Felietony

Cały bagaż przodków: i tych szlachetnych, i paskudników

Trzy z kobiet z rodowodu Chrystusa to wielkie grzesznice, a wszystkie cztery, jak przypomina o. Jacek Salij OP, to cudzoziemki. „Tamar uwiodła własnego teścia, Rachab była prostytutką, a cudzołóstwo Batszeby doprowadziło do zamordowania jej męża, Uriasza. Te cztery kobiety wskazują, że Pan Jezus, który urodził się jako syn Abrahama, jako syn narodu wybranego, jest zarazem synem całej ludzkości”.

I znowu to samo: mam się bratać z Krzyśkiem, chociaż wszyscy wiedzą, że to łajdak i nie waha się przed zniszczeniem przyjaźni, jeśli ma ochotę na romans z żoną przyjaciela. I co tu robi Ada przy tym stole? Przecież to straszna baba, żadnemu nie przepuści. A Andrzej, który jest chory na władzę i idzie po trupach, byle ją zdobyć? Edyta? Mąż umarł, a ona dziecko sobie zafundowała, i to z kim? Na nikim nie zostawilibyśmy suchej nitki, ale …na szczęście przychodzi wieczór wigilijny. Wieczór przed Bożym Narodzeniem. Wigilia.

Nadchodzi – jakby za szybko – po wielkim rozgardiaszu ostatnich przedświątecznych dni, bieganinie, krzątaninie, kłótniach i sporach nieistotnych i niepotrzebnych, po gotowaniu świątecznych potraw i pakowaniu prezentów, uspokajaniu niecierpliwych dzieci i rozedrganych nastolatków. I trzeba, wyciszyć spory, wyciągnąć rękę, usiąść do stołu. Razem.

Na rozpoczęcie Wigilii

Znowu jesteśmy razem, w mniejszym lub większym rodzinnym i przyjacielskim gronie. Jak zapewne większość z nas wie czy pamięta „w owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz”.


Wybitna sprawa ten precyzyjny opis dni poprzedzających Narodzenie Jezusa! W wielu rodzinach ten fragment czyta się na rozpoczęcie wieczoru wigilijnego – bo kto dzisiaj mówi „wieczerzy” – jeszcze zanim się połamiemy (przynajmniej u nas w Polsce) opłatkiem, zanim złożymy sobie życzenia z okazji urodzin naszego Zbawiciela. Każda rodzina ma własny zwyczaj, niekiedy uświęcony latami tradycji – gdzie indziej bardziej elastyczny: tu zawsze czyta ojciec, tam najstarszy syn, gdzieś zaproszony gość, a jeszcze gdzie indziej dziecko, które właśnie nauczyło się dobrze czytać. Nie brakuje literackich opisów tego momentu. O ileż jednak wspanialsze są własne doświadczenia: – Kiedyś czytał dziadek, potem tata, a teraz czytam ja – oznajmia nasz najstarszy wnuk, ale już wyrywają się i jego siostry, i coraz lepiej przygotowany młodszy kuzyn. Najważniejsze, że wszyscy chcą czytać.

Przodkowie Jezusa

Czytamy więc i słuchamy po to, żeby sobie przypomnieć, jak to było z narodzeniem Jezusa. A było tak, że do Jego Matki – którą wybrał sobie Bóg – przyszedł Archanioł Gabriel i oznajmił jej w sobie właściwy, a dla nas niepojęty, sposób, że zostanie Matką Syna Bożego. O ile się zgodzi, oczywiście.

Nie ma żadnego kłopotu, żeby zrozumieć, że to wszystko działo się naprawdę, każdy może sprawdzić na mapie oraz w podręcznikach historii: Cesarstwo Rzymskie, podboje, prowincje, administracja, zarządzenia.

W Betlejem, w Ziemi Judzkiej, urodziło się dwa tysiące dwadzieścia jeden lat temu dziecko płci męskiej, któremu nadano imię Jezus. Chrześcijanie na całym świecie – kilka miliardów ludzi – wierzą, że to Bóg przyszedł wtedy na swój świat, Bóg stał się człowiekiem.

To właśnie jest w wigilijnej historii takie fantastyczne: wszystko jest osadzone w realiach. A w naszych czasach jeszcze bardziej, bo wiemy coraz więcej: pracują na to archeologia, geografia, badania archiwalne, studiujemy dawne języki i bez kłopotu (pomijając, oczywiście, covid, ale to kłopot doraźny) jeździmy do Ziemi Świętej, żeby zobaczyć, dotknąć i sprawdzić to wszystko, o czym mówią nam Ewangelie.
Drzewo Jessego, czyli rodowód Jezusa z 1535 roku z londyńskiej National Gallery. Fot. Fine Art Images/Heritage Images/Getty Images
Ale tak naprawdę czytamy o tym nie tylko w wieczór wigilijny. Ta historyczna opowieść rozwija się przez cztery tygodnie Adwentu. Każdego dnia na roratach – specyficznej mszy o brzasku – odczytywany jest fragment historii Jezusa i Jego przyjścia na świat, niezwykłych wydarzeń, któremu temu towarzyszyły, choć o ich niezwykłości wiedzieli nieliczni.

A tydzień przed Wigilią – czyli na ostatnim zakręcie – odczytywany jest rodowód Jezusa Chrystusa, historia równie fascynująca jak ta o narodzinach w Betlejem. W dodatku jest to historia złożona z samych tylko imion! Proszę sprawdzić:

„Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Abraham był ojcem Izaaka; Izaak ojcem Jakuba; Jakub ojcem Judy i jego braci; Juda zaś był ojcem Faresa i Zary, których matką była Tamar. Fares był ojcem Ezrona; Ezron ojcem Arama; Aram ojcem Aminadaba; Aminadab ojcem Naassona; Naasson ojcem Salmona; Salmon ojcem Booza, a matką była Rachab. Booz był ojcem Obeda, a matką była Rut. Obed był ojcem Jessego, a Jesse ojcem króla Dawida” (Mt 1,1-17). Chętnie przepisałabym całość, ale przecież każdy może w mig znaleźć to w internecie.

