecz Amerykanie (USA jako nowy Rzym). Niemcy zostali zdemokratyzowani i uspołecznieni. Nałożyli na siebie wór pokutny, żeby pokajać się przed światem za zbrodnie nazizmu. A autorytetem i trendsetterem w niemieckim życiu publicznym stał się
Zivilisationsliterat.
Czy jednak to wszystko jest jednoznaczne? Owszem, Niemcy „przezwyciężyli przeszłość” i stali się dla Europy wzorem liberalno-demokratycznego społeczeństwa. Ale to, że zamienili – by użyć słownictwa Manna – kulturę na cywilizację, nie oznacza, że zrezygnowali ze swojego egoizmu narodowego. Być może po prostu dla swojej
Innerlichkeit znaleźli wygodny kostium. Taki, dzięki któremu będą mogli Europą władać bez rozlewu krwi.
– Filip Memches
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy