Felietony

Oszust nie pomoże prawdziwym ofiarom pedofili

Kto kogo molestował i kto kogo oszukiwał? Kto i kogo powinien w tej sprawie przeprosić? I kto poinformuje papieża Franciszka, że człowiek, którego z pokorą pocałował w rękę jako ofiarę księżowskiego rozpasania wcale nie jest ofiarą? Czy zrobi to posłanka, która owego człowieka zawiozła dwa lata temu do Watykanu i ustawiła przed obliczem Ojca Świętego?

W sprawie Marka Lisińskiego, który kilka lat temu oskarżył o molestowanie seksualne księdza W. z diecezji płockiej, ważne są dwa momenty. Pierwszy opisuje komunikat prasowy płockiej kurii biskupiej opublikowany przez KAI dnia 1 czerwca 2019 roku.

Czytamy w nim: „1. Wina duchownego oskarżonego o molestowanie Pana Marka Lisińskiego została potwierdzona podczas prowadzonego przed Sądem Biskupim w Płocku postępowania. Poczynione ustalenia zostały zatwierdzone przez watykańską Kongregację Nauki Wiary. 2. W opisanej sprawie zarówno zebrane materiały, jak i postawa oskarżonego duchownego w toku postępowania kanonicznego, dały podstawy do uznania Pana Marka Lisińskiego za ofiarę molestowania seksualnego”.

Drugi moment nadszedł w połowie grudnia 2021 roku. Portal Onet opublikował sensacyjne wiadomości – z powołaniem się na dokumenty sądowe – że Sąd Apelacyjny w Łodzi uznał Marka Lisińskiego za osobę niewiarygodną i w całości oddalił jego powództwo o (ogromne) odszkodowanie skierowane do Kurii Biskupiej w Płocku. Co więcej, Sąd Apelacyjny zakwestionował fakt popełnienia przestępstwa przez księdza W. wobec Lisińskiego!

Mówiąc w skrócie i bez prawniczych zawiłości: Sąd Apelacyjny stwierdził, że Marek Lisiński nigdy nie był ministrantem, choć w oskarżeniach utrzymywał, że ksiądz W. molestował go jako ministranta właśnie.

Ktoś w tym sądzie okazał się rzetelny, dociekliwy, pracowity i prawy. Ten ktoś nie uległ ani obowiązującemu od kilku lat stylowi doszukiwania się we wszystkich działaniach księży na rzecz dzieci i młodzieży podtekstów seksualnych, ani nie poddał się presji traktowania każdego pomówienia jako faktycznego oskarżenia, ani wreszcie nie zapomniał o domniemaniu niewinności z jednej strony i sprawdzeniu wiarygodności z drugiej.

Urok hochsztaplera

Sprawa kardynała Pella. Kto chciał skompromitować hierarchę?

Oskarżenie o molestowanie jest dość absurdalne, ale sąd daje mu wiarę.

zobacz więcej
Uznałabym zapewne, że przypomina to niektóre amerykańskie filmy sądowe, gdyby nie to, że kilka tygodni temu pisałam o sprawie australijskiego kardynała George’a Pella pomówionego o molestowanie przed dwudziestu laty, choć wielu świadków mogło potwierdzić, że oskarżenie nie trzyma się kupy z powodu braku możliwości czasowych. Wreszcie znalazł się sędzia rzetelny, dociekliwy i prawy i zaczął analizować wszystko od początku. Kardynał już jednak siedział w więzieniu, a przeciwko niemu organizowana była wielka kampania nienawiści jak Australia długa i szeroka.

Tutaj, w płockiej historii do niczego takiego jeszcze nie doszło, ale też dlatego, że już wcześniej okazało się, iż Marek Lisiński nie jest postacią do końca wiarygodną.

Przypomnę w największym skrócie: ów aktywista – czy raczej oszust lub hochsztapler, jak uważam – już w 2013 roku współtworzy fundację „Nie lękajcie się”, do której zgłaszają się ludzie pokrzywdzeni w dzieciństwie czy w młodości przez księży i być może inne osoby duchowne. Sprawa zakopanej w głębi archiwów i nigdy niewyciąganej pedofilii narasta w świecie, w Polsce oczywiście też. Lisiński trafia więc z tematem w dziesiątkę – tak właśnie potrafią działać wielcy oszuści, drobniejsi hochsztaplerzy oraz genialni mitomani, którym czasem nie tyle zależy na pieniądzach, ile na rozgłosie, błysku fleszy, pięciu minutach na ekranie. Nikt nie docieka, czy w działaniach Lisińskiego jest prawda, bo nie jest łatwo w takiej sytuacji podważać wiarygodność aktywisty.

Choć zapewniam PT Czytelników, że z oszustem czy hochsztaplerem lub mitomanem zetknął się zapewne każdy dziennikarz z kilkunastoletnim stażem i doświadczeniem, a większość z nas zaliczyła wpadkę, czyli mu uwierzyła. Nie ma innej możliwości, bo tacy ludzie mają szczególne predyspozycje do uwodzenia swoimi kłamstwami, w które nierzadko sami wierzą. Niewielu z nas o tym potem pisze.
7 stycznia 2019. Otwarcie Centrum Pomocy Ofiarom Pedofilii im. Barbary Blaine. Na zdjęciu: ówczesny prezes fundacji „Nie Lękajcie Się” Marek Lisiński i dziennikarz Tomasz Sekielski. Fot. Andrzej Hulimka / Forum
Wracajmy jednak do Lisińskiego: nadchodzi rok 2014, potem 2015 i kolejne lata, atmosfera się nakręca, oskarżani księża się nie poddają i nie przyznają, Kościół bardzo powoli uznaje swoją porażkę, także wizerunkową, i bierze się do roboty. Powstają takie instytucje jak struktura Delegatów Diecezjalnych ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży i Delegata Episkopatu, fundacje jak kościelna Fundacja Świętego Józefa oraz działania pozakościelne jak Zranieni w Kościele. Instytucje te powstają jednak bardzo powoli, a to sprzyja nakręcaniu atmosfery antykościelnej histerii, inwektyw, pomówień. Pojawiają się filmy fabularne i – zwłaszcza – dokumentalne, w tym słynny film braci Marka i Tomasza Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” z maja 2019 roku.

Spektakl z papieżem

Dwa miesiące wcześniej fundacja Lisińskiego ogłasza raport o pedofilii w Kościele w Polsce i 19 marca, w atmosferze jakiegoś podbitego kiczem – bo nieszczerego, po prostu sztucznego – uniesienia posłanka Joanna Scheuring-Wielgus i wsławiona skierowanymi przeciwko Kościołowi wypowiedziami warszawska radna Agata Diduszko-Zyglewska z lewicy (obie zasiadają w Radzie Fundacji „Nie lękajcie się”) wraz z Markiem Lisińskim udają się do Watykanu na spotkanie z Ojcem Świętym, aby wręczyć mu raport fundacji. Lisiński występuje jako ofiara księżowskich działań, molestowania i zakłamania zarazem.

Przejęty go głębi papież całuje go w rękę i przeprasza. Twittery huczą, agencje ścigają się w doniesieniach, wszyscy przedrukowują zdjęcia papieża pochylonego przed Lisińskim, wykonane przez posłankę.

Chętnie bym napisała: fanfary grają, diabli śpiewają, Woland zaciera rączki.

Żeby wszystko było jasne: nie bronię księży pedofilów i księży deprawatorów, którzy sprowadzają dorastających chłopców na homoseksualne ścieżki czy wykorzystują młode kobiety. Nie, wręcz przeciwnie! Ale nie zgadzam się na przedstawienia, które potem są demaskowane jako całkowicie wyreżyserowane, nawet jeśli reżyserki też padły ofiarą oszusta.

Czy homolobby kryło księży pedofilów?

Tylko ujawnienie nieformalnych struktur i twarde przestrzeganie zakazu święcenia gejów, jaki wydał Benedykt XVI, może realnie oczyścić Kościół ze skandali seksualnych.

zobacz więcej
Pierwsza bomba wybucha w maju tamtego roku , ale – o dziwo – nikomu nie robi krzywdy ani nawet szkody. Nie wiem tak naprawdę, dlaczego dziennikarki „Gazety Wyborczej” wszczynają śledztwo w sprawie Lisińskiego jako prezesa fundacji. Może są jakieś sygnały, że lepiej zakończyć tę dziwną sprawę, bo aktywista okazuje się mętną postacią i jeszcze może antykościelnej kampanii zaszkodzić.

Na jaw wychodzą kolejne nędzne sprawki Lisińskiego, bo – być może – trzeba już wygaszać jego „karierę”: przede wszystkim wyłudzenie pieniędzy od jednej z ofiar księdza pedofila, która właśnie dostała – wysokie – zasądzone odszkodowanie. Prezes fundacji „Nie lękajcie się” odwoływał się do jej miłosierdzia jako biedny, chory na nowotwór, pozbawiony środków finansowych na leczenie, co okazało się nieprawdą.

Zaraz po tym wydarzeniu przestał być prezesem i pokajał się na łamach „GW”, w fundacji zrobiono audyt, wyszły braki, fundacja nie odzyskała twarzy i zakończyła działalność.

Ale kuria biskupia w Płocku właśnie wtedy – mówi o tym jej komunikat cytowany na początku – uznała Lisińskiego za ofiarę, chociaż z tekstu w „GW” wynikało, że Lisiński kłamie w kilku innych sprawach, a kto wie, czy nie także w sprawie molestowania. Mętne, mętne, mętne.

Lisiński pożyczał też pieniądze od oskarżanego księdza W. (i nie oddawał), zaś od braci Sekielskich zażądał wysokich honorariów za udział w ich filmie, który miał bronić ofiar pedofilii.

Same matactwa

Jeśli chodzi o kary dla pomawianego ks.W., to były one orzeczone już wcześniej, w grudniu 2013 roku: trzy lata zakazu pełnienia posługi oraz dożywotni zakaz pracy z nieletnimi, ponadto miesięczne rekolekcje, poddanie się kierownictwu duchowemu i specjalistycznej diagnozie psychologicznej. Skazany duchowny odwołał się, ale Kongregacja Nauki Wiary podtrzymała wyrok w całości.

Zapewne nie wiemy wszystkiego, bo o ile ksiądz W. zawsze utrzymywał, że nie miał intymnych kontaktów z Lisińskim, o tyle innych zarzutów podobno nie negował.

„Prawnik biskupa namawiał mnie za wszelką cenę, żebym się przyznał do winy, bo inaczej biskup będzie skończony. Nigdy się nie przyznałem, bo nic Lisińskiemu nie zrobiłem. (...) Lisiński to oszust i zamierzam walczyć o dobre imię w sądzie” – mówił kilka lat temu w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Zdzisław W.
8 października 2018. Spotkanie przedstawicieli ofiar księży pedofilów z prawnikami i psychologami, zorganizowane przez posłankę Joannę Scheuring – Wielgus (z prawej). Obok siedzą Marek Lisiński i Agata Diduszko-Zyglewska. Fot. Michał Dyjuk / Forum
W 2019 roku Lisiński został jednak uznany za ofiarę i …zażądał od kurii miliona złotych – można więc powiedzieć, że to chytrość zgubiła Lisińskiego! Bo kolejne odwołania doprowadziły wreszcie do Sądu Apelacyjnego w Łodzi, gdzie ktoś spojrzał na sprawę inaczej, bez rozczulania się nad stronami konfliktu. Spojrzał jak prawdziwy prawnik. Sine ira et studio. Bez gniewu i namiętności, bez goryczy i stronniczości. Wyciągnął inne wyłudzenia, podpisy pod pożyczkami, i tak dalej. Hochsztapler nie udźwignął swoich kombinacji.

Sprawa dopiero teraz zrobiła się potwornie trudna – paradoksalnie, wcześniej była łatwiejsza do skonsumowania. Podziały były niejako oczywiste: są pedofile – są matactwa – są bohaterowie, którzy własne cierpienie składają na ołtarzu walki o prawdę, są biskupi, których trzeba postawić pod ścianą. A teraz co?

Same pytania

Pytań jest tak dużo, że nie wiadomo, czy się tutaj zmieszczą i czy wszystkie uda się nazwać. Zacznę od pytania poniekąd nie związanego ze sprawą, choć dla niej decydującego: czy rzeczywiście trzeba pisać, że wreszcie znalazł się jakiś prawdziwy prawnik, rzetelny pracowity, dociekliwy i prawy?
Otóż, niestety, trzeba. I to jest straszne, chociaż wszyscy, którzy się kłócą o sędziów, udają, że tacy oni właśnie są w swojej masie – rzetelni, pracowici, dociekliwi i prawi. No, przecież nie są, choć wyjątki, jak widać, istnieją.

Oszustów, hochsztaplerów i mitomanów nigdy nie brakowało – byli, są i będą. O tym, dlaczego im ulegamy, można pisać i rozmawiać z psychologami, socjologami i tak dalej, choć wniosków i tak nikt nie wyciąga. Zresztą, czytamy coraz mniej i przykłady z literatury czy historii też są coraz mniej znane.


Zatem kolej na następne pytania: dlaczego tak łatwo ulegamy społecznym czy politycznym modom, owczym pędom, dlaczego nie myślimy samodzielnie, zgadzamy się na proste rozwiązania, wyroki ferowane w tłumie? I dlaczego brakuje nam odwagi, kiedy naprawdę dzieje się źle, kiedy cała okolica huczy o proboszczu z gejowską tożsamością hołubiącym chłopaczka na plebanii albo wieś nie zgadzając się na homoseksualistę, wypisuje hasła na mostkach i płotach? Dlaczego wtedy milczymy? Nie ufamy biskupom, że rozwiążą ten problem?

Dlaczego w sprawach molestowania seksualnego skłonni jesteśmy do natychmiastowej bezrefleksyjnej często akceptacji każdego oskarżenia? Może dlatego, że przez lata milczeliśmy, kiedy w zupełnie innym miejscu, może w rodzinie, a może w organizacji społecznej – działo się coś złego za naszym, jeśli nie przyzwoleniem, to przynajmniej milczeniem zamiast protestu.
19 marca 2019 roku posłanka Joanna Scheuring-Wielgus i warszawska radna Agata Diduszko-Zyglewska wraz z Markiem Lisińskim jadą do Watykanu. Spotkanie z Franciszkiem szeroko relacjonują w mediach społecznościowych. Fot. z twittera Agaty Diduszko- Zyglewskiej
Czy ze sprawy Marka Lisińskiego lansowanego przez posłankę Joannę Scheuring-Wielgus, będziemy wyciągać własne wnioski? Czy jej elektorat – tam, gdzie została wybrana do Sejmu – zada jej pytania o odpowiedzialność za sprawę, którą rozpętała w Watykanie? Podobno takie pytania już padły, ale posłanka uznała, że nikogo przepraszać nie będzie. Sęk w tym, że to raczej nie pomoże innym ofiarom.

Są też pytania całkiem formalne: co teraz zrobi kuria biskupia w Płocku? To pytanie też już zostało przez opinie publiczną zadane i na razie nie ma na nie odpowiedzi, ale przecież paść musi. Musi? A może wcale nie…

W tej sprawie sąd nie stwierdził, że ksiądz W. jest niewinny – ale stwierdził, że Lisiński jest niewiarygodny, że jego zeznania nie trzymają się kupy. To nie jest okazja do tryumfu, tym bardziej więc zasadne jest pytanie, czy ta sprawa nie uśpi naszej czujności wobec wielu innych, gdzie występują prawdziwi pedofile i prawdziwe ofiary.

– Barbara Sułek-Kowalska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: 8 stycznia 2019. Konferencja prasowa w Sejmie na temat wypowiedzi rzecznika episkopatu na temat pedofilii wśród księży. W rolach głównych: prezes fundacji „Nie Lękajcie Się” Marek Lisiński i posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Fot. Andrzej Hulimka / Forum
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?