Czternaście pokoleń Izraela i cztery poganki. Rodowód Jezusa Chrystusa

Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Jezus, prawdziwy Bóg, jest również prawdziwym człowiekiem, będącym skarbem Izraela (św. Mateusz) i ludzkości (św. Łukasz).

zobacz więcej
Ewangelia przypomina, że Dawid był ojcem Salomona, wspaniałego i mądrego króla, a jego matką była dawna żona Uriasza. Żeby ją zdobyć, Dawid – ten słynny król Dawid, poeta i wojownik – posłał jej męża, swojego przyjaciela na pewną śmierć w bitwie. Kogoś nam to przypomina? Potem pokajał się przed Bogiem, ale co zrobił, to zrobił! I wszyscy oni tworzą rodowód Jezusa Chrystusa! Nas, chrześcijan, rodowód. Bo na końcu tego korowodu jest „Józef, mąż Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem”.

Nieoceniony ojciec Jacek Salij OP w codziennym komentarzu do tekstów biblijnych Kościoła, dla portalu Teologii Polityczna, wyjaśnia, że „wśród przodków Zbawiciela są nie tylko sprawiedliwi, tacy jak Izaak, ale również grzesznicy, jak np. bezbożny król Manasses. Wielkich zbrodni dopuścił się nawet pobożny król Dawid – który na szczęście podjął jednak pokutę. Jak widzimy, sama nawet lista przodków Pana Jezusa pokazuje nam, jak bardzo potrzebowaliśmy Zbawiciela.

Na uwagę zasługują cztery kobiety, które Ewangelista umieścił w genealogii Pana Jezusa: Tamar, Rachab, Rut i Batszeba. Trzy z nich to wielkie grzesznice, a wszystkie cztery to cudzoziemki. Tamar uwiodła własnego teścia, Rachab była prostytutką, a cudzołóstwo Batszeby doprowadziło do zamordowania jej męża, Uriasza.

Te cztery kobiety wskazują, że Pan Jezus, który urodził się jako syn Abrahama, jako syn narodu wybranego, jest zarazem synem całej ludzkości (…). Tamte grzesznice są obrazem ludzkości oddalonej od Boga i pogrążonej w grzechu. Maryja swoją świętością zapowiada tę ludzkość, którą Chrystus Pan ostatecznie doprowadzi do zbawienia”.

Ciągłość pokoleń

Słuchane co roku, o zmroku – bo czy pójdzie się do kościoła o świcie, czy po południu, będzie jednakowo ciemno – te historyczne teksty budują świadomość wielkiej ciągłości, przynależności do rodziny ludzkiej, do rodziny Jezusa Chrystusa.

Mądry ksiądz powie w homilii, że trzeba się wczytywać w ten rodowód, bo uczy nas, że w każdej rodzinie są i święci, i są paskudnicy, są „do rany przyłóż” i „bez kija nie podchodź”. I trzeba swojej dzieje przyjąć z całym bagażem, nie tylko przodków szlachetnych, ale i strachliwych. I że ten ewangelijny rodowód ostrzega, żeby starać się żyć jak najlepiej, starać się o to ze wszystkich sił, aby potem w rodowodzie, który zostawimy naszym odległym prawnukom, nie znalazły się jakieś straszne czyny. Bo – jak widać z Ewangelii – wszystko zostaje na kartach historii, tej wielkiej jak historia Zbawienia – i tej małej jak historia Kowalskich nomen omen.
Drzewo Jessego w formie witraża z katedry w Chartres. Fot. Dean Conger/Corbis via Getty Images
Dzisiaj wzorem żydowskich dzieci, które ucząc się w szkołach swojej genealogii, muszą przeprowadzić wywiady z członkami rodziny i znać imiona pradziadków, także i my uczymy nasze dzieci swoich rodowodów, swojej rodzinnej historii. W wieczór wigilijny właśnie ją opowiadamy – samą obecnością rodziny i wspominaniem tych, którzy odeszli. I to jest najgłębszy sens rodzinności naszych wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia – że trwamy w ciągłości pokoleń, którym – wszystkim bez wyjątku – narodził się Jezus Chrystus, Zbawiciel Świata. Jak w tym ewangelijnym rodowodzie. Wszyscy razem stoimy wokół naszego wigilijnego stołu. Wszyscy mogą pójść – i idą, czy chcemy to zobaczyć, czy nie – do Jego stajenki, ogrzać się w świetle betlejemskiej gwiazdy, zapłonąć wewnętrznym blaskiem stamtąd zaczerpniętym.

Zanim Pan Jezus wygłosił swoje wielkie Kazanie na Górze i zostawił nam Osiem Błogosławieństw, już nas uczył wzajemnego pojednania, przychodząc na świat jako człowiek w rodzinie budowanej od pokoleń przez ludzi wielkich i małych, ale zawsze prawdziwych i w ostatecznym rachunku zwróconych ku Bogu.

Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Ukryte życie Jezusa
Zdjęcie główne: Fragment mozaiki z klasztoru Kykkos na Cyprze: święt Anna trzyma w objęciach swoją córkę Maryję, która trzyma Jezusa. Towrzyszą im św. Józef (z lewej) i mąż Anny św. Joachim (z prawej). Fot. Godong/Universal Images Group via Getty Images
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?