Felietony

Piewca satanizmu jako duchowości alternatywnej, której bronią liberalni intelektualiści

Blackmetalowcy naruszają rozmaite tabu – profanują to, co święte nie tylko dla chrześcijan. W tym kontekście warto odnotować, że część sceny blackmetalowej – dotyczy to zwłaszcza krajów skandynawskich – łączy satanizm z antysemityzmem czy wręcz z sympatiami do nazizmu.

Początek bieżącego roku przyniósł śmierć dwóch legend polskiej sceny heavymetalowej. W styczniu odszedł gitarzysta Andrzej Nowak. Rozgłos zdobył on jako lider zespołu TSA. W ubiegłym tygodniu zaś zmarł wokalista Roman Kostrzewski. Znany był z występów w grupie KAT.

Obydwu artystom nie brakowało antagonistów. Ale powody tego były zupełnie różne.

Nowak demonstrował patriotyczną postawę. Kłuł w oczy tych ludzi, którzy odbierali ją jako przejaw szowinizmu (więcej o tym można przeczytać w tekście „Muzyk, który się nie sprzedał”).

Z kolei Kostrzewski deklarował satanizm. W społeczeństwie, w którym Kościół katolicki ma silną pozycję, było to zachowanie mocno skandalizujące – także w latach 80., kiedy dogorywał PRL.
Adam „Nergal” Darski podczas koncertu zespołu Behemoth w Kopenhadze, luty 2020. Fot. Gonzales Photo - Nikolaj Bransholm/ PAP/Photoshot
To właśnie wtedy w świecie się rozwinął black metal – podgatunek heavy metalu, głośnej i ostrej muzyki – cechujący się dodatkowo mroczną aurą i przekazem satanistycznym. Dziś w Polsce najbardziej rozpoznawalną postacią kojarzoną z tym nurtem jest wokalista i multinstrumentalista Adam „Nergal” Darski.

Karierę zrobił on w latach 90., będąc liderem zespołu Behemoth. Ekipa ta ma na swoim koncie między innymi utwór „Chwała Mordercom Wojciecha (997-1997 Dziesięć Wieków Hańby)”. Tytuł odnosi się do patrona Polski – katolickiego duchownego z Czech, który w 997 roku w Prusach w trakcie misji ewangelizacyjnej został zamordowany przez pogan. Dwa lata później Kościół kanonizował Wojciecha jako męczennika.

„Nergal” dopuszczał się rozmaitych bluźnierstw. W trakcie jednego z koncertów zniszczył egzemplarz Pisma Świętego. Wielokrotnie stawał przed sądem z oskarżenia o obrazę uczuć religijnych.

Można powiedzieć, że Kostrzewski przetarł Darskiemu szlak. KAT zaś zrobił furorę na festiwalu rockowym w Jarocinie w roku 1984 – nieoficjalnie wygrał plebiscyt publiczności. W tym samym roku ukazał się singiel zespołu „Ostatni tabor / Noce Szatana”, a dwa lata później – album „666” (trzy szóstki to – jak podaje Apokalipsa świętego Jana – liczba Bestii).

Ale nie tylko muzyka i teksty KATA narobiły wokół niego szumu. W roku 1986 na jarocińskim festiwalu odbył się koncert heavymetalowej grupy Test Fobii Kreon. Podczas występu wokalista zespołu połamał krzyż. Wydarzeniu temu towarzyszył incydent, który w PRL odbił się echem. Na miejscowym cmentarzu została odprawiona czarna msza. Z grobowca wyciągnięto trumnę i zbezczeszczono znajdujące się w niej zwłoki. Ponadto schwytano i zabito psa.

Dwóch inicjatorów tej akcji zostało zatrzymanych. Otrzymali oni wyroki więzienia – rok oraz półtora roku bez zawieszenia.

Władza ludowa traktowała satanistów tak, jak inne subkultury rodem z Zachodu. Byli oni dla niej elementem podejrzanym. A jeśli popełniali czyny kryminalne, to nie mogli liczyć na taryfę ulgową. Tyle że nie powinno się satanizmu sprowadzać do poziomu patologii, która się spotyka z potępieniem nie tylko ze strony chrześcijan, lecz w ogóle cywilizowanych ludzi. Dlaczego – o tym będzie jeszcze mowa.
Roman Kostrzewski i zespół KAT podczas koncertu w 1985 roku. Fot. PAP/CAF - Zbigniew Staszyszyn
Tymczasem w latach 80. to właśnie KAT zdobył status najważniejszej polskiej grupy blackmetalowej. W ten sposób Kostrzewski stał się poniekąd ikoną ówczesnego polskiego satanizmu – zjawiska przywodzącego na myśl takie bulwersujące zachowania, jak te na jarocińskim cmentarzu.

Artysta jednak do nich nie zachęcał. I nie snuł opowieści o konieczności oddawania czci istocie z rogami i ogonem, którą straszone są dzieci. Natomiast swoje credo wyłożył w rozmowie z pewnym księdzem w Jarocinie. Jej fragment można zobaczyć w zrealizowanym dla BBC dokumentalnym filmie Andrzeja Kostenki „Moja krew, twoja krew” z roku 1986.

Kostrzewski powiedział: „W XX wieku potrzeba ludziom zupełnie nowej doktryny, szczególnie młodym ludziom. Doktryny, która dociera do podstaw, które są dla nich naturalne. Nie takiej, którą Kościół narzucał przez lata, jest to niezgodne z moim duchem. Odwrócony krzyż świadczy o tym, że z tą doktryną się w ogóle nie zgadzam”.

W wielu wywiadach muzyk zarzucał Kościołowi głównie tłumienie ludzkiej natury i ograniczanie ludzkich pragnień. Jaki zatem zamysł mu przyświecał, gdy w roku 1995 nagrał solowo album „Biblia Satanistyczna”, w którym recytował fragmenty książki Antona Szandora LaVeya „Biblia Szatana” (1969) – kultowej pozycji w kręgach satanistów?

W przeprowadzonej przez Mateusza Żyłę rozmowie-rzece „Roman Kostrzewski. Głos z ciemności” (2016) artysta wyjaśnił to następująco: „Zależało mi, żeby środowisko metalowe nie jawiło się społeczeństwu jako satanistyczne z tej perspektywy, z jakiej chciałby Kościół. Robiłem wszystko, żeby satanizm w Polsce miał przyswajalne oblicze, czyli odrzucałem składanie ofiar i wiarę w diabła. Mój satanizm miał podłoże literackie, symboliczne i filozoficzne. To ważne w kontekście mojej twórczości. Miałem ambicje sięgać prawdy”.

Jeśli chodzi o to, czym się Kostrzewski inspirował, można wymienić filozofię Fryderyka Nietzschego oraz dzieła Tadeusza Micińskiego.

W roku 2018 w wywiadzie dla portalu Nasz Tarnów muzyk oznajmił: „Mnie w ogóle określano jako zbliżonego do okresu Młodej Polski i powiem szczerze, że mam ogromny szacunek do artystów, którzy tworzyli w tamtych naprawdę wyjątkowych czasach. Z jednej strony twórcy modernistyczni nasiąknęli myślą nietzscheańską o odrzuceniu Boga, z drugiej zaś w ich pismach ciągle funkcjonowała duchowość”.

Wybielanie zadymiarzy i wandali

Lewicowe i liberalne środowiska przyprawiają Kościołowi gębę kata kobiet i wszelkich mniejszości.

zobacz więcej
Potem Kostrzewski stwierdził: „Śmierć Boga ujęta w filozofii nietzscheańskiej oznacza, że potencjalnie sami możemy stać się bogami, ale żeby tego dokonać, musimy uchwycić te atrybuty, które były lokowane w Bogu. Chodzi przede wszystkim o moc sprawczą rzeczy, stawania się”.

Trzeba przyznać, że takie poglądy mają dużo większą siłę uwodzenia, niż w marginalnych subkulturach jawna pochwała zła. W gruncie rzeczy Kostrzewski wygłaszał opinie, które jak najbardziej mieściły się w głównym nurcie polskiej debaty publicznej. Nic dziwnego, że był hołubiony choćby przez „Gazetę Wyborczą” – medium, które z kolei alergicznie reagowało na patriotyzm Andrzeja Nowaka.

Można przyjąć, że Kostrzewski okazał się piewcą nowej, alternatywnej względem chrześcijaństwa, duchowości. Taki satanizm nie wywołuje dezaprobaty liberalnych intelektualistów, dla których Kościół to instytucja dybiąca na swobodę człowieka.

Owszem, mogłyby ich przerazić wieści o odprawianiu gdzieś jakichś krwawych rytuałów. Ale jeśli mają do czynienia „tylko” z antychrześcijańskimi bluźnierstwami w sztuce, to przyjmują je z wyrozumiałością, a nawet gotowi są bronić wolności artystycznej przeciw – ich zdaniem – opresyjnym zapędom Kościoła.


W efekcie dochodzi do takich kuriozów, jak niegdyś zachwyty Katarzyny Wiśniewskiej – skądinąd publicystki przedstawiającej się jako „chrześcijanka” – nad „Nergalem”. W jednym z tekstów w „Gazecie Wyborczej” z roku 2011 autorka ta szyderczo zasugerowała, że skoro Behemoth odnosi międzynarodowe sukcesy, to katolicy w Polsce, nie bacząc na to, że jego frontman podarł Pismo Święte, powinni być z osiągnięć tego zespołu dumni, bo to przecież ekipa polska.

Idee jednak mają konsekwencje. W roku 1993 Norweg Varg Vikernes, muzyk blackmetalowego zespołu Burzum, został skazany na 21 lat więzienia (z czego odbył 16) za morderstwo kolegi z branży i podpalenie trzech świątyń chrześcijańskich.

A „Nergal” nie jest jedynym pseudonimem Adama Darskiego. Inny, który niegdyś nosił, to… „Holocausto”. Można wnioskować, że blackmetalowcy naruszają rozmaite tabu – profanują to, co święte nie tylko dla chrześcijan. W tym kontekście warto odnotować, że część sceny blackmetalowej – dotyczy to zwłaszcza krajów skandynawskich – łączy satanizm z antysemityzmem czy wręcz z sympatiami do nazizmu.

I z czymś takim liberalni intelektualiści powinni już mieć problem. Tyle że są oni ślepi na to, że oburzające ich treści mają swoje źródła w kontestacji chrześcijaństwa. Tak to jest, jak się w swoich ideologicznych idiosynkrazjach oddziela skutek od przyczyny.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Roman Kostrzewski
Zdjęcie główne: Warszawa 24.02.2005 r. Pierwszy wspólny koncert wokalisty Romana Kostrzewskiego z zespołem KAT, po tym, jak rok wcześniej odszedł od grupy. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Zobacz więcej
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pożegnanie z Tygodnikiem TVP
Władze Telewizji Polskiej zadecydowały o likwidacji naszego portalu.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Sprzeczne z Duchem i prawem
Co oznacza możliwość błogosławienia par osób tej samej płci? Kto się cieszy, a kto nie akceptuje?
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Autoportret
Andrzej Krauze dla Tygodnika TVP.
Felietony wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Totemy Mashy Gessen w wojnie kulturowej
Sama o sobie mówi: „queerowa, transpłciowa, żydowska osoba”.
Felietony wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Książki od Tygodnika TVP! Konkurs świąteczny
Co Was interesuje, o czych chcielibyście się dowiedzieć więcej